Gry

10 gier, które w dniu premiery zawiodły graczy, lecz zostały uratowane przez aktualizacje

Kacper Cembrowski
10 gier, które w dniu premiery zawiodły graczy, lecz zostały uratowane przez aktualizacje
Reklama

Falstart gry na premierę nie zawsze oznacza, że należy postawić na niej krzyżyk. Czasem twórcy pomimo sporego potknięcia na początku, postanowili się nie poddawać - i w tych przypadkach się to opłacało.

W dobie aktualizacji, które każdy gracz może bezpłatnie pobrać na swoją konsolę czy komputer osobisty w kilka chwil, wszystko można przywrócić do porządku. Oto 10 gier, które na premierę były wielkim zawodem, lecz z czasem twórcom udało się wrócić do łask i dostarczyć naprawdę udany i kompletny produkt.

Reklama

Tom Clancy’s The Division

Pierwszą grą na liście jest Tom Clancy’s The Division. Pierwsza odsłona serii była przesuwana wielokrotnie przez Ubisoft, aż wreszcie na początku 2016 roku ujrzała światło dzienne. Chociaż była interesującym i dość niecodziennym reprezentantem gatunku trzecioosobowych strzelanek z niektórymi motywami MMO, to zwyczajnie cierpiała na okropną powtarzalność i monotonię.

Dopiero przyszłe aktualizacje wprowadzające codzienne i cotygodniowe wyzwania, misje w Strefie Mroku i masę dodatkowego kontentu sprawiły, że The Division było różnorodne i przyciągało do siebie graczy na mnóstwo godzin. Oczywiście, nie była to gra zepsuta u źródła w dniu premiery, lecz oferowała zdecydowanie za mało, żeby do niej wracać - Ubisoft wziął sobie jednak głosy graczy do serca, a reszta... reszta to już tylko piękna historia. Zarówno pierwsza, jak i druga odsłona serii potrafiła pochłonąć graczy na setki, o ile nie tysiące godzin.

Źródło: Ubisoft

Destiny

Destiny miało dokładnie ten sam problem, co The Division. Pierwsza odsłona nowej serii Bungie, która ukazała się w 2014 roku, cierpiała na brak interesującej kampanii, a co za tym idzie zero motywów naszych działań czy nawet antagonisty, do którego moglibyśmy żywić nienawiść. Bungie zdawało sobie z tego sprawę - w pierwotnej formie ich produkcja potrafiła zabawić maksymalnie na kilkanaście godzin. To zmieniło się wraz z DLC The Taken King, które dodało mnóstwo kontentu i właściwie dopiero wtedy porwało graczy - w końcu nie bez powodu większość społeczności mówiła, że kupno Destiny bez The Taken King zwyczajnie mija się z celem.

Źródło: Bungie

No Man’s Sky

No Man’s Sky zwyczajnie musiało znaleźć się na tej liście - właściwie ta gra jest symbolem tego, że ciężka praca deweloperów po premierze gry może wznieść ją na bardzo wysoki poziom, pomimo tragicznego startu. NMS miało być rewolucyjne pod niemal każdym względem - nieskończona eksploracja, odkrywanie całego wszechświata, latanie statkiem i poznawanie tajemniczych kreatur. Brzmi ekscytująco, prawda? Niestety, nie było takie w żadnym stopniu.

Mimo to, Hello Games zamiast zapaść się pod ziemię, postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. Z czasem do gry dołączyła mechanika budowania swojej bazy, tryb wieloosobowy, widok z trzeciej osoby, zarządzanie postacią, ulepszony crafting, dodatek w postaci VR oraz nawet dodatkowe typy historii i misji. W tej chwili No Man’s Sky jest dokładnie tą grą, na którą wszyscy czekali - i jeśli nie daliście jej nigdy szansy, to bez dwóch zdań powinniście to zrobić.

Źródło: Hello Games

Halo: The Master Chief Collection

Halo to nie tylko bardzo ważna marka dla Microsoftu, ale dla całej branży gier wideo. W końcu to właśnie ta seria udowodniła, że w FPS-y da się grać na kontrolerach i konsole również nadają się do tego gatunku - mało tego, potrafią sprawiać naprawdę ogromną frajdę, opowiadając przy okazji całkiem niezłą historię. Odświeżone wydanie najbardziej kultowych odsłon w jednej grze zdawało się być zatem spełnieniem marzeń wielu graczy - co więc poszło nie tak?

Multiplayer w Halo całkowicie leżał. Serwery po prostu nie działały i niemożliwe było znalezienie meczu nie tylko ze znajomymi w teamie, ale nawet z randomowymi graczami. Mnóstwo osób zdecydowało się na zakup tej produkcji tylko ze względu na tryb wieloosobowy, więc spowodowało to zrozumiałą frustrację. Deweloperzy po czasie naprawili swój błąd, jednak w ramach zadośćuczynienia musieli zapewnić graczom darmowy miesiąc Xbox Live Gold, avatar, specjalną tabliczkę na nazwę gracza i bezpłatną kopię Halo 3: ODST. Mimo wszystko zdaje się, że największą nagrodą i tak była możliwość wsiąknięcia w ten fenomenalny tryb sieciowy.

Reklama
Źródło: Xbox

Tom Clancy’s Rainbow Six Siege

Rainbow Six Siege na premierę okazał się delikatnym rozczarowaniem. Mała ilość map i operatorów oraz poczucie zdecydowanie niewykorzystanego potencjału oraz faktu, że całość wypadła naprawdę blado na tle konkurencji, nie dawała graczom spokoju. Ubisoft ponownie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i udostępnił graczom mnóstwo popremierowej zawartości całkowicie bezpłatnie, co przełożyło się na to, że R6 Siege stało się jedną z najlepszych gier e-sportowych, przy których widownia szalała - szczególnie, że poza samymi umiejętnościami strzelania i szybkiej reakcji, w tej produkcji niezwykle istotna jest taktyka. Na ten moment ciężko wskazać inną produkcję spod szyldu Tom Clancy’s, która odniosła taki sukces.

Źródło: Ubisoft

Diablo III

Oj, Diablo III… ilu wtedy graczy czekało na kontynuację jednej z najlepszych serii w historii branży gier wideo i ilu wtedy jeszcze uważało Blizzarda za absolutnie najlepsze studio deweloperskie. Oczekiwania były wielkie, a finalny rezultat… cóż - sama gra na premierę okazała się ogromną klapą. Słynny error 37, który nie pozwalał graczom wejść do gry przez pierwszych kilka dni i system mikrotransakcji w domu aukcyjnym spowodowały prawdziwy wybuch frustracji fanów marki.

Reklama

Minęło jednak trochę czasu. Dom aukcyjny został usunięty, Blizzard zapewnił regularne sezonowe aktualizacje, które bawiły graczy przez następne lata, a wisienką na torcie były dodatkowe klasy postaci i DLC Reaper of Souls. Cóż, oby deweloperzy znajdujący się pod Microsoftem wyciągnął wnioski po falstarcie tej produkcji i nie powtórzył takiej wtopy w przypadku Diablo IV.

Źródło: Blizzard

Sea of Thieves

Sea of Thieves to właściwie jedyna na ten moment produkcja, która jest w stanie spełnić oczekiwania fanów morskich klimatów i piractwa (nie takiego nielegalnego, oczywiście!). Chociaż tytuł od początku był dobrze opracowany pod względem kooperacji, to cierpiał na brak kontentu. Jak wspólna zabawa dobra by nie była, jeśli po kilku godzinach rozgrywki nie ma żadnego celu w grze, ciężko czerpać przyjemność z rozgrywki. Eksploracja bezludnej wyspy, walka ze szkieletami i odkrywanie ukrytego skarbu jest świetne - chyba, że robisz to po raz setny. Twórcy z czasem dodali jednak mnóstwo dodatkowego kontentu, tryb PvP i mnóstwo nowych przedmiotów. Do tego kolaboracje z innymi markami i Sea of Thieves bawi do tej pory, chociaż debiutowało w 2018 roku.

Źródło: Sea of Thieves

Fallout 76

Fallout 76, podobnie jak No Man’s Sky, musiał pojawić się w tym zestawieniu. Najnowsza odsłona kultowego postapokaliptycznego RPG od Bethesdy miała być powiewem świeżości w postaci gry wyłącznie online, czymś w stylu MMO. Wszystko było fajnie, gdyby nie zatrważająca ilość bugów i problemy z łącznością, co sprawiło, że F76 był zwyczajnie niegrywalny. Gracze w sieci wyrazili swoje ogromne niezadowolenie i nie szczędzili negatywnych słów w stosunku do deweloperów. Minęło jednak kilka lat, a teraz? Fallout 76 jest jedną z najbardziej uwielbianych gier Bethesdy, w którą non stop zagrywa się mnóstwo graczy, a liczne eventy, wydarzenia i DLC tylko podgrzewają atmosferę. F76 to idealny przykład powiedzenia “od zera do bohatera” w branży gier wideo.

Źródło: Bethesda

Star Wars Battlefront II

Star Wars Battlefront II na papierze było udane od samego początku. Całość była osadzona w ukochanym przez wielu uniwersum, gameplay był niczego sobie, a grafika - jak na ówczesne standardy - naprawdę cieszyła oko. Co zatem poszło nie tak?

Mikrotransakcje. Chociaż nie były one obowiązkowe, to gracze, którzy decydowali się inwestować w produkcję realne pieniądze, zaliczali progres w wyjątkowo szybkim tempie, praktycznie od razu stając się nie do pokonania na wirtualnych arenach. Społeczność zbuntowała się do tego stopnia, że gra sprzedała się poniżej oczekiwań. Deweloperzy całkowicie przepracowali system progresji i zasypali graczy bezpłatnymi treściami, takimi jak postacie i mapy, co szybko zrekompensowało początkowe nieporozumienie.

Reklama
Źródło: EA

Pokémon GO

Ostatnią grą w zestawieniu jest Pokémon GO, które w pierwszej wersji zwyczajnie nie miało dostatecznej ilości treści - i patrząc na dzisiejszy obraz gry, było niesamowicie… biednie. Rajdy, legendarne Pokémony, nowe generacje, mega ewolucje, PvP, wymiany kieszonkowymi stworkami, questy - to zaledwie maleńka część kontentu, którą Niantic dodał do jednej z najlepszych gier mobilnych w historii. Z każdą aktualizacją mobilne Pokémony są coraz lepsze, a gra stale cieszy się ogromną społecznością, do której zresztą sam należę.

Źródło: Niantic

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama