YouTube

Trudny związek. 6 powodów, dla których płacę za YouTube Premium

Jakub Szczęsny
Trudny związek. 6 powodów, dla których płacę za YouTube Premium
Reklama

23,99 zł miesięcznie za YouTube Premium. Jak opowiedziałem Mamie o tym, że płacę za dostęp do tego serwisu w "szczególnych warunkach" tyle pieniędzy, to nakryła jedynie twarz dłonią - po prostu wykonała cichego facepalma. Nigdy nie miała Premium, więc w sumie jej perspektywa jest nieco... zaburzona.

Ktoś, kto nigdy YouTube Premium nie miał, ten zdecydowanie nie będzie w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo nie chce się potem wracać do standardowego planu, bez płacenia. YouTube to generalnie jest serwis bezpłatny i takim pozostanie. Nikt go nie zamknie, bo cała ta układanka się rozpadnie i tyle będzie z zabawy. Natomiast trzeba liczyć się z tym, że użytkownikom niepłacącym stawiane są pewne ograniczenia. Na przykład konieczność oglądania materiałów sponsorowanych. I kilka innych jeszcze rzeczy.

Reklama

YouTube Premium - dlaczego płacę? Punkt pierwszy: reklamy

Reklamy na YouTube to zło. Zrobiłem niedawno pewien eksperyment - telefon z kontem Google, które nigdy Premium nie miało oraz to, które miało ale je straciło. Stężenie reklam w pierwszym przypadku było znośne, w tym drugim - matko boska. Wtedy YouTube Premium przypomina nam o swoim istnieniu nie tylko poprzez żebranie "kup mnie, wróć do mnie", ale i mocno nachalnymi, pojawiającymi się co chwila reklamami. Gdy uznałem, że na jakiś czas rozstanę się z YouTube Premium, szybko tego pożałowałem. I szybko poszedłem po rozum do głowy.

YouTube Premium daje supermoce. Na przykład odtwarzanie w tle

Pierdoła? Pierdółka. Czasami nie chcę patrzeć na dany film, ale jednocześnie cały czas mógłbym go słuchać. Niektóre kanały nawet na polskim YouTube tworzą treści, które można oglądać, a także można ich słuchać. Również w trakcie używania telefonu komórkowego. Niestety nie mam możliwości skorzystać z "hacków" osób z Androidem i korzystam z iOS - tutaj nie poszaleję za bardzo. I jest czasami tak, że słucham sobie jakiegoś twórcy, jednocześnie piszę na Twitterze, odpisuję na iMessage lub odpowiadam na komentarze na Antywebie (albo je kasuję, bo ja złym człowiekiem jestem).

Mogę też wyłączyć ekran całkiem, a film dalej będzie się odtwarzał. Robię tak, włączając na noc jakąś playlistę i... zasypiam z "mówiącym" do mnie YouTube'em. Nie zasnę bez tego.

Filmy do pobrania - na przykład, żeby sobie je odtworzyć w samolocie*

Ten punkt jest z "gwiazdką", bo to trochę taki punkt umowny. Kilka razy mi się zdarzyło, że wiedziałem o możliwym braku zasięgu w tym miejscu i pobrałem kilka filmów na telefon. Przydały się. Obecnie podróże służbowe są bardzo ograniczone, więc punkt z samolotem to właściwie jedynie sugestia, gdzie mi się to może przydać. Pobieranie filmów z YouTube na telefon jest niesamowicie pomocne właśnie w takich sytuacjach. Możesz ustalić jakość, w której mają się one pobrać (czasami warto ustawić mniejszą - po to, by pobrały się szybciej lub zwyczajnie nie zapchały nam urządzenia) i voila. Za chwilę będą w telefonie.

Używanie YouTube na telewizorze bez Premium to udręka

Wiecie co? Gdy zdarzyło się tak, że miałem przez chwilę do czynienia z YouTube bez Premium na telewizorze, to złapałem się za głowę. Uruchamia się reklama - pilot zaginął (jak zwykle). No i co teraz? Teraz to trzeba przesłuchać części reklamy i rzucić się na jego poszukiwania. Playlista może się odtwarzać, ale w nią wplecione będą strasznie nachalne reklamy. Niektórzy lubią też gotować z YouTube'em, na przykład z Szefem Kuchni Mietczyńskim (polecam tego allegrowicza). Jego materiał o rybie po grecku przetnie w standardowym planie około 4 reklam, które będą dotyczyć jakiegoś szmelcu (Google uzna, że tego potrzebujesz - ja kiedyś dostałem reklamę zakupu ziemi w Grecji!). Wyłączanie reklam pilotem, mając ręce utytłane mąką - to nie jest zbyt wygodne. YouTube Premium, mając telewizor... to po prostu mus.

Jeżeli dużo oglądasz filmów na YouTube, to Premium mieć warto

Natężenie oglądania filmów w moim przypadku znacząco wzrasta wieczorem - wtedy to odpoczywam po pracy / spacerze / jeździe rowerem (spokojnie, elektrycznym - więc dalej jestem zarzyganym leniem). Ale jak już wtedy oglądam, to YouTube praktycznie się nie "zamyka". Telefon biorę ze sobą nawet do toalety (na kąpiel! a na co innego miałbym brać?!), jest ze mną gdy jem, piję, śpię. Gdyby się dało, to byłby ze mną nawet w samochodzie. W sumie już bywał, ale wtedy słuchałem Imponderabilia na połączeniu Bluetooth z samochodem. Także widzicie, Moi Drodzy. Poza Twitterem, bo Facebookiem się brzydzę generalnie - to właśnie YouTube jest innym medium, które konsumuję naprawdę mocno.

Punkt bonusowy, Konrad Kozłowski podsunął prawdziwą myśl: Bo YouTube z reklamami jest gorszy od telewizji

O, właśnie. Telewizji nie tykam już od bardzo dawna. YouTube stał się dla mnie synonimem telewizji - ale zupełnie nowej generacji, w której to ja decyduję o tym, co będę oglądał - nie poprzez zmianę kanału, ale poprzez zmianę twórcy, odcinka i momentu w odtwarzanym materiale. Cały czas spotykam się z reklamami wewnątrz filmów youtuberów, ale... te można pominąć. Nie robię tego u dosłownie kilku autorów - tam, gdzie ich szanuję i reklamy robią dobrze. Przy okazji nie reklamując kompletnego chłamu.

Reklama

YouTube Premium jest więc w moim przypadku czymś, bez czego "nie jestem w stanie żyć". (tlen pewnie jest istotniejszy, ale co ja się znam...) Pewnie by się dało, ale z uwagi na to że rozrywka po prostu mi się należy - jak każdemu - zwyczajnie nie rezygnuję z tego, co jest dobre. A YouTube Premium na pewno jest dobry, szczególnie gdy zestawisz go z wersją standardową, za którą nie płacisz. Wtedy okazuje się, że lepiej odżałować 24 złote (jeden w miarę dobry kebsik w Rzeszowie) - to jest mniej niż złotówka dziennie. Taki wydatek mogę odżałować. Dla świętego spokoju.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama