Prezydent Argentyny Javier Milei wprowadza rozwiązanie, które wygląda jak żywcem wyjęte z literatury science fiction. W Argentynie powstała specjalna jednostka ds. użycia sztucznej inteligencji w zakresie bezpieczeństwa publicznego. Jej zadania obejmują "patrolowanie" mediów społecznościowych, analizę kamer w czasie rzeczywistym, obserwację z dronów i – co budzi największe emocje – przewidywanie przestępstw na podstawie algorytmów uczenia maszynowego. Nieprzypadkowo komentatorzy przywołują tu Raport Mniejszości, film, w którym wizja Philipa K. Dicka nabrała pełnej, niepokojącej formy.
Witajcie w przyszłości. Będą przewidywać przestępstwa, zanim w ogóle się wydarzą

Paradoks Mileia polega na tym, że z jednej strony obiecuje ograniczanie biurokracji i zmniejszanie roli państwa, a z drugiej – wzmacnia jego aparat bezpieczeństwa. Rzeczona jednostka została podporządkowana Ministerstwu Bezpieczeństwa. Według dokumentu sygnowanego przez minister Patricię Bullrich ma ona "zwiększyć efektywność działań policji i służb, zapewniając szybsze i precyzyjniejsze reakcje na zagrożenia". Sztuczna inteligencja ma być narzędziem nie tylko w ściganiu, ale także w prewencji, co stawia ją na styku technologii i polityki, gdzie granice kompetencji i odpowiedzialności nie tyle się ze sobą przenikają, ile... rozmywają. Pamiętajmy też o jednym: to jest Argentyna. To nie jest świat, który znamy z cywilizowanej Europy. Tam egzekwowanie prawa jest nie tyle obowiązkiem służb, ile nierzadko... jedynie opcją.
Zastosowania i narzędzia
Lista zadań powierzonych nowej jednostce przypomina katalog futurystycznych technologii, które jeszcze dekadę temu byłyby przedmiotem literatury, a nie państwowych regulacji. Algorytmy mają monitorować otwarte platformy społecznościowe, aplikacje i strony internetowe, aby wykrywać potencjalne zagrożenia i identyfikować ruchy grup przestępczych. Mają też rozpoznawać twarze na obrazach z kamer miejskich, analizować dane historyczne w celu prognozowania przestępstw i wyszukiwać podejrzane transakcje finansowe. Do tego dochodzi patrolowanie rozległych terenów przy pomocy dronów i robotów, a także wykonywanie zadań wysokiego ryzyka, takich jak rozbrajanie ładunków wybuchowych. Trudno o bardziej wyrazisty przykład tego, jak AI przenika z wirtualnej sfery do materialnej infrastruktury bezpieczeństwa.
Eksperci ostrzegają jednak, że skala tych planów może kosztować obywateli utratę podstawowych wolności. Nie brakuje głosów, że powołanie takiej jednostki stoi w sprzeczności z konstytucją. Rząd Mileia i Bullrich wzmacnia represyjny charakter państwa, powiększa obszary finansowej nieprzejrzystości i usuwa normy chroniące najbardziej narażonych na represje: czyli najzwyklejszych obywateli.
Centrum Badań nad Wolnością Słowa i Dostępem do Informacji z Uniwersytetu Palermo przywołuje przykłady z Ameryki Łacińskiej, gdzie cyberpatroling często prowadzono w cieniu prawa, a jego skutki obejmowały inwigilację dziennikarzy, naukowców i aktywistów. W tle słusznie pojawia się więc pytanie: czy państwo, które deklaruje ochronę obywateli, nie staje się jednocześnie największym zagrożeniem dla ich prywatności?
Iluzja predykcji
Najwięcej emocji budzi jednak obietnica przewidywania przestępstw. W teorii brzmi to jak spełnienie marzenia o absolutnym bezpieczeństwie, natomiast — już schodząc na ziemię — zderza się to z ograniczeniami technologii i etyki. Sztuczna inteligencja wielokrotnie zawodziła w próbach prognozowania zachowań przestępczych, a nawet w rozpoznawaniu twarzy, a jej wskazania prowadziły do dyskryminacji całych grup społecznych. Historia literacka ostrzega nas jeszcze dosadniej.
U Dicka ludzie byli zatrzymywani, zanim popełnili jakiekolwiek czyny, a ich winę sprowadzano do metafizycznej kategorii potencjalności. Bohater opowiadania mówi: "W pewnym sensie oni są niewinni". Ów paradoks brzmi dziś jak ostrzeżenie dla Buenos Aires, które otwiera się na logikę, w której przyszłość jest traktowana jak nieodwołalny wyrok. Wyobraźcie sobie tylko: jeszcze nie ukradliście batonika, ale już wylądowaliście w areszcie i już szykują Wam proces. Jak tu się obronić i wykazać, że nawet nie myśleliście o batoniku, a tak w ogóle, to nie powinniście jeść słodkich rzeczy i za nimi nie przepadacie?
Czytaj również: Prawie jak „raport mniejszości”. Taka technologia napawa strachem
Granica przyszłości
Argentyna, wprowadzając taką jednostkę, stawia się w centrum globalnej debaty o granicach między bezpieczeństwem a wolnością. Podobne napięcia rosną w Europie, Azji i oczywiście Stanach Zjednoczonych. Model, w którym technologia staje się narzędziem kontroli prewencyjnej, kusi polityków na całym świecie. Ale każda decyzja o włączeniu algorytmów do struktur władzy stawia obywateli przed tym samym: ile wolności jesteśmy gotowi oddać w zamian za iluzję bezpieczeństwa? Milei najwyraźniej jest w stanie oddać sporo tej wolności: tyle że szafuje on nie swoją wolnością, lecz wolnością obywateli kraju, którym zarządza. To jest jak z funduszami publicznymi: tego typu zasoby rzuca się na prawo i lewo łatwiej, niż własnymi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu