Felietony

Xiaomi Mi Band - opaska, która podbiła nadgarstki Polaków. Wystarczyła cena?

Tomasz Szwast
Xiaomi Mi Band - opaska, która podbiła nadgarstki Polaków. Wystarczyła cena?
43

Xiaomi Mi Band to opaska, która okazała się absolutnym hitem sprzedażowym w Polsce. Jej bardzo niska cena sprawiła, że rynek elektroniki ubieralnej zmienił się nie do poznania, a użytkowników elektronicznych gadżetów jest więcej niż kiedykolwiek. Dlaczego właśnie tak się stało?

Jeżeli macie wątpliwości co do tego, jak wielką popularność zdobyła w Polsce opaska Xiaomi Mi Band, zwłaszcza w najnowszych odsłonach, wystarczy, że pokusicie się o krótki eksperyment. Podczas podróży komunikacją zbiorową czy wizyty w miejscu publicznym spróbujcie zwrócić uwagę na to, co znajduje się na nadgarstkach przypadkowo spotkanych osób. Owszem, wciąż w większości przypadków będzie to klasyczny, analogowy zegarek, jednak tę grupę osób pomińmy. Skupmy się wyłącznie na tych, którzy postawili na elektronikę. Wierzcie mi na słowo, zdecydowanie najczęściej spotykanym akcesorium będzie opaska Xiaomi Mi Band. Dlaczego to właśnie ona podbiła serca Polaków? Dlaczego tak wiele osób zdecydowało się wybrać właśnie ją, jako swój pierwszy, ubieralny gadżet elektroniczny? Naturalnie, bardzo istotnym powodem była cena, jednak czy tylko ona? Co takiego oferowały poszczególne generacje Xiaomi Mi Band, że firma sprzedaje ich tak wiele? Postanowiłem się przyjrzeć temu zagadnieniu, biorąc pod uwagę, między innymi, własne wrażenia z korzystania z kilku Mi Bandów.

Xiaomi Mi Band - od prostego trackera do (prawie) smartwatcha

Z pewnością nie wszyscy pamiętają pierwsze trzy generacje opaski Xiaomi Mi Band, czemu skądinąd trudno się dziwić. Nie były to bowiem aż tak zaawansowane urządzenia, jak ostatnie cztery. Dość powiedzieć, że pierwsza z nich nie miała nawet wyświetlacza. Był to prosty gadżet, który miał za zadanie śledzić naszą aktywność w ciągu dnia, przede wszystkim mierząc ilość kroków. W kolejnych odsłonach pojawił się, między innymi, pulsometr, a także prosty, monochromatyczny wyświetlacz, który ciężko byłoby nazwać wygodnym. Z czym kojarzą mi się początki opaski Xiaomi Mi Band? Przede wszystkim z tym, że można było je otrzymać za darmo w formie upominku, na przykład zakładając konto w banku. Naturalnie, były również dodawane do innych, droższych urządzeń, zwłaszcza smartfonów.

Już w przypadku pierwszych opasek Xiaomi, ich niekwestionowanym atutem była niska cena, wynosząca zaledwie kilkadziesiąt złotych. Relatywnie niski koszt zakupu, a czasem możliwość otrzymania własnego egzemplarza opaski zupełnie za darmo sprawiły, że te zdobywały coraz to większą popularność. Na prawdziwą eksplozję popularności przyszło nam jednak jeszcze chwilę poczekać. Była to premiera opaski Xiaomi Mi Band 4, która okazała się rynkowym sukcesem absolutnym i strzałem w dziesiątkę. Co sprawiło, że sukces był aż tak spektakularny? Okazało się, że prosta opaska może skutecznie zastąpić smartwatch, oferując przy tym większość z jego atutów, a nawet rozprawiając się z bardzo istotną wadą.

Xiaomi Mi Band 4 to pierwsza opaska od Xiaomi, której użytkownicy otrzymali kolorowy wyświetlacz. Za cenę około 100 złotych można było zatem otrzymać urządzenie, które jest w stanie śledzić aktywność, mierzyć tętno, prezentować powiadomienia ze smartfona i oferować dostęp do kilku prostych aplikacji,  w tym prezentującej informacje o pogodzie. Co prawda opaska nie posiadała ani GPS, ani możliwości płacenia zbliżeniowo, jednak jej cena skutecznie rekompensowała te mankamenty. Czym jeszcze zasłynęła opaska Xiaomi Mi Band 4? Bardzo, ale to bardzo długim czasem pracy na baterii, nierzadko dobijającym do dwóch tygodni. Coś jeszcze? Dziesiątki, jeśli nie setki wzorów wymiennych opasek, które z chińskich sklepów wysyłkowych można zamówić za kilka złotych. Dla przykładu, moja małżonka, która Mi Banda czwartej generacji użytkowała przez około rok, zdążyła nabyć w tym czasie przeszło 20 różnych opasek. Od najprostszych, silikonowych, po takie, które zmieniają Mi Banda w gustowną bransoletkę. Koszt całości? Jak sama twierdzi, z pewnością nie przekroczyła 200 złotych, czyli kwoty, za którą można nabyć  jeden oryginalny pase k do Apple Watcha (i to nie każdy).

W taki właśnie sposób opaska Xiaomi Mi Band przeszła drogę od prostego trackera do czegoś, co mogło bez problemu konkurować z tańszymi smartwatchami. Śledzenie aktywności? Działa. Wyświetlacz? Jest. Powiadomienia? Są. Pulsometr? Na swoim miejscu. Bateria? Jeszcze jaka! Cena? Około 100 złotych. Czy Xiaomi Mi Band 4 był najbardziej opłacalnym gadżetem elektronicznym, jaki ukazał się w sprzedaży? Być może.

Xiaomi Mi Band - zdecydowanie najpopularniejsze akcesorium ubieralne w Polsce

Jak utrzymać się na szczycie? Nie eksperymentować

Mając w swojej ofercie tak udany produkt ciężko o to, by następca okazał się równie spektakularnym hitem sprzedażowym. Oczekiwania przed premierą opaski Xiaomi Mi Band 5 były rozdmuchane do granic możliwości, tymczasem firma postanowiła na skromność i konsekwentne dążenie do celu, jakim jest oferowanie klientom produktów charakteryzujących się bardzo korzystnym stosunkiem ceny do oferowanych możliwości. Z tego powodu Xiaomi Mi Band 5 wcale nie był rewolucją. Otrzymaliśmy większy wyświetlacz, na którym zmieściła się większa ilość danych, co sprawiło, że powiadomienia stały się czytelniejsze, a także pulsoksymetr do mierzenia poziomu natlenienia krwi. Niestety, z uwagi na to, że funkcjonalna część opaski Xiaomi Mi Band 5 nie pasowała do opasek do Mi Band 4, wielu użytkowników zdecydowało się na pozostanie przy starszej wersji opaski. Cóż, można było się tego spodziewać, zwłaszcza, że różnica między generacjami nie była szczególnie duża.

Tym, co imponowało w przypadku opaski Xiaomi Mi Band 5 ponownie okazała się być cena, utrzymana na bardzo rozsądnym poziomie około 140-150 złotych. Co jakiś czas zdarzały się także promocje, podczas których można było nabyć własny egzemplarz zdecydowanie taniej. Na jednej z nich, organizowanej przez znany portal aukcyjny, Xiaomi Mi Band 5 osiągnął dwucyfrową cenę, kosztując 99 złotych. Pasmo sukcesów trwało w najlepsze.

Na co najczęściej narzekali ówcześni użytkownicy Mi Bandów? Przede wszystkim na brak wbudowanego odbiornika GPS, który pozwoliłby na bardziej szczegółowy zapis treningów bez konieczności zabierania ze sobą smartfona, a także na brak NFC do płatności mobilnych. Z tym drugim mankamentem rozprawiła się następna generacja Xiaomi Mi Band, choć trzeba było za to dodatkowo zapłacić.

Xiaomi Mi Band 6 to opaska, która na moment tworzenia niniejszej publikacji jest najnowszą w ofercie chińskiego producenta, jaką możemy nabyć w oficjalnej, polskiej dystrybucji. Niestety, by poczuć największą różnicę względem poprzedniej generacji, czyli móc płacić przy pomocy opaski w sklepach, trzeba zdecydować się na zakup droższej wersji - Xiaomi Mi Band 6 NFC. Ta wersja, przez większość czasu obecności na rynku, kosztowała około 250 złotych. Obecnie, z uwagi na rychłą premierę Mi Banda 7, jej cena to 199 złotych. Mniej niż 200 złotych za urządzenie, które oferuje wszystko to, co Mi Band 4 i Mi Band 5, a w dodatku można nim płacić? Oferta absolutnie bezkonkurencyjna.

Niestety, rozwój Mi Bandów przyniósł również jeden istotny mankament, jakim okazał się krótszy czas pracy na baterii. W przypadku Mi Banda 6 i Mi Banda 6 NFC, o dwóch tygodniach pracy na baterii praktycznie nie ma mowy, jednak w dalszym ciągu opaska pracuje bez ładowania znacznie dłużej niż najpopularniejsze smartwatche. Czy opaska od Xiaomi może być jeszcze lepsza? Chińczycy już wkrótce będą usiłowali udowodnić nam, że jak najbardziej tak. Najnowsza odsłona opaski, Xiaomi Mi Band 7, już zadebiutowała w niektórych, europejskich krajach. Biorąc pod uwagę obecne trendy na rynku, doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że będzie drożej niż kiedykolwiek wcześniej. Co otrzymamy w zamian?

Xiaomi Mi Band 7 - jaka przyszłość czeka popularną opaskę?

Choć Xiaomi Mi Band 7 nadal nie jest oficjalnie dostępna w Polsce, wiemy o niej już praktycznie wszystko. Od swojego poprzednika różni się, przede wszystkim, nowszym pulsoksymetrem, mogącym nieprzerwanie (a nie tylko na żądanie) śledzić saturację, możliwością śledzenia kolejnych 90 aktywności fizycznych, a także nieco większym wyświetlaczem. Ponownie wzrośnie jednak cena opaski. Wiemy już, że w niektórych, europejskich krajach Xiaomi Mi Band 7 kosztuje 59,99 euro w wersji pozbawionej modułu NFC. Oznacza to, że polska cena Xiaomi Mi Band 7 zapewne zmieści się w pułapie między 250 a 300 złotych, a za wersję z NFC przyjdzie nam zapłacić nieco więcej - prawdopodobnie między 300 a 350 złotych.

Co istotne, pierwszy raz w historii ukaże się trzecia, najbardziej zaawansowana wersja opaski Xiaomi Mi Band. Coraz głośniej mówi się o tym, jakoby na rynek miała trafić opaska Xiaomi Mi Band 7 Pro, która swoim nabywcom zaoferuje to, na co ci czekają szczególnie mocno - GPS.

Opaska Xiaomi Mi Band okazała się absolutnym sukcesem rynkowym, ponieważ za absurdalnie niską cenę (zwłaszcza w przypadku Mi Band 4) zaoferowała mnóstwo przydatnych funkcji. To właśnie bardzo korzystny stosunek ceny do oferowanych możliwości sprawił, że ludzie sięgnęli po chińskie opaski z wielką chęcią. Kolejne generacje tylko powiększały skalę sukcesu opaski, a najnowsza, siódma, najpewniej podtrzyma ten trend.

O ile Xiaomi Mi Band 7 i Xiaomi Mi Band 7 NFC nie są rewolucyjne, a wręcz przeciwnie skłaniają użytkowników do zakupu poprzedniej wersji za obniżoną cenę, tak model Pro może okazać się absolutnym strzałem w dziesiątkę. Mniej niż 400 złotych za opaskę z powiadomieniami, pulsometrem, pulsoksymetrem, śledzeniem aktywności, NFC i GPS? Jeśli istotnie taki produkt pojawi się na rynku, będzie można powiedzieć tylko jedno: pozamiatane. Znowu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu