Ostatnimi czasy nie tylko wolni obserwatorzy rynku nowych technologii mają wrażenie, że mobilny biznes Microsoftu przystanął na rozdrożu, usiadł na kamieniu i intensywnie myśli nad swoją przyszłością. W trakcie tych rozważań inni producenci zasuwają przed siebie aż miło, a w Redmond obserwujemy zastój. Cisza przed burzą? Być może.
Android i Microsoft to naprawdę niegłupie połączenie. I co ciekawe - możliwe
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
Że się Microsoftowi nie powiodło na rynku mobilnym - wiem ja, wiecie Wy i wie zapewne sam Microsoft. Mnóstwo pieniędzy wydanych na rozwój platformy, na zaplecze hardware'owe Nokii wydają się być dolarami pięknie wkomponowanymi w niezmierzone połacie błota. Na próżno szukać jakichkolwiek pozytywów w działaniach Microsoftu - jedyne, co "dobrze" się sprzedało z Windowsem na pokładzie to... Lumia 520 i właściwie nic więcej. Reszta stanowi absolutną egzotykę na rynku mobilnym, co odczuwa nie tylko sam gigant, ale i użytkownicy. Ci coraz bardziej domagają się uwagi ze strony firmy, nie pomagają w tym deweloperzy zupełnie niezainteresowani tworzeniem aplikacji dla repozytorium Windows Phone / Windows 10 Mobile.
Wiele mówi się o Surface Phone - jednak jak wspominałem w swoich tekstach, ten telefon może się pojawić, ale nie musi. Im dłużej czekam na jakikolwiek ruch ze strony giganta, tym bardziej zastanawiam się, czy Surface Phone wreszcie okaże się tym, czym powinien być prawdziwy smartfon z Windows na pokładzie. Obsługa aplikacji Win32 to atrakcyjna perspektywa, ale trudno powiedzieć, w jakim stopniu jest ona "do wykonania" i czy w ogóle opłaca się jeszcze startować z czymś takim na rynku. Można przecież inaczej - przy okazji bazując na tym, co już udało się wypracować na innych platformach. Android i iOS w ostatnim czasie otrzymały tyle od Microsoftu, ile własna platforma giganta nie zaznała przez ostatnie pół roku. I wcale się nie dziwię, że klienci, którzy ponownie zawierzyli marginalnej platformie czują się niedocenieni.
Mobilny Windows stracił znaczenie - prawie zupełnie
On po prostu jest. O ile rozmawiamy jeszcze o Windows Phone 8.1, to można powiedzieć, że w początkowej fazie działo się całkiem sporo. Był program dla entuzjastów, były ciekawe aktualizacje, świetne urządzenia (Lumia 920, 820!) - były też spore nadzieje. W przypadku Windows 10 Mobile można mówić o sporym falstarcie - są świetne urządzenia, ale ogranicza je oprogramowanie - ładne, ale chimeryczne w działaniu. Minęło sporo czasu od premiery tych urządzeń, a aktualizacje nie zdołały naprawić podstawowych niedogodności. Czas na to skończył się już trochę temu - nic dziwnego, że użytkownicy wprost szaleją ze złości.
Po drodze Microsoft zwolnił masę osób z fińskiego oddziału zajmującego się produkowaniem smartfonów, a po Sieci hulają plotki, że Lumia 650, która według niektórych stanowi kolejny krok w tył jest ostatnią Lumią. W takim razie - co dalej? Surface Phone? Czy aby nie jest na niego za wcześnie? A może... zupełny zwrot w polityce giganta i oczko puszczone do Androida?
Android to nie jest wcale taki głupi wybór
Przypomnijmy sobie, w jakich okolicznościach doszło do zachwiania pozycji Microsoftu na rynku nowych technologii. Google, znany najpierw jedynie z wyszukiwarki zaoferował własną usługę poczty elektronicznej i zaatakował rynek przeglądarką. Kiedy nadchodził świt rewolucji mobilnej, zainwestował w w startup "Android" i w kilka lat stał się liderem. Microsoft przysnął jak jasna cholera i dzisiaj mamy tego owoce. I tak, to Google zdemontował hegemonię Microsoftu pokazując, że owszem - da się backdoorem narobić bigosu w szeregach konkurenta. Szczególnie, gdy ten niezbyt martwi się o to, co będzie potem.
Microsoft robi teraz dokładnie to samo, co Google wcześniej. Świetne aplikacje multiplatformowe, tworzenie własnego portfolio przenikających się nawzajem usług - wychodzi na to, że by cieszyć się z wysokiej jakości ekosystemu Microsoftu, nie trzeba mieć w ogóle smartfona z Windows na pokładzie. Jednak to gigantowi może nie wystarczyć i tu z pomocą może przyjść albo zabawa w AOSP-a, albo Cyanogen. Przy czym ta druga opcja wzbudza dużo więcej emocji.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ostatnie działania Microsoftu to właśnie przymiarki do stworzenia własnego rozwiązania w oparciu o dokonania Google. Świetny ekosystem usług, wyparcie aplikacji Google, świetne przyjęcie usług w świecie Androida - wieloplatformowa Cortana... czego chcieć więcej w tym wypadku? Partner OEM? Znajdzie się, o ile Google nie postanowi dać Samsungowi, czy LG po łapach. Jest jednak ktoś, kto będzie bardzo potrzebował mocnego wejścia na rynek technologii już za niecały rok. Co prawda oferując tylko swoje logo - ale jednak. Nokia i Android od Microsoftu? Może wybiegam za daleko, ale nie zdziwię się, jeżeli za rok powiem Wam: "miałem rację".
A jak się pomylę, nie będę się wstydził powiedzieć: "racji nie miałem". :)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu