W zalewie stosunkowo wtórnych wysokobudżetowych produkcji paradoksalnie często najwięcej przyjemności i frajdy mogą nam dawać niezależne gry tworzone z pasją i wizją. The Wandering Village niewątpliwie zalicza się do tego grona.

The Wandering Village to unikalna gra typu city-builder, która po pięciu latach rozwoju właśnie opuściła fazę wczesnego dostępu. Stworzona przez Stray Fawn Studio produkcja przenosi nas do postapokaliptycznego świata, gdzie budujemy (tytułową, wędrującą) osadę na plecach gigantycznej istoty zwanej Onbu.
I to właśnie zależność od magicznego stworzenia czyni całą rozgrywkę wyjątkową. Początkowo tego nie odczujemy, bo gra zaczyna się dość standardowo. Budujemy obóz drwali, kamieniołom, a następnie zapewniamy pożywienie i dach nad głową dla naszych osadników. Nie zabrakło też drzewka technologii oraz nieco bardziej złożonych procesów produkcji, wymagających od nas tworzenia coraz to nowych łańcuchów dostaw surowców. Z czasem jednak gra będzie od nas wymagała dodatkowych działań związanych z niekorzystnymi warunkami panującymi wokół.
Otóż nasz Onbu stale wędruje, a tym samym przemierza różne, nawet mocno skażone tereny. W zależności od tego, gdzie trafi, zmieniają się warunki atmosferyczne i nie tylko. Naszą rolą jest się zatem odpowiednio zabezpieczyć oraz zaadaptować. W wilgotnym otoczeniu lepiej będą rosły inne rośliny, a na pustynni będziemy musieli czerpać wodę z kaktusów. Takich przykładów jest oczywiście tutaj więcej.
Ale to tylko jedna strona medalu. Onbu, jak każde żywe stworzenie, również ma swoje potrzeby oraz słabości. Przyjdzie nam zatem go dokarmiać, leczyć, a potem… wykorzystywać jego odchody do nawożenia pól uprawnych. Nasza relacja z tym stworem jest wielowymiarowa i opiera się na zaufaniu, które łatwo możemy stracić. W trakcie zabawy przyjdzie nam bowiem podjąć kilka trudnych decyzji, od których będzie zależało, czy staniemy się pasożytem Onbu czy zbudujemy synergiczny system oparty na zależnościach i wzajemnych korzyściach. Oczywiście bardziej się opłaca to drugie – szczególnie, że gra kończy się zarówno w przypadku śmierci naszej osady jak i samego Onbu (co de facto w konsekwencji prowadzi też do śmierci osady – skoro świat wokół jest skażony).
Całość rozbudowano o mechanikę zwiadowców, których możemy wysyłać w różne punkty na mapie w celu zdobywania zasobów i nie tylko. Mam wrażenie, że to trochę najsłabszy element całej zabawy, któremu przydałoby się nadanie więcej głębi.
Gra oferuje nam tryb opowieści, w którym rozgrywka toczy się w oparciu o pewną historię, z której wynikają stawiane przed nami kolejne cele i wyzwania. Trwa ona ok 12-15 godzin i może stanowić pewne wyzwanie dla początkujących graczy, ogólnie jednak jest całkiem satysfakcjonująca (mimo słabych momentów). Możemy jednak swobodnie tworzyć własną rozgrywkę i określać parametry świata, a nawet grać w trybie nieskończonym. Jest tutaj zatem wszystko to, co najlepsze w gatunku.
Dobrze się w to klika i patrzy
Tym, co robi tutaj szczególnie dobre wrażenie, jest interfejs użytkownika oraz sterowanie. Na zrzutach ekranu może się on wydawać nieco zbyt rozbudowany, ale wierzcie mi – wszystko ma tutaj dużo sensu i jest szalenie intuicyjne. Mało tego, do każdej funkcji i polecenia przypisano bardzo logiczne i wygodne skróty klawiszowe. Sterując kamerą za pomocą WSAD mamy pod ręką właściwie wszystkie najważniejsze narzędzia – w tym możliwość przyśpieszania, spowalniania, a nawet zatrzymywania (spacją, niczym w Europa Universalis i podobnych) zabawy.
Wizualnie produkcja miejscami trochę nawiązuje do twórczości studia Ghibli, ale jest to dość luźne skojarzenie (na szczęście – biorąc pod uwagę, jak mocno zaczęto ostatnio tę stylistykę eksploatować, niekoniecznie w samych grach). Grzbiet Onbu, wioskę, osadników i wszystkie budowle utrzymano w rysunkowym 2D, a poszczególne modele nakładają się na siebie, co czasem może utrudniać klikanie tych schowanych warstwę niżej. Tym samym nie mamy też możliwości obracania budynków, ani tym bardziej samej kamery – mocne ograniczenie, ale właściwie nie przeszkadzało mi jakoś mocno, a już z całą pewnością nie odbierało przyjemności z zabawy.. Ogólnie całość jest przyjemna dla oka, a przede wszystkim przejrzysta i praktyczna. Sam Onbu jest i jego otoczenie to już bardziej trójwymiarowe modele. Całość dopełniają scenki dialogowe z ładnie zaprojektowanymi, rysunkowymi postaciami.
Nie sposób pominąć tutaj też oprawy audio, która względnie nieźle wpisuje się w klimat produkcji. Nie jest ona zbyt ciężka i przytłaczająca, czego w sumie można się byłoby spodziewać po postapokaliptycznej tematyce. Momentami jest wręcz sielsko, trochę etnicznie, a trochę po prostu nijako. Ścieżka dźwiękowa generalnie nie narzuca się i skutecznie wprowadza w „citybuilderowy trans” typowy dla tego gatunku.
Przyjemny powiew świeżości
Za niespełna 100 zł (gra jest z okazji premiery przyjemnie przeceniona na Steam) otrzymujemy pomysłową produkcję, która pod wieloma względami jest unikatowa i niepowtarzalna. Dla fanów city builderów będzie to z całą pewnością prawdziwa gratka.
Gra ma oczywiście swoje słabości i aż prosi się o rozbudowę pewnych mechanik (co twórcy zresztą zapowiedzieli). Kampania jest raczej przeciętna, a specyficzna oprawa wymusiła szereg uproszczeń (to akurat nie każdemu będzie przeszkadzało – wręcz świadczy o indywidualizmie twórców). Nie udało się też uniknąć pewnych powtarzalnych dla city builderów rozwiązań i łańcuchów produkcji, które każdy obyty w tym gatunku gracz zna już na pamięć. Cóż… nie we wszystkim można być oryginalnym.
Generalnie jednak trudno mi napisać zbyt wiele złego o The Wandering Village, bo przez te kilkanaście godzin bawiłem się tutaj znakomicie. Nie jest to wysokobudżetowy tytuł robiony z rozmachem, a mimo to wciąga jak diabli. Czuć przede wszystkim w tej grze pewną pasję i ambicję twórców, a to dobrze też wróży pod kątem jej przyszłości.
- Świetny pomysł, za którym poszło odważne wykonanie
- Solidny powiew świeżości w gatunku city-builderów
- Wciąga jak diabli
- Ogrom zawartości, dużo technologii do odkrycia i budynków do zbudowania
- Będzie stale rozwijana przez twórców
- Przyzwoita cena
- Tryb opowieści mógłby być ciekawszy
- Pewne elementy pozostają do bólu wtórne
- Specyficzna oprawa 2D, która nie każdemu się spodoba
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu