Apple

Poważne oskarżenia w kierunku Apple. Sprawa trafia do sądu

Daniel Wójcik
Poważne oskarżenia w kierunku Apple. Sprawa trafia do sądu
Reklama

Do amerykańskiego sądu trafił właśnie świeżutki pozew przeciwko Apple. Tym razem firma oskarżana jest o trenowanie swojego modelu językowego na książkach bez zgody autorów.

W amerykańskim sądzie federalnym w Kalifornii złożono właśnie pozew przeciwko Apple, w którym autorzy książek zarzucają gigantowi z Cupertino nielegalne wykorzystanie ich dzieł do trenowania modeli sztucznej inteligencji. To kolejna odsłona globalnej wojny o prawa autorskie w erze AI – tym razem w centrum sporu znalazł się otwarty model OpenELM i kontrowersyjna baza Books3.

Reklama

Grady Hendrix i Jennifer Robertson twierdzą, że Apple korzystało z pirackiej wersji Books3, w której znalazły się ich książki oraz setki innych dzieł chronionych prawem autorskim. Ich prace: bez zgody, licencji i wynagrodzenia, miały posłużyć do trenowania modeli językowych Apple, w tym OpenELM, a prawdopodobnie także innych systemów AI. Pozew opiera się na dokumentach Apple oraz publikacjach dotyczących OpenELM, gdzie wprost wymieniono zestaw RedPajama, który to bezpośrednio korzystają z Books3.

Autorzy domagają się, by ich sprawa została uznana za pozew zbiorowy, a Apple było zobowiązane do wypłaty odszkodowań, zwrotu uzyskanych korzyści, a nawet usunięcia wszystkich modeli AI, które powstały na bazie nielegalnie pozyskanych utworów. Chcą także nakazu sądowego zakazującego dalszego naruszania ich praw oraz zwrotu kosztów, opłat procesowych i innych potencjalnych rekompensat, które przysługują im zgodnie z prawem federalnym.

Pozwy dotyczące trenowania sztucznej inteligencji na chronionych utworach stają się coraz powszechniejsze. Niedawno firma Anthropic musiała zapłacić aż 1,5 miliarda (!) dolarów w ramach ugody po tym jak usłyszała analogiczne do powyższych zarzuty. Choć sądy federalne coraz częściej uznają trenowanie modeli AI za "dozwolony użytek", jeśli treści są wykorzystywane w sposób transformacyjny. Zaznacza się jednak, że samo pobieranie pirackich kopii bez licencji jest nadal naruszeniem prawa autorskiego, nawet jeśli późniejsze wykorzystanie takiej bazy mieści się w granicach akceptacji ze strony sądów.

Przyszłość ochrony praw autorskich w erze AI stoi pod znakiem zapytania

Sprawa Apple wpisuje się w coraz szerszy trend sporów pomiędzy twórcami a technologicznymi gigantami – od Meta, przez OpenAI aż po Anthropic. Efekt końcowy tych batalii sądowych wpłynie nie tylko na branżę AI, ale również na realną ochronę twórczości w cyfrowym świecie. Kluczowe będzie ustalenie, czy firmy mogą legalnie trenować swoje systemy AI na dziełach chronionych prawem autorskim oraz kto powinien czerpać z tego zyski. Ale pozwy sypią się na prawo i lewo: nie dalej niż wczoraj zresztą w sieci zawrzało po tym, jak Warner Bros. pozwało generator obrazków Midjourney. Bo kwestia praw autorskich dotyczy nie tylko modeli językowych, ale także graficznych czy muzycznych właśnie. A sporów i kontrowersji pojawia się coraz więcej. I tak długo, jak nie zapadną żadne wielkie wyroki, prawdopodobnie jeszcze długo będziemy świadkami nadużyć i piętrzących się problemów.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama