Trwa spór między RIAA, a youtube-dl. Popularnym narzędziem do pobierania treści z YouTube.
Miłośnicy nieoficjalnych rozwiązań z YouTube nie mają ostatnio łatwego życia. Nie dalej niż w ubiegłym tygodniu świat obiegły wieści, że projekt Vanced kończy działalność. Teraz The Recording Industry Association of America (RIAA) — czyli zrzeszenie amerykańskich wydawców muzyki, zajmujących się ochroną praw wydawców muzycznych — dobrało się do kolejnego projektu związanego z YouTube. Padło na popularne narzędzie pozwalające pobierać materiały z serwisu - youtube-dl.
The Recording Industry Association of America walczy z youtube-dl
Projekt youtube-dl jest prawdopodobnie znany każdemu, kto rozglądał się za narzędziami pozwalającymi pobierać treści z najpopularniejszego serwisu streamingowego na świecie. Wiele innych popularnych narzędzi zresztą korzysta z niego pod maską swoich produktów — dlatego nie bądźcie zaskoczeni, kiedy okaże się, że i one przestają kolejno działać.
Zobacz też: YouTube Vanced
The Recording Industry Association of America próbowało doprowadzić do skasowania projektu z GitHuba — bez skutku. A skoro tam się nie udało, to próbują ugryźć temat od innej strony i zabralo się za niemiecką firmę hostingową, na której serwerach znajduje się oficjalna strona internetowa projektu. Czy tym razem im się uda? Zobaczymy — RIAA wydaje się być dość zdeterminowana. Co ciekawe — w przeciwieństwie do wielu innych producentów, wcale nie zależy im na samych wideo, a tym w czym się specjalizują w swojej działalności — czyli muzyce. To przecież potencjalnie najłatwiejszy sposób, by spiracić dowolny utwór — bowiem biblioteka YouTube w tym zakresie właściwie nie ma żadnych granic.
Sprawdź: Jak pobrać film z YT
Na tę chwilę youtube-dl nie ma żadnych narzędzi ochronnych, które mogłyby zagwarantować przestrzeganie praw autorskich utworów dostępnych w usłudze. No i szczerze? Biorąc pod uwagę rozmach narzędzia, absolutnie ni wyobrażam sobie, by jakikolwiek projekt tego typu mógł je zaoferować — to po prostu niewykonalne. Druga sprawa jest taka, że zakładam, iż twórcom youtube-dl też nie do końca zależy na tym, by w ogóle w to wnikać. Ich narzędzie ma pozwalać na pobieranie treści z serwisu, tym samym wiedzą, że prawa autorskie tak czy inaczej będą łamane. Wszyscy którzy chcą je pobierać legalnie mogą skorzystać z YouTube Premium, czyli płatnej usługi Google. Trzeba wówczas jednak liczyć się z całym szeregiem ograniczeń, które zewnętrzne aplikacje pozwalają pomijać — dlatego wciąż są takie atrakcyjne.
Szczerze mówiąc - ta przepychanka wydaje się być co najmniej kuriozalna. Tym bardziej, że zamknięcie strony internetowej produktu prawdopodobnie na niewiele się zda, biorąc pod uwagę że youtube-dl wciąż będzie dostępny w innych miejscach. Mimo wszystko walka trwa - RIAA ma nadzieję że firma odpowiedzialna za hosting strony produktu (Uberspace) złoży broń i ją po prostu skasuje. Ta jednak twierdzi, że youtube-dl nie łamie zabezpieczeń DRM, dlatego nie czują się zobligowani do usunięcia jej ze swojego serwera...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu