Dwa kwartały 2014 roku za nami, doczekaliśmy się premier kilku wyczekiwanych smartfonów, większość z nich chyba nie wywołała "efektu wow" oraz powszec...
Dwa kwartały 2014 roku za nami, doczekaliśmy się premier kilku wyczekiwanych smartfonów, większość z nich chyba nie wywołała "efektu wow" oraz powszechnego zachwytu mediów, branżowych ekspertów i osób zainteresowanych branżą. Praktycznie każdy producent obiecywał naprawdę mocne uderzenie, a kończyło się na solidnych, ale nie rewolucyjnych urządzeniach. Z ZTE było podobnie, czy może chiński gracz zaskoczył czymś w zaprezentowanej linii Z7?
ZTE to jeden z producentów, którzy od kilku lat zapewniają głośno, że mają spore ambicje i dalekosiężne plany dotyczące rynku mobilnego. Firma sprzedaje dzisiaj sprzęt głównie na chińskim rynku, ale myśli o ekspansji i to w globalnym wymiarze. Problem polega na tym, że o tej ekspansji mówi się od kilku lat i nadal niewiele z tego wynika. Firma chce zaistnieć w świadomości klientów w Europie czy USA nie tylko jako wytwórca "chińszczyzny", czyli taniego, ale jednocześnie niedopracowanego i obarczonego wadami sprzętu – ich znakiem rozpoznawczym i motorem napędowym ma być świetny sprzęt w atrakcyjnej cenie.
Chociaż zainteresowanie smartfonami (ale też tabletami) z najwyższej półki cenowej spada, to firmy nadal widzą w tym sprzęcie lokomotywę reszty oferty. Dlatego sporą uwagę przywiązuje się do premier topowych produktów. I do samych urządzeń rzecz jasna. Widać to na przykładzie wspomnianej już linii Nubia Z7. W jej skład oprócz flagowca weszły jego wersje Mini i Max. Modele mają podobny design, różnią się natomiast na płaszczyźnie podzespołów. Ciekawe jest to, że ZTE zdecydowało się na jednoczesną premierę trzech urządzeń – nie rozciągnięto tego w czasie i nie podbito w ten sposób sprzedaży. Co znalazło się na pokładzie poszczególnych słuchawek?
Nubia Z7 w dużym stopniu przypomina pod względem specyfikacji model LG G3. Czy to powinno dziwić? Raczej nie – w obu przypadkach skorzystano po prostu z topowych podzespołów i z czasem na rynku pojawią się kolejne urządzenia wyposażone w te komponenty. Jakie konkretnie? Można wymienić czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 801 (taktowanie 2,5 GHz), 3 GB pamięci operacyjnej, 32 GB pamięci wbudowanej, 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 2560x1440 pikseli. Do tego dwa aparaty (główny 13 Mpix z optyczną stabilizacją obrazu oraz przedni 5 Mpix do wideorozmów i… selfie, które ostatnio zyskuje na popularności). Należy też wspomnieć o akumulatorze 3000 mAh oraz wsparciu dla sieci LTE. Produkt będzie się pewnie cieszył największym wzięciem w państwach azjatyckich, więc uzbrojono go również w podwójne gniazdo SIM. Cena? Na chińskim rynku równowartość 550 dolarów.
Jeżeli Nubia Z7 ma 5,5-calowy wyświetlacz, to jak duży ekran ma model Z7 Max? Otóż 5,5-calowy. I to w rozdzielczości Full HD. Ten sprzęt nie jest powiększoną wersją flagowca, ale jego uboższą wersją. Procesor wspierany przez mniejszą ilość pamięci RAM (2 GB), zabrakło kilku dodatków umieszczonych na pokładzie flagowca. Zdecydowanie można się bez nich obejść, a jednocześnie zaoszczędzić sporo pieniędzy – model Max kosztuje w Chinach 320 dolarów i jest o wiele tańszy od flagowca.
Na koniec najtańsza słuchawka, wyceniona na „zaledwie” 240 dolarów. Nubia Z7 mini otrzymała 5-calowy wyświetlacz (ten rozmiar staje się standardem dla słuchawek mini) w rozdzielczości Full HD, 2 GB pamięci operacyjnej oraz 16 GB pamięci wbudowanej. Pojemność akumulatora wynosi 2300 mAh, w przypadku tego urządzenia również wyeliminowano niektóre podzespoły, by obniżyć cenę. Słuszne posunięcie, które może zapewnić słuchawce klientów. Podejrzewam, że ci ostatni znaleźliby się nawet poza Chinami, ale sprzęt musiałby szybko trafić na globalny rynek i to w rozsądnej cenie. Do tego zakrojona na szeroką skalę akcja promocyjna i starania, by nie zaliczyć żadnej poważnej wpadki. Może to w końcu zapewniłoby ZTE pozycję, o jakiej marzy od kilku lat…
Źródło informacji oraz grafik: ZTE
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu