Czy samochodem elektrycznym można podróżować komfortowo bez myślenia o ładowarkach? BMW iX z pokładowym systemem nawigacji udowadnia że tak i tyczy się to także dalszej trasy i związanego z tym tematu ładowania samochodu na stacjach DC. Wybrałem się w ponad 1000-kilometrowy „test laika”, czyli osoby, która o instalowaniu kilku(nastu) aplikacji do obsługi ładowarek, planowaniu trasy, analizy zużycia ani myśli. Czy autem elektrycznym da się tak jeździć?
Nie potrzebujesz planować długiej trasy w elektrycznym BMW iX. Test laika elektromobilności
Istotna część polskich kierowców wciąż traktuje podróż samochodem elektrycznym jako pewne wyzwanie, większe niż w przypadku auta spalinowego. Niewątpliwie, relatywnie spora już sieć stacji szybkiego ładowania w Polsce wciąż wymaga rozbudowy, nie tylko przy głównych trasach przelotowych. Sytuacja zmienia się jednak z miesiąca na miesiąc, i dziś jest znacznie, znacznie lepiej niż choćby rok temu, nie mówiąc już o 2022 czy 2020 roku. Przykładowo: w ostatnim czasie sporo stacji ładowania pojawiło się na parkingach dużych sieci handlowych.
Rozumiem jednak podejście i stanowisko wspomnianej grupy kierowców, którzy przyzwyczajeni są do tego, że stacji paliw szukać zwykle nie trzeba, a już w ogóle nie ma konieczności instalować specjalnych aplikacji w telefonie czy posiadać kart do obsługi takiej czy innej sieci. Dlatego też postanowiłem wykonać przejazd testowy samochodem elektrycznym w stylu laika: przejazd ponad 1000 km ale bez myślenia o stacjach ładowania i kalkulowaniu zasięgu, poziomu naładowania akumulatora, zużycia energii itd.
Za platformę testową posłużył BMW iX xDrive50, którym miałem okazję jakiś czas temu pokonać ponad 650 km bez międzyładowania na trasie Poznań-Gdańsk-Warszawa. Tamten przejazd miał na celu pokazanie, że można i da się uzyskać zasięg obiecywany przez producenta (WLTP do 633 km). Tym razem ten sam model samochodu posłużył do przejazdu bez analizy zużycia prądu, w stylu zrelaksowanym do kilku celów, które chciałem odwiedzić.
Przyjęte założenia
Przede wszystkim: minimum wiedzy na temat aspektów technicznych i możliwości samochodu (jak np. zasięg i zużycie WLTP, pojemność akumulatora), brak ładowarki w garażu, start z niepełną „baterią”. Traktowałem więc elektryczne BMW iX xDrive50 jak każdy inny samochód z pokładową nawigacją. Jednocześnie: informacje dotyczące zasięgu i poziomu naładowania akumulatora prezentowane na ekranie auta były przeze mnie intepretowane tak samo jak w aucie spalinowym poziom paliwa oraz pozostały zasięg. Żadnego przeliczania procentów na kilometry, analizy ubywającego zasięgu itd. Specjalnie też nie posługiwałem się żadną aplikacją do ładowania, nie instalowałem też usług BMW w telefonie. Korzystałem za to z karty BMW Charging, czyli usługi, którą otrzymuje się przy zakupie elektrycznego samochodu BMW. Na początku trzeba oczywiście wybrać taryfę, choć można ją też zmienić w późniejszym czasie. To ważny aspekt, wrócę do niego we wnioskach końcowych.
Zawsze na trasach dłuższych niż kilka kilometrów posługuję się nawigacją, tak też było w tym przypadku. W pokładowym systemie nawigacji BMW iX ustawiłem tylko dwa parametry: minimalny poziom naładowania akumulatora wynoszący 25% na stacji ładowania oraz minimum 25% w miejscu docelowym – tak było domyślnie. później zmieniłem na odpowiednio: 15 oraz 40%. W końcu jadę jako wprawiony kierowca „sadziomota”, który chce się zabezpieczyć na wypadek gdyby jakaś stacja ładowania nie działała, a w ogóle „20% baterii to praktycznie zero”.
BMW iX na trasie o długości 1300 km
Pierwszym celem były okolice Wałbrzycha i Świdnicy. Z Warszawy to około 434 km. W garażu wyznaczyłem cel, a pokładowa nawigacja BMW iX xDrive50 pokazała mi, że do przejechania jest ~430 km i będzie jeden postój na ładowania (na starcie miałem akumulator naładowany w ~80%). Całość miała zająć 4h i 20 minut. System od razu pokazał też, że za około 250 km powinienem wjechać na stację ładowania mając 28% i powinienem tam spędzić około 25 minut. Mocno uspokajająca jest też podwójna informacja na temat poziomu naładowania na najbliższej stacji ładowania oraz u celu. Jest ona oczywiście cały czas aktualizowana, np. jeśli jedziemy szybciej, niż system przewidywał, to oczywiście „procenty spadają”. Wszystko odbyło się blisko przewidzianych wartości, a do celu dojechałem 15 minut później niż początkowe przewidywania, co wynikało z zakorkowanej trasy na jednym z odcinków.
Ciekawostka na miejscu: zamiast korzystać z płatnego parkingu (mocno zatłoczonego) obok miejsca, które chciałem odwiedzić, podjechałem do ładowarki Eleport po drugiej stronie ulicy, która znajdowała się niejako na terenie przystanku autobusowego, a więc bez dostępu dla aut spalinowych. Za ~45 minut ładowania zapłaciłem i tak mniej niż za wspomniany parking, a akumulator w BMW iX xDrive50 miał trochę więcej energii o kilka procent.
Tego dnia pokręciłem się jeszcze w okolicach Wałbrzycha, tutaj też przenocowałem. Ponownie: bez zastanawiania się na temat poziomu energii w akumulatorze.
Następnego dnia, mając – jak się okazuje – 41%, wyznaczyłem nowy cel: Drezno. Pokładowa nawigacja wskazała jeden 23-minutowy postój na stacji Aral, już po stronie niemieckiej. Wtedy też zobaczyłem najwyższą moc ładowania, która przekraczała 190 kW. Do Drezna dojechałem mając 49%.
Trasa powrotna to już prosta droga do Warszawy: niemal 650 km, a dojazd miał uwzględniać trzy postoje na ładowanie, z czego ten pierwszy miał być po pierwszych ~100 km, a akumulator miał być tam uzupełniony do 40%. Gdzieś jednak trzeba było się zatrzymać na sensowne jedzenie, a że tuż obok tej stacji Greenway była restauracja, to z niej skorzystałem.
W tym czasie, akumulator zdążył naładować się do niemal 100%, dzięki czemu nawigacja BMW iX wprowadziła automatycznie zmiany w planowanym przebiegu trasy i usunięty został jeden punkt ładowania (pomiędzy 1. a 3. zaplanowaną stacją). Czas dojazdu na miejsce pozostał bez większych zmian.
Finalnie, na miejsce dojechałem sporo przed pierwotnie zakładanym czasem (około 25 minut wcześniej), mając dokładnie 40% poziomu naładowania – dokładnie tyle ile wskazałem, że chcę mieć u celu.
BMW iX xDrive50 – ocena jazdy na długiej trasie
Na temat BMW iX wiele już zostało powiedziane, choćby w materiale, w którym raportowałem zużycie energii i możliwy do przejechania zasięg. Polecam też obejrzeć na jaki poziom autonomiczności można liczyć w tym samochodzie – podpowiem, że bardzo duży, co czyni podróż wyjątkowo relaksującą. Pomimo tego, że BMW iX jest już z nami dobre kilka lat, to wciąż jest to samochód nowoczesny (także dzięki aktualizacjom oprogramowania, które otrzymuje). Jakość kamer, poziom zaawansowania systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy jest na naprawdę topowym poziomie.
BMW iX spełnił też pokładane w nim nadzieje jeśli chodzi o napęd elektryczny. Konkurencja, np. w postaci Audi Q8 e-tron, musiała trochę podgonić, żeby zbliżyć się do poziomu efektywności, jaki oferuje iX xDrive50, także pod względem możliwego do przejechania zasięgu.
W zasadzie tylko szybkość ładowania prądem stałym (DC) mogłaby być trochę szybsza (obecnie do 200 kW), ale to poprawi się przy okazji napędu eDrive 6. generacji, który będzie korzystał z architektury 800 V.
BMW iX to także bardzo komfortowe, przestronne i naprawdę dobrze wykończone w środku auto. Wygodne fotele, jak i materiały wysokiej próby użyte we wnętrzu sprawiają, że w kabinie można poczuć się właściwie jak na klasę premium przystało. Zdecydowanie polecam domówić funkcję elektrycznego dociągania drzwi, bo z racji tego, że są one bezramkowe, dźwięk ich zamykania jest (podczas pełnego ich trzaśnięcia) mało subtelny. Pomimo tego typu drzwi, w środku BMW iX jest zaskakująco cicho przy prędkościach autostradowych, szczególnie jak na SUV-a tej wielkości.
Do omówienia pozostają jeszcze osiągi. BMW iX występuje w trzech odmianach: xDrive40, xDrive50 oraz M60, z czego ten ostatni ma oczywiście najwięcej mocy (619 KM), rozpędzi się też do najwyższej prędkości. Choć bez wątpienia auto ma dużo sportowego charakteru, prowadzi się bardzo precyzyjnie, a napęd cechuje się też delikatną nadsterownością, to tor wyścigowy nie jest jego środowiskiem naturalnym. Z dobrymi, sportowymi oponami (np. tymi które są w M60) na krętej górskiej drodze będziemy jednak mieli sporo satysfakcji i radości z jazdy. Skrętna tylna oś nie tylko poprawia stabilność w szybko pokonywanych łukach, ale też poprawia manewrowość na parkingu.
Wnioski
BMW iX xDrive50 wraz z pokładową nawigacją oraz usługą BMW Charging pokazuje, że dalsza podróż samochodem elektrycznym może być całkowicie bezstresowa, komfortowa i co najważniejsze: łatwa, także dla kierowcy, który nie ma doświadczenia z autami napędzanymi elektronami. To właśnie skuteczny system planowania zaszyty w pokładową nawigację sprawia, że można przestać myśleć o stacjach ładowania, procentach naładowania akumulatora, zużyciu energii itd. W elektrycznych BMW działa to naprawdę dobrze, moim zdaniem najlepiej spośród wszystkich systemów, które miałem okazję testować.
Gigantyczne znaczenie ma tutaj usługa BMW Charging i dołączona do niej karta, która pozwala przestać myśleć o konieczności posiadania aplikacji do różnych sieci ładowania. Po prostu podjeżdżamy do widocznej w nawigacji ładowarki, podłączamy się, przykładamy kartę i gotowe. To bardzo wygodne rozwiązanie i z punktu widzenia kierowcy auta spalinowego „game changer”. Inna sprawa, że dziś wygodniej jest już zainstalować aplikację BMW, sparować ją z samochodem i z jej poziomu aktywować ładowanie.
Już dziś nie tylko np. w Niemczech, ale i po Polsce można z pomocą takiego planowania jak w BMW jeździć wygodnie i bezstresowo na zdecydowanej większości kierunków. Na trasie, którą pokonałem zatrzymywałem się co mniej więcej 3 godziny na średnio 25 minut. Zapewne są osoby, które nie potrzebują tego typu przerw, ale muszę przyznać, że ta wyprawa była naprawdę komfortowa i po kilkuset kilometrach pokonanych jednego dnia czułem się zrelaksowany.
BMW iX xDrive50 został udostępniony do testów przez firmę BMW Polska. Marka nie miała wpływu na treść ani też wcześniejszego wglądu w powyższy artykuł.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu