Gry

Apple Arcade zmienia strategię. I dobrze, bo abonenci na tym zyskują!

Kamil Świtalski
Apple Arcade zmienia strategię. I dobrze, bo abonenci na tym zyskują!

Apple Arcade początkowo chciało czarować premierami i grami na wyłączność. Koncepcja się zmieniła, ale jedno pozostało bez zmian: nie uświadczymy tam ani grama mikropłatności.

Abonamenty Apple to taka trochę zagadka. Z jednej strony cały czas pojawiają się kolejne, z drugiej... nie ma się co oszukiwać - nie są najpopularniejszymi usługami na rynku. Ani Apple Music, ani Apple TV+, ani Apple Arcade nie zawojowały rynku. Sam należę do grupy, która za dostęp do ostatniej z usług płaci od samego początku jej istnienia — bo jeśli grać na smartfonie / tablecie, to wybieram tytuły bez mikrotransakcji — a tych w Arcade nie uświadczymy. Teraz sprawy mają się jeszcze lepiej, bo gry stały się częścią pakietu Apple One, w ramach którego za 24,99 zł mamy dostęp nie tylko do Arcade, ale też wspomnianej muzyki, filmów, seriali oraz 50 GB miejsca na nasze dane w iCloud.

Nowa strategia Apple Arcade

Jeżeli chodzi o gry, to od samego początku Apple miało tę samą strategię: przede wszystkim tytuły na wyłączność, a wszystko co debiutuje w abonamencie ma być nowiuteńkie. Zdarzały się nawet sytuacje, w których tytuły multiplatformowe trafiały najpierw do Apple Arcade, a dopiero później na konsole i komputery. Od jakiegoś czasu osoby odpowiedzialne za usługę postanowiły zmienić strategię i zaczęły tam lądować nie tylko nowości. Wbrew pozorom: to doskonała wiadomość!

Apple Arcade serwuje coraz więcej klasyków - i to w jakiej formie!

Katalog Apple Arcade do niedawna rósł raczej powoli. Przez wcześniejszą strategię - nawet jeżeli gigant z Cupertino sypnął hajsem, to przecież tworzenie gier trwa — czasem nawet latami. Nie powinno więc nikogo dziwić, że decydowali się na tak nietypowe kroki jak podział fabularnej gry jRPG na dwie części (tak, mam tu na myśli Fantasian, który w tym tygodniu nareszcie będzie cały!). Ale od jakiegoś czasu do katalogu trafia coraz więcej klasyki — najczęściej z "plusikiem" w tytule. Wśród niej m.in. Flipflop Solitaire+, Jetpack Joyride+, INKS.+, Fruit Ninija Classic+, Monument Valley+ czy Threes!+. Są one częścią Gwiazd App Store — i faktycznie, to jedne z najpopularniejszych gier mobilnych, które w swoim czasie porywały tłumy — i były jednymi z najpopularniejszych w App Store na przestrzeni lat.

Poza mobilną klasyką - do katalogu Apple Arcade dochodzą także inne produkty — niekoniecznie sprzedawane wcześniej za symbolicznego dolara. Kilka tygodni temu abonenci otrzymali Monster Hunter Stories (aby odróżnić od tego za 94,99 zł ze sklepu — także z plusikiem w tytule), a już firma zapowiedziała kolejne produkcje podobnego kalibru — m.in. Layton’s Mystery Journey+, które serdecznie polecam, jeżeli nie mieliście okazji wcześniej zanurzyć się w tym świecie obfitującym w zagadki.

Podoba mi się ta zmiana podejścia. Tamtejszy katalog nareszcie przestanie wiać pustkami

Mimo że Apple wciąż inwestuje w nowe tytuły - finansując prace uznanych twórców, to nie ma się co oszukiwać. Nie ma lepszego sposobu na wzbogacenie oferty niż dogadanie się z wydawcami popularnych (i/lub) bardzo dobrych gier. Apple to wie, dlatego zaczyna uzupełniać wirtualne półki - i dobrze. Nie zaszkodzi. Jedni się zauroczą, inni uznają że w starocie grać nie będą, ale jedno jest pewne: od takiego przybytku głowa nie boli.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu