Apple

Zamieniłem na dwa tygodnie swojego peceta na iMaca z M3

Tomasz Popielarczyk
Zamieniłem na dwa tygodnie swojego peceta na iMaca z M3
23

Komputery All-in-One nigdy nie były obiektem moich zainteresowań z różnych względów. Dość powiedzieć, że na co dzień pracuję na desktopie, który zdecydowanie all-in-one ani kompaktowy nie jest. Dlatego też byłem bardzo ciekawy, jak na jego tle wypadnie iMac, który w najnowszej wersji jest napędzany układem M3 i wydaje się idealnym rozwiązaniem dla użytkowników domowych.

Najnowszy iMac od strony wizualnej wcale taki najnowszy nie jest. To bowiem konstrukcja, która weszła do użytku w 2021 roku i od tamtej pory pozostała niezmieniona. Model z końcówki 2023 roku zmienił się zatem jedynie od wewnątrz. Zastosowanie znalazły tutaj układy z rodziny M3.

Najświeższa generacja chipów Apple miała przynieść rewolucyjne zmiany. Wiemy już jednak, że finalnie okazała się po prostu ewolucją – kolejną iteracją bardzo dobrego produktu. Tym samym klienci, którzy rok wcześniej kupili komputery z układami M2 nie poczuli większego ukłucia w sercu, a posiadacze sprzętów z M1 dostali jedynie kilka argumentów więcej przemawiających za przesiadką.

Mój pierwszy iMac

Jak wspomniałem, nigdy nie było mi po drodze z tą kategorią sprzętu. Miałem w testach dosłownie kilka komputerów AiO na przestrzeni kilkunastu lat. iMac w swoim najnowszym wcieleniu z 2021 do nich nie należał, więc tym bardziej rozbudziła moją ciekawość możliwość sprawdzenia go w boju.

Na co dzień pracuję przy desktopie – tradycyjnym PC z Core i9, kartą GeForce i 7 kolorowymi wentylatorkami (powierzchowność celowa, by nie odwracać uwagi od głównego bohatera tekstu). Mój monitor ma 28 cali i rozdzielczość 4K. Jest to zatem platforma raczej z górnej półki. Na jej tle iMac nie powinien sprawiać wrażenia sprzętu z kosmosu…

…a mimo to sprawił. Od strony wizualnej jest to bowiem fantastyczna konstrukcja. Kompaktowy, smukły design (zaledwie 11,5 mm grubości!), przyjemny dla oka kolor i ta dbałość o detale oraz spójność kolorystyczna, która w Apple’u jest czymś oczywistym. Nie sposób odmówić temu komputerowi urody i jestem przekonany, że doskonale prezentowałby się w każdej przestrzeni. Ogółem cała konstrukcja mierzy 54,7 x 46,1 cm przy wadze zaledwie 4,5 kg

Oczywiście można się czepiać pewnych detali. 23,5-calowy ekran ma stosunkowo grube krawędzie – w szczególności na dole, gdzie mamy charakterystyczny „podbródek”. To tutaj ulokowano kluczowe podzespoły komputera, więc jego obecność jest uzasadniona.

Sam ekran robi świetne wrażenie. To panel Retina 4,5K pracujący w rozdzielczości 4480 x 2520 px (218 PPI). Jego maksymalna jasność to 500 nitów i jest ona automatycznie dostosowywana do warunków otoczenia na bazie odczytów z czujnika światła. Jak na dzisiejsze standardy jest w porządku, ale nie zapominajmy, że na rynku są już dostępne monitory OLED w coraz to lepszych cenach. A do tych iMac nie ma startu.

Ulokowana nad ekranem kamerka FaceTime rejestruje obraz w rozdzielczości 1080p i jest po prosty przyzwoita. Szkoda jednak, że nie zaimplementowano tutaj wsparcia dla FaceID (którego zresztą nie mają też MacBooki). Podejrzewam, że wielu użytkowników urządzeń Apple czeka na to usprawnienie. Kamerce towarzyszy aż 6 mikrofonów kierunkowych i trudno o nich powiedzieć złe słowo – spisują się bardzo dobrze. Choć nie jest to klasa studyjna jak deklaruje Apple.

Tafla szkła na froncie świetnie kontrastuje z resztą obudowy, która jest jednym, ogromnym elementem aluminium. Tutaj do głosu dochodzą już kolory – iMac jest dostępny w niebieskiej, zielonej, różowej, srebrnej, żółtej, pomarańczowej i fioletowej wersji kolorystycznej (trzy ostatnie zarezerwowano tylko dla mocniejszych modeli). Do mnie trafił wariant zielony – bardzo przyjemny dla oka.

Na tyle obudowy mamy złącza – w podstawowej wersji – dwa porty Thunderbolt i gniazdo minijack 3,5 mm – a w wyższych konfiguracjach dodatkowe dwa USB-C. Złącze zasilania jest skonstruowane bardzo podobnie do MagSafe w MacBookach. Co ciekawe, w zasilaczu ukryty jest również port sieciowy Ethernet. Natomiast przycisk zasilania w prawym dolnym rogu jest po prostu przyciskiem zasilania – bez żadnych magicznych dodatków.

Tutaj warto jeszcze wspomnieć o zawartości pudełka. Wraz z komputerem otrzymujemy bowiem wszystko, co niezbędne do jego obsługi: klawiaturę Magic Keyboard, mysz Magic Mouse oraz oczywiście zasilacz i dwumetrowy przewód. Przy zakupie ze strony Apple możemy dokonać dodatkowych zmian w konfiguracji – dobrać gładzik (albo wymienić myszkę na gładzik), albo zmienić klawiaturę na wersję z blokiem numerycznym. Oczywiście przyjdzie nam za te zmiany dopłacić.

Jeżeli chodzi o same akcesoria – osobiście mi nie przypadły do gustu. Magic Mouse jest niewygodna, zbyt płaska i zwyczajnie męcząca (nie wspominając o tym nieszczęsnym porcie ładowania na spodzie). Natomiast klawiaturze ewidentnie brakuje podpórki, która pozwalałaby ustawić ją pod nieco wyższym kątem. Klawisze są generalnie w porządku, ale brakuje im podświetlenia – nie wyobrażam sobie dziś pracy przy komputerze bez tego.

Jak to działa?

Dość jednak oglądania – w końcu ten design to nic nowego. Jak iMac 2023 spisuje się w akcji?

Z macOS zdążyłem się już polubić – od nieco ponad roku dopełnieniem mojego PC jest MacBook Pro z chipem M2. Do dziś jednak nie zdecydowałem, czy pracuje mi się na nim lepiej niż na Windowsie. Nie zamierzam jednak tutaj rozpętywać kolejnej wojny Mac vs Windows.

Nie sposób jednak zwrócić uwagi na kulturę pracy iMaca, o której w zasadzie każdy PC może pomarzyć. Sprzęt jest w zasadzie bezszelestny i przez większość czasu chłodzony bezgłośnie. Dopiero w szczególnie wymagających scenariuszach daje się cokolwiek usłyszeć, ale jest to nieporównywalnie mniej donośny dźwięk niż to z czym mam do czynienia na co dzień.

Mój iMac miał 8-rdzeniowy CPU wspierany przez 10-rdzeniowy GPU. I tu na tle poprzedniej generacji mamy miłą odmianę w postaci sprzętowego wsparcia dla Ray Tracingu. A to oznacza, że na iMacu da się też pograć. Nie spodziewajcie się jednak cudów, bo możliwości macOS na tym polu są nadal mocno ograniczone (ok. 40-50 fps w 1080p to jego maksimum w przypadku bardziej wymagających produkcji, zapomnijcie raczej o 1440p). W AppStore pojawia się jednak coraz więcej gier z kategorii AAA, a samo Apple coraz częściej i głośniej mówi o swoich ambicjach w tej kategorii.

Testowany model wyposażono w 16 GB pamięci RAM, co w zasadzie jest wystarczające do większości scenariuszy. Warto tutaj jednak zwrócić uwagę, że w podstawowej wersji iMaca otrzymujemy zaledwie 8 GB RAM-u. To niestety uwłaczająca ilość jak na dzisiejsze standardy – nawet w przypadku tak dobrze zoptymalizowanej platformy, jaką jest macOS. Jak nietrudno się domyślić za więcej przyjdzie nam dość słono dopłacić. I niestety wypada to zrobić, bo kości pamięci są wlutowane w płytę główną – a więc nie dorzucimy gigabajtów w późniejszym czasie.

Muszę przyznać, że to fantastyczny komputer do takiego codziennego używania komputera, a więc - Chrome, Slack, Word, ciutkę Photoshopa itp. W zasadzie przy takim użytkowaniu komputera, gdzie zarządzamy np. social mediami, tworzymy grafiki w Canvie, piszemy proste skrypty, albo po prostu przygotowujemy artykuły na stronę nie potrzebujemy niczego ponad to, co oferuje iMac w opisywanej wersji. Problemy zaczęły pojawiać się dopiero, kiedy (trochę na siłę) zacząłem zarzucać komputer wieloma zadaniami jednocześnie. Tu uruchomiłem rozpakowywanie dużych plików, tam dorzuciłem zmianę formatu wideo, a na dodatek jeszcze włączyłem wideo na YouTube i pobieranie w tle. Wówczas czułem delikatne spowolnienia. Przy czym to były sytuacje sztucznie wymuszone. W takich codziennych zadaniach iMac spisywał się znakomicie - nie brakowało mi mocy, nie frustrowały mnie żadne przycięcia czy spowolnienia. Oczywiście mówię to z perspektywy osoby, która już macOS zna i lubi. Windowsiarze przez pierwsze tygodnie (miesiące) będą pewnie cierpieć (ale znowu - to nie o tym tekst).

To taki komputer dla każdego?

Cóż… dla każdego, kto może sobie pozwolić na zakup komputera za 7499 zł – tyle bowiem kosztuje podstawowy wariant iMaca z M3. I niestety oferowana tutaj specyfikacja jest zbyt niska, by cieszyć się w pełni tym komputerem. Już na starcie musimy zatem przyjąć, że zapłacimy więcej.

I dopiero wówczas iMac z M3 staje się w zasadzie dobrym wyborem dla każdego, kto potrzebuje domowego komputera z dużym ekranem do codziennego użytku, pracy, a trochę nawet i do zabawy. Przy czym mówiąc o pracy mam tutaj na myśli raczej mniej wymagające zajęcia. Nie jest to na pewno wół roboczy, który uciągnie montaż wideo w wysokiej rozdzielczości czy zaawansowaną obróbkę grafiki – za sprzęt Apple do takich zastosowań musimy zapłacić jeszcze więcej. Natomiast iMac to po prostu taki komputer, który w 90% przypadków będzie wystarczający.

Jasne, tutaj by trzeba się jeszcze zastanowić, czy finalnie lepszą opcją nie będzie połączenie np. nowego MacBooka Air z monitorem (choć trudno nam będzie znaleźć tani monitor, który dorówna temu z iMaca). I choć pójście w tym kierunku może się okazać bardziej opłacalne, nie będzie to już jednak tak przyjemny dla oka widok. Tylko czy ktokolwiek, kto kupuje sprzęt Apple bierze pod uwagę opłacalność? No właśnie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu