Chrome

Zadebiutował pogromca Google Chrome. Oto czym chce zdetronizować króla przeglądarek

Bartosz Gabiś
Zadebiutował pogromca Google Chrome. Oto czym chce zdetronizować króla przeglądarek
Reklama

Zaledwie pięć miesięcy temu pojawiły się na niebie pierwsze oznaki nadchodzącej rewolucji. Był to sygnał przygotowujący na premierę przeglądarki AI, której zadanie jest proste – zdetronizować Chrome'a. Oto nadeszła Comet od Perplexity.

W branży technologicznej nie brakuje prób podważenia pozycji Google Chrome, ale tym razem na rynku pojawiła się propozycja, która przyciąga uwagę zarówno entuzjastów nowych rozwiązań, jak i sceptyków. Mowa o przeglądarce Comet, stworzonej przez Perplexity AI – firmę, która do tej pory była kojarzona głównie z "wyszukiwarką" opartą na sztucznej inteligencji. Według twórców Comet nie jest po prostu kolejną konkurencją Chrome’a, lecz przeglądarką zbudowaną od podstaw z myślą o głębokiej integracji ze sztuczną inteligencją.

Reklama

Zadebiutował pogromca Google Chrome. Czy to początek nowej ery?

Comet powstał na bazie otwartoźródłowego silnika Chromium, co oznacza, że użytkownicy mogą liczyć na kompatybilność z popularnymi rozszerzeniami i standardami webowymi. Jednak to, co wyróżnia Comet, to natywna, a nie dodana „na doczepkę” integracja AI. Sercem przeglądarki jest Perplexity AI Search – wyszukiwarka generująca odpowiedzi na bazie analizy treści, a nie klasycznego zestawienia linków. Dodatkowo, Comet oferuje funkcję Comet Assistant, czyli wbudowanego agenta AI, który potrafi automatyzować rutynowe zadania, zarządzać otwartymi kartami, analizować treści stron, a nawet podsumowywać e-maile i wydarzenia z kalendarza.

Na razie brzmi, jakby była to po prostu kolejna aplikacja do rozmowy z chatbotem, jednak diabeł tkwi w szczegółach i dostępność od ręki jest najsilniejszą kartą przetargową. Sztuczna inteligencja stale widzi co jest przeglądane i tylko czeka w pasku obok na zadanie, do którego przejdzie natychmiast nawet na podstawie krótkiej komendy, bo już przewiduje, co mogłoby się wydarzyć. Przykładowo, możliwe jest polecenie przeglądarce, by ponownie otworzyła zamkniętą wcześniej kartę lub podsumowała najnowsze wiadomości z wybranej skrzynki e-mail. Comet Assistant działa wygodnie w panelu bocznym, co pozwala na szybkie uzyskanie odpowiedzi dotyczących prezentowanych treści. To sprawia, że naprawdę nie ma potrzeby kopiowania tekstu do zewnętrznych narzędzi.

Czy to ta nowa era?

Jako że Comet jest właśnie przeglądarką nie po prostu chatbotem, to można spokojnie oddać się naszym dotychczasowym przyzwyczajeniom. Comet umożliwia również zarządzanie kartami, grupowanie ich w kolekcje, automatyczne zamykanie nieużywanych okien oraz szybkie wyszukiwanie informacji na podstawie historii przeglądania. Wbudowane narzędzia do podsumowywania artykułów i generowania odpowiedzi mają usprawnić codzienną pracę oraz naukę. Jednakże to nie jest tak, że to pierwsze takie narzędzie dostępne na rynku, a jego funkcje już się pojaiwąły u największych. Google wprowadził już integrację z Gemini – własnym asystentem AI w Chrome, który umożliwia m.in. podsumowywanie treści stron, generowanie quizów czy automatyzację niektórych czynności.

Ponadto w zeszłym miesiącu The Browser Company wypuściło... Przeglądarkę na bazie sztucznej inteligencji, Dia. Twórcy zatem mają już w stosunku do Perplexity AI headstart i co najważniejsze nie są zamknięci za blokadą finansową. Comet bowiem jest zarezerwowana dla subskrybentów ich narzędzia (200 dolarów miesięcznie) lub wybrańców z listy oczekującej. Może to przynieść łatwość w gromadzeniu danych od osób przyzwyczajonych do AI, ale ogranicza za to potencjalnych testerów. A do tego trzeba dodać, ze przecież i OpenAI od ChatuGPT jest bardzo głośne na temat swoich zamiarów zrobienia tego samego. Perplexity liczy jednak, że dzięki własnej bazie użytkowników i naciskowi na natywną integrację AI, Comet będzie w stanie szybko zdobyć lojalnych odbiorców.

To może być przyszłość, ale trochę dręczy jedna sprawa

Żeby w pełni się cieszyć z mocy przeglądarki AI, trzeba się zmusić do poświęcenia, w pewnym sensie, swojej prywatności. Trzeba w końcu ją nas nauczyć, a to oznacza oddanie dostępu do naszych przyzwyczajeń, imienia, przeglądanych stron i wielu innych rzeczy, które ufamy, że nie zostaną wykorzystane wbrew nam. Comet analizuje historię przeglądania, by lepiej dopasowywać wyniki wyszukiwania i rekomendacje. Z jednej strony pozwala to na personalizację doświadczenia, z drugiej – rodzi pytania o prywatność. Twórcy deklarują, że użytkownicy mają możliwość pełnej kontroli nad udostępnianiem danych oraz korzystają z wbudowanego AdBlocka. Zainteresowani mogą też całkowicie wyłączyć funkcje śledzenia.

Testy  na razie pokazują, że Comet Assistant dobrze radzi sobie z prostymi zadaniami, takimi jak podsumowywanie maili czy szybkie wyszukiwanie informacji. Jednak na co idzie to całe "poświęcenie" prywatności skoro przy bardziej złożonych poleceniach pojawiają się jednak błędy. Na przykład Comet potrafi źle zinterpretować szczegóły przy rezerwacjach online lub generować nieprecyzyjne odpowiedzi. Jasne, to jest wyzwanie, z którym mierzą się obecnie wszyscy producenci agentów AI, lecz gdy rozpoczyna się nową erę, to chyba warto, żeby nie dochodziło do takich halucynacji.

Cóż, Comet to na pewno kolejna próba redefinicji przeglądania internetu w erze sztucznej inteligencji. Choć przed Perplexity jeszcze wiele wyzwań,  zarówno technologicznych, jak i związanych z przekonaniem użytkowników do zmiany przyzwyczajeń, debiut Comet pokazuje, że rynek przeglądarek może w najbliższych latach czekać prawdziwa rewolucja. Problem w tym jak ludzi przekonać, aby dali szansę? Bowiem na papierze, nie brzmi to tak spektakularnie, ale w akcji, to już inna sprawa.

Reklama

 

Źródło: techcrunch

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama