Mobile

Xiaomi pojawi się w Europie. Na razie w okrojonej formie

Maciej Sikorski
Xiaomi pojawi się w Europie. Na razie w okrojonej formie
Reklama

Niedawno zastanawialiśmy się z Tomaszem, czy Xiaomi będzie partnerem Google przy tworzeniu kolejnego Nexusa, czy jest w ogóle szansa na to, by te firm...

Niedawno zastanawialiśmy się z Tomaszem, czy Xiaomi będzie partnerem Google przy tworzeniu kolejnego Nexusa, czy jest w ogóle szansa na to, by te firmy nawiązały ta ścisłą współpracę. Zagadnienie ciekawe, zwłaszcza dla osób, które znają chińską markę i chętnie kupiłyby jej smartfon. Przynajmniej tak sprawy mają się poza Azją (w wielu azjatyckich krajach też). Możliwe, że producent z Państwa Środka dotrze do nas i bez Nexusa - jeszcze w tym roku w Europie ma się pojawić oficjalnie ich sklep. Minus taki, że smartfonów tam nie znajdziemy.

Reklama

Część z Was pamięta zapewne tekst Tomasza sprzed kilku tygodni, w którym informował, że Xiaomi wchodzi na amerykański rynek:

W ciągu kilku najbliższych miesięcy Xiaomi ma uruchomić sprzedaż swoich produktów w USA. W związku z tym wystartować ma specjalna, anglojęzyczna strona mi.com, gdzie każdy mieszkaniec Ameryki będzie mógł posmakować produktów z logo Xiaomi. Co jednak najbardziej zaskakujące, udostępnione zostaną wyłącznie wybrane produkty – przede wszystkim akcesoria i dodatki do urządzeń mobilnych. Samych smartfonów nie zobaczymy jeszcze na zachodzie.

Nie minęło wiele czasu i jeden z top menedżerów Xiaomi, Hugo Barra, poinformował, że firma wejdzie też do Europy. Konkretów dotyczących terminów i państw brak, ale skoro powiedziano A, to pewnie niedługo usłyszymy też B. Najważniejsza informacja jest taka, że na razie do Europy, podobnie jak do USA, nie trafią smartfony i tablety Xiaomi. Co zatem może się pojawić się w europejskiej wersji sklepu? Powerbanki, słuchawki, opaska Mi Band, może nawet kamera, o której pisałem kilka dni temu. Pisząc krótko: dodatki do oferty właściwej.


Warto jednak wspomnieć, że to na tych dodatkach Xiaomi zamierza zarabiać. Smartfony sprzedają na granicy opłacalności, powerbanki czy słuchawki też mają wysokiej marży, ale ich sprzedaż nie jest tylko ciekawostką w zestawieniach przychodów. Jednocześnie tymi produktami można w bezpieczny sposób oswoić ludzi z chińską marką. Kupią niezłej jakości powerbank czy tanią opaskę fitness i możliwe, że będą chcieli więcej, a wtedy... No właśnie, co wtedy? Trudno stwierdzić, kiedy Xiaomi wejdzie do Europy czy USA ze smartfonami.

Ważnym problemem są tu patenty, Xiaomi szybko zasypano by pozwami (w wielu przypadkach słusznie). Na tym jednak bariery się nie kończą - firma musiałaby sporo zainwestować, by uzyskać silną pozycję na Starym Kontynencie, a na to środków pewnie bak. Na razie toczą bój w Chinach i próbują podbić rynek indyjski. Znacznie ważniejszy, niż europejski. Gdyby skoncentrowali się na rozwijaniu firmy na kilku kontynentach, to ostatecznie mogliby zostać z niczym. To nie jest jeszcze gracz o budżecie i możliwościach Samsunga czy choćby Lenovo.

Smartfonów Xiaomi na razie nie zobaczymy oficjalnie na Starym Kontynencie, ale samo pojawienie się sklepu i niektórych produktów też może być ciekawym wydarzeniem. Przekonamy się, jak firma radzi sobie w naszej rzeczywistości i czy spotka się tu ze sporym zainteresowaniem klientów. Szykuje się intrygujący eksperyment.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama