Dziś w Warszawie odbyła się premiera smartfona marki ZTE Blade Vec. Tego samego, o którym na łamach Antyweba pisałem już kilka miesięcy temu. Wówczas ...
ZTE Blade Vec trafia do Polski... o kilka miesięcy za późno. Czekam na prawdziwe premiery tej firmy
Dziś w Warszawie odbyła się premiera smartfona marki ZTE Blade Vec. Tego samego, o którym na łamach Antyweba pisałem już kilka miesięcy temu. Wówczas był to rzeczywiście bardzo łakomy kąsek i po cichu liczyłem, że zapoczątkuje wielkie zmiany w ofercie ZTE nad Wisłą. I rzeczywiście tak ma być. Niestety to wszystko odbywa się o te kilka miesięcy za późno.
Pierwszy artykuł o ZTE Blade Vec napisałem w czerwcu br. Wówczas była to słuchawka zdecydowanie wyróżniająca się w segmencie low-endowym. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło. Nad Wisłę trafiły rewelacyjne Zenfone'y ASUS-a, a także wróciła Motorola sprzedając swoje bardzo konkurencyjne cenowo Moto G i Moto X. Na co czekało ZTE? Nie mam pojęcia, ale Blade Vec przez to sporo stracił.
Tak naprawdę to nie jeden, a dwa modele zaprezentował polski oddział ZTE. Pierwszy, opatrzony dopiskiem 4G, jest napędzany przez czterordzeniowego Snapdragona 400 1,2 GHz z 1 GB RAM-u i 16 GB pamięci wewnętrznej (bez możliwości rozbudowy). Do jego atutów, jak sama nazwa wskazuje, należy też doliczyć modem LTE kategorii czwartej, który pozwala na transfer danych z prędkością do 150 Mb/s. Zastosowany aparat ma matrycę 13 Mpix i przysłonę f/2.0. Z przodu zastosowano kamerkę 2 Mpix.
Co zaskakujące, to drugie z urządzeń podoba mi się bardziej. Bynajmniej nie dlatego, że napędza je czterordzeniowy MediaTek 1,3 GHz i nie z powodu slotu na kartę MicroSD (wobec 8 GB pamięci wewnętrznej trudno, żeby jej tu nie było). Jego największą zaletą jest aktywny Dual SIM, co pozwala obu umieszczonym tutaj kartom działać w tym samym momencie. Teoretycznie zatem możemy z jednej zadzwonić na drugą. W modelu tym zastosowano gorszy tylny aparat (8 Mpix), ale za to zwiększono rozdzielczość przedniej matrycy do 5 Mpix.
W obu słuchawkach zastosowanie znalazły 5-calowe wyświetlacze IPS o rozdzielczości 720p. W obu znajdziemy też baterie 2300 mAh. W końcu oba pracują pod kontrolą Androida 4.4 KitKat. Niestety o aktualizacji nic nie wspomniano. Ceny? Za wersję 4G zapłacimy 799 złotych, a za 3G z Dual SIM - 699 złotych. Na tle przytoczonych wcześniej Zenfone'ów nie wypada to rewelacyjnie. Urządzenia mają trafić do sieci X-Kom i Komputronik z początkiem grudnia. Wśród operatorów dysponował nimi będzie jedynie Orange, gdzie zostaną przemianowane na markę operatora.
Ale nie same parametry stanowią o jakości urządzenia. Mój pierwszy kontakt ze smartfonem był raczej bezbolesny. Wersja 4G nie cierpi na problem pokazu slajdów przy przełączaniu pulpitów. To zasługa braku jakiejkolwiek nakładki graficznej - mamy tutaj jedynie kilka dodatkowych aplikacji od producenta. Całkiem niezłe wrażenie wywarł na mnie wyświetlacz, choć kontrast i odwzorowanie czerni są dalekie od idealnych. Jedną z decydujących o zakupie kwestii może być konstrukcja. Trzeba przyznać, że całość wykonano naprawdę przyzwoicie. Obudowa o grubości 7,8 mm oraz wadze 133 gramów znajdzie z pewnością sympatyków. Szczególnie, że w ciekawy sposób wykonano tylny panel, używając do tego włókna szklanego, które ma być odporne na zarysowania. Smartfon od razu trafił do mnie na testy, więc z pewnością to sprawdzę. Być może po dłuższym kontakcie przekonam się do niego bardziej.
O wiele bardziej niż obecna premiera zaciekawiły mnie plany na przyszłość. Otóż na początku przyszłego roku w końcu trafią do nas smartfony z najważniejszej i najbardziej interesującej linii ZTE - Nubia. Jeden z poprzednich modeli jakiś czas temu już testowałem na AW i bardzo przypadł mi do gustu. To tutaj widać efekty pracy działu R&D ZTE i to właśnie tutaj trafiają innowacyjne oraz nietuzinkowe rozwiązania. Także czekam na prawdziwe premiery tej firmy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu