Gry

Był przerażający i zachwycał. Kultowa postać powraca dzięki Polakom

Konrad Kozłowski
Był przerażający i zachwycał. Kultowa postać powraca dzięki Polakom
Reklama

W oczekiwaniu na sequel z prawdziwego zdarzenia dostajemy zupełnie nowa misję, pakiet nowości i niespodzianki. Czy niedokończone sprawy RoboCopa są warte swojej ceny?

Kto dorastający w latach 90. nie kojarzył RoboCopa? W końcu to postać, która na stałe wryła się w pamięć, od kiedy jako dzieci zobaczyliśmy tragiczną śmierć Alexa Murphy’ego i jego przeobrażenie w “robotycznego policjanta”. Tamte przeżycia, emocje i wspomnienie trzymają do dzisiaj, dlatego z tak dużym zapałem siadłem do nowej odsłony gry. „RoboCop: Rogue City - Unfinished Business” to samodzielne rozszerzenie, taki mini-sequel do produkcji polskiego studia Teyon „RoboCop: Rogue City”. Gra kontynuuje narrację po wydarzeniach z poprzedniej części, choć z minimalnym powiązaniem fabularnym.

Reklama

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business recenzja gry

Centralnym punktem akcji jest OmniTower, masywny kompleks mieszkalny opanowany przez najemników, gdzie RoboCop zostaje wezwany do zaprowadzenia porządku. Kampania oferuje około 10 godzin rozgrywki, co stanowi połowę długości poprzedniczki, ale zabawa jest o tyle milsza, że pojawiły mi się od razu skojarzenia z Dreddem i nabrałem ochoty na seans obydwu filmów (klasyk ze Stallonem, bo klasyk, a nowy to naprawdę fajne kino akcji).

Wprowadzone w nowej części nowości mają za zadanie urozmaicić mechanikę gry, co jest też odpowiedzią na wrażenia graczy. Do arsenału dodano Cryo Cannon - broń efektywnie zamrażającą przeciwników, co nie wpływa na dynamikę gry i widowiskowość, ale też oferuje nowe możliwości taktyczne. Pojawiają się również nowe typy wrogów oraz cięższa broń, rozszerzając pulę zagrożeń i dostępnych narzędzi. Wprowadzono mechanikę rykoszetu pocisków oraz ciosy kończące z wykorzystaniem otoczenia. To naprawdę sporo i na początku rozgrywki od razu się to odczuwa.

Tego nie spodziewałem się po grze z RoboCopem

Najbardziej wyróżniającym się elementem są sekwencje retrospekcji, w których wcielamy się w Alexa Murphy'ego przed jego transformacją. Te fragmenty oferują zupełnie inne tempo rozgrywki i stanowią kontrapunkt dla standardowych misji RoboCopa - z jednej strony to bardzo ciekawy element, który pozwala spojrzeć na Murphy’ego nieco inaczej niż do tej pory, zaś z drugiej, mogłyby one być chyba nieco lepiej wkomponowane w całość. Dodatkowo, grywalna sekcja z mechem ED-209 to fan service najwyższych lotów, który wprowadza momenty chaotycznej destrukcji.

System ulepszeń pozostał niezmieniony względem „Rogue City”, jednak postęp postaci nie jest transferowalny, co wymusza ponowne zdobywanie punktów umiejętności. Ścieżka dźwiękowa bazuje na remiksach motywu przewodniego RoboCopa, a dla twórców treści udostępniono nawet tryb strumieniowania bez licencjonowanej muzyki. Struktura gry opiera się na liniowych misjach-rozdziałach, z systemem rankingu na koniec każdego poziomu, bazującym na ukończonych celach pobocznych i zebranych dowodach, co przekłada się na zdobyte punkty doświadczenia. Konkretnie i solidnie.

Kluczowe elementy RoboCopa tu są

Gra oczywiście utrzymuje wrażenie wcielania się w RoboCopa na każdym etapie. Powolne, mechaniczne ruchy i towarzysząca im symulacja audio są kluczowe dla autentyczności takiego doświadczenia. Walka pozostaje satysfakcjonująca i intensywna, z solidnym sprzężeniem zwrotnym z broni i brutalnymi dźwiękami trafień. Zastosowanie nowości, czyli rykoszetów i kontekstowych działań kończących etapy dodaje sporo atrakcyjności względem poprzedniej gry. Gra wiernie oddaje kiczowatą estetykę lat 80., co jest ważne dla zachowania ducha oryginalnego uniwersum. Różnorodność środowisk w OmniTower, pomimo zamkniętej natury lokacji, jest zaskakująca, i oferuje sekcje mieszkalne, rozrywkowe i laboratoryjne, co zapobiega monotonii podczas zaliczania kolejnych poziomów. Wydajność gry, prawdopodobnie ze względu na bardziej kontrolowane środowisko, jest ogólnie lepsza niż w pierwszej części. Nie jest idealnie, bo zdarzają się pewne niedociągnięcia, ale o nich później.

Czego zabrakło? Co nie wyszło?

Druga mini-część gry RoboCopa mierzy się z istotnymi wyzwaniami. Największym problemem jest brak innowacji i powtarzalność. Gra w dużej mierze powiela schematy rozgrywki z „Rogue City”, nie oferując w ogólnym rozrachunku wystarczająco nowych elementów, aby uzasadnić aż 10 godzin nowej rozgrywki. Akcja rzadko osiąga poziom kulminacyjny, a walka, choć satysfakcjonująca, staje się jednostajna.

Projekt poziomów bywa monotonny. Brak swobodnej eksploracji, znanej z poprzedniej części, sprowadza grę do liniowej strzelanki korytarzowej. Obszary między starciami często są puste, co w połączeniu z męcząco powolną prędkością ruchu RoboCopa po prostu frustruje. Kwestie braku dopracowania i błędów technicznych są wyraźne. Zauważyłem problemy z wydajnością, w tym zacinanie się obrazu i spadki liczby klatek. Zdarzają się nawet również błędy dźwięku, niedociągnięcia w animacjach (np. znikające części ciała, rozmyte twarze, problemy z synchronizacją ruchu warg).

Reklama

System zapisu automatycznego, bez możliwości manualnego save’u, może prowadzić do problemów w przypadku napotkania błędów - jeśli gra nie pozwoli dokończyć poziomu, musimy wznawiać rozgrywkę jeszcze wcześniej, co denerwuje. Sekcje z Murphym, choć urozmaicają rozgrywkę, to tak jak pisałem, bywają „dziwne” i pozbawione wyzwania (wprowadzona tu automatyczna regeneracja zdrowia ułatwia przebrnięcie przez całość, ale powoduje, że nie staramy się przetrwać jako zwykły śmiertelnik). Ogólnie gra sprawia wrażenie miejscami niedokończonej, niedopracowanej i niedoszlifowanej. Kilka dobrych pomysłów sprawdziłoby się lepiej, gdyby poświęcono im więcej czasu i wagi, a inne wymagają po prostu dużej ilości pracy, by dać przewidywaną satysfakcję. Część osób może być zadowolona z liniowości fabuły i braku opcji eksploracji, ale to czyniło poprzednią odsłonę czymś więcej, niż typowy FPS.

Wiem, kiedy kupicie tę grę

Gra z jednej strony utrzymuje fundamenty udanej rozgrywki z pierwowzoru, oferując nam naprawdę satysfakcjonującą możliwość wcielenia się w ikonicznego bohatera i udział w brutalnej walce, to jednak z drugiej strony brak znaczących innowacji i powtarzalność rozgrywki, a także niedopracowany projekt poziomów i błędy techniczne znacznie obniżają ogólną jakość. Gra nie wykorzystuje w pełni potencjału, by stać się samodzielnym, równie dopracowanym tytułem, co jej poprzedniczka.

Reklama

Dodatkowe elementy, takie jak Cryo Cannon i sekcje z ED-209, są udanym uzupełnieniem, ale to może nie wystarczyć, by uzasadanić zakup gry w pełnej cenie. Patrząc jednak, w jakiej cenie można dziś nabyć pierwszą część, to nie trzeba będzie zbyt długo czekać na obniżkę ceny - a wtedy, przy niedużym wydatku, gra może dać ogrom frajdy. Głównie tym, którzy żyją dziś wspomnieniami z filmu o RoboCopie (przyznajcie, że cały czas czytacie robokop, a nie robokap, jak powinniście), a którzy zawsze marzyli o tym, by samemu spróbować zaprowadzić porządek na ulicach.

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
plusy
  • Autentyczny klimat RoboCopa
  • Nowa broń i mechaniki walki
  • Różnorodne lokacje w OmniTower
  • Sekwencje z Murphym i ED-209
minusy
  • Powtarzalna, mało innowacji
  • Pewne problemy techniczne i błędy
  • Liniowa (ograniczona eksploracja)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama