Recenzja

Xiaomi 12T. Bardzo chciałem go skrytykować, ale...

Mirosław Mazanec
Xiaomi 12T. Bardzo chciałem go skrytykować, ale...
1

Model z dopiskiem Pro wzbudza większe zainteresowanie z powodu 200 MP matrycy. Ale jeśli podejdziemy do zakupu rozsądnie, to właśnie 12T powinien być lepszym wyborem.

Z dwójki pokazanych niedawno urządzeń Xiaomi to model 12T Pro wydaje się być bardziej ciekawy. W końcu jest jednym z pierwszych smartfonów dysponujących aparatem głównym o rozdzielczości 200 MP. Zestawienie jego zdjęć z innym 200 MP aparatem dostępnym na rynku, czyli motorolą edge 30 Ultra znajdziecie w tym wpisie. Kosztuje jednak sporo – jego cena zaczyna się w chwili obecnej w okolicach 3.5 tys. zł (startował z pułapu 3999 zł). Nasz dzisiejszy bohater, czyli model 12T ma inną optykę, inny procesor (MediaTek zamiast Snapdragona) i na szczęście – inną cenę. Dostępny jest już za około 2500 zł, co czyni go bardzo ciekawą i w sumie dość rozsądną propozycją.

Xiaomi 12T - specyfikacja

Waga: 202 gramy.

Wymiary: 163.1 x 75.9 x 8.6 mm.

Ekran: AMOLED 6.67 cala, Full HD+ 1220 x 2712 pikseli, HDR10+, jasność 500 nitów, maksymalna 900 nitów, odświeżanie 120 Hz,

Budowa: plastikowa ramka, tył – szkło Gorilla Glass 5

Procesor: MediaTek Dimensity 8100-Ultra, GPU Mali-G610 MC6

Pamięć: 8 RAM, 128 lub 256 GB ROM, UFS 3.1.

Łączność: Bluetooth 5.2, USB 2.0, WiFi a/b/g/n/Ac, NFC

Aparaty:

  • główny 108 MP, f/1.7, 24mm, 1/1.67", 0.64µm, PDAF, OIS;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.2, 120˚, 1/4", 1.12µm;
  • makro 2 MP, f/2.4;
  • selfie 20 MP, f/2.2, 1/3.47", 0.8µm

Bateria: 5000 mAh, ładowanie 120 W.

Xiaomi 12T – budowa

Smartfon jest duży i ciężki. Sprawia również wrażenie bardzo solidnego, ale niestety rama jest wykonana z tworzywa a nie aluminium. Wymiarami i użytymi materiałami Xiaomi 12T nie różni się jednak od droższego 12T Pro. Dostępne kolory to niebieski i czarny. Oba są matowe, w mojej, czarnej wersji odciski palców były widoczne w sposób umiarkowany. A z pewnością i tak większość z użytkowników skorzysta z etui, które znajdziemy w pudełku. Jest tam również ładowarka, więc wyposażenie jest kompletne.

Wyspa jest w charakterystycznej dla linii 12 stylistyce, ale tym razem jest podzielona na dwie części – górną z głównym obiektywem i dolną z pozostałymi dwoma oczkami i diodą doświetlającą.

Na dolnej krawędzi mamy tackę na dwie karty SIM, bez możliwości zainstalowania karty pamięci, USB-C i jeden z dwóch głośników. Drugi jest na górze, grają dość przyjemnie i spełniają swoje zadanie. Prawy bok to miejsce na przyciski włączania i regulacji głośności, na górze jest dioda na podczerwień do Mi Pilota.

Generalnie trudno tu za coś Xiaomi 12T specjalnie chwalić, ale nie ma też za co ganić. Jest po prostu OK.

Xiaomi 12T – wyświetlacz

Płaski AMOLED o przekątnej 6.67 cala spisuje się bardzo dobrze. Nie mam zastrzeżeń do reprodukcji kolorów, jasności maksymalnej (podbijanej w słońcu, więc wszystko jest dobrze widoczne) czy minimalnej. Automatyczna regulacja działa świetnie, ani razu nie musiałem ręcznie jej poprawiać. Ramki może nie są specjalnie cienkie, ale za to niemal równe z każdej strony (góra i dół) a chwyt urządzenia jest pewny. Kamerka do selfie jest umieszczona centralnie. Miłym dodatkiem jest naklejona fabrycznie folia ochronna.

Odświeżanie możemy ustawić w wartościach 60 i 120 Hz, ale można też, co zaleca producent, wybrać wartość domyślną, gdzie telefon dostosowuje ją do wykonywanych przez nas czynności. Ja tak właśnie zrobiłem i nigdy nie miałem na co narzekać.

Zamiast diody powiadomień dostajemy AoD z mnóstwem przeróżnych motywów. Pokazują się również ikony z powiadomieniami. Możemy ustawić przedział czasowy dla AoD, tak by np. nie świeciło bez potrzeby w nocy a rano samo się aktywowało. Przyjście powiadomienia sygnalizuje podświetlenie krawędziowe.

Pod wyświetlaczem ukryto czytnik linii papilarnych. Działa świetnie – szybko i bezbłędnie. Szybkie jest również odblokowywanie za pomocą twarzy, tym wygodniejsze, że ekran podświetla się po podniesieniu.

W sumie – znów nie ma się do czego przyczepić, w zestawieniu z ceną jest bardzo dobrze.

Xiaomi 12T – działanie

Za pracę urządzenia odpowiada MediaTek Dimensity 8100-Ultra. Mimo wielokrotnych prób nie udało mi się zainstalować AnTuTu Benchmark, na stronie rankingu przy nazwie smartfonu widnieje wynik 825890 pkt. co daje mu 27 miejsce. RAM to 8 GB, można go rozszerzyć o dodatkowe 3. Pamięci wbudowanej mamy 256 GB.

Urządzenie pracuje szybko i płynnie. Ani razu nie zauważyłem jakiegoś spowolnienia albo zacięcia, gry (PUBG, Asphalt 9: Legends) działają doskonale. Smartfon się nie grzeje, po około pół godziny tył urządzenia był lekko cieplejszy, jakość rozgrywki cały czas była na takim samym – najwyższym poziomie.

Idąc dalej. Rozmowy telefoniczne stoją na bardzo dobrym poziomie, z kartą Orange działało mi VoWiFi i VoLTE. A co najważniejsze – w moim egzemplarzu idealnie sprawdzało się automatyczne wygaszanie ekranu, na co zwracałem szczególną uwagę. Bo ta z pozoru niepozorna rzecz od lat jest bolączką wielu urządzeń Xiaomi i doprowadza użytkowników do białej gorączki, gdy podczas rozmowy wciskają coś niechcący policzkiem na wyświetlaczu. Tu za każdym razem wszystko było dobrze, może w końcu Xiaomi zrobiło z tym porządek, co obiecywano od jakiegoś czasu.

Żadnych zastrzeżeń nie miałem do nawigacji – smartfon szybko wyszukiwał satelity i prowadził mnie bezbłędnie do celu (jazda po mieście). Oczywiście dzięki NFC zapłacimy zbliżeniowo.

Ciekawą funkcją jest możliwość zmierzenia tętna przy użyciu czytnika linii papilarnych (do znalezienia w Ustawieniach w zakładce Specjalne funkcje).

Reasumując – znów nie mam się do czego przyczepić – a tą sekcję mogę podsumować jednym zdaniem – Xiaomi 12T robi to, co ma robić.

Xiaomi 12T – oprogramowanie

Android 12, MIUI 13 – taka para sprawdza się nieźle, ale bynajmniej nie jest to moja ulubiona nakładka. Wszystko z powodu sporej ilości zainstalowanych aplikacji i gier, które przynajmniej mi nie są do niczego potrzebne. Do tego przy pierwszym uruchomieniu urządzenia trzeba uważać na co wyrażamy zgody, np. w zmieniających tapetach ukryte są również reklamy. Mogą się one pojawiać również w folderach (jako rekomendacje) na szczęście ta funkcja jest z zasady nieaktywna i trzeba ją aktywować. Kiedyś taki model biznesowy Xiaomi rozumiałem, bo dzięki współpracom cena urządzeń była niższa, a przynajmniej tak twierdziła firma. Teraz Xiaomi bynajmniej nie odstaje w tym względzie od reszty producentów, tzn. smartfony są drogie. A reklamy pozostały. Dziwne.

Ale MIUI to również sporo funkcji przydatnych dla użytkownika. Np. pływające okna, druga przestrzeń, prosty tryb Lite czy nagrywanie ekranu.

W sumie – to mieszanina złego i dobrego, osobiście fanem MIUI nie jestem, ale to już kwestia indywidualnych upodobań.

Xiaomi 12T – zdjęcia, filmy

Zestaw aparatów to:

  • główny 108 MP, f/1.7, 24mm, 1/1.67", 0.64µm, PDAF, OIS;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.2, 120˚, 1/4", 1.12µm;
  • makro 2 MP, f/2.4;
  • selfie 20 MP, f/2.2, 1/3.47", 0.8µm

Nie rozumiem oczywiście obecności oczka makro, na szczęście coraz częściej producenci odchodzą od tego rozwiązania dodając funkcję makrofotografii do szerokiego kąta. Ale tu jeszcze 2 MP są. Za to cieszy obecność optycznej stabilizacji obrazu w obiektywie głównym – nie jest to niestety regułą w tym przedziale cenowym.

Mamy dużo możliwości znanych też z innych smartfonów Xiaomi. Czyli m.in. krótkie wideo, wideoblog, efekty filmowe, podwójne wideo czy klonowanie postaci w zdjęciach i wideo. Oprócz tego są oczywiście tryb profesjonalny, portretowy czy nocny. Przy fotografowaniu może nas wspomagać sztuczna inteligencja.

Zaczynając od zdjęć. Jakość z głównego obiektywu jest po prostu dobra, ale raczej nic ponad to. Czyli jeśli mamy słońce, mamy też dużą szansę na ładną fotografię. Dobrze spisuje się automatyczny HDR wydobywając szczegóły z cienia, dobra jest rozpiętość tonalna, kolory są mocne ale nie przesycone. Im ciemniej tym gorzej, spada ilość szczegółów, a ujęcia stają się „miękkie”. Autofocus również nie należy do błyskawicznych, jest OK., ale jeśli chcecie sfotografować zwierzę czy małe dziecko, trzeba się będzie trochę „nastrzelać”, żeby trafić na ostre ujęcie. Tryb portretowy jest ładny, podobnie wychodzi rozmycie tła przy ujęciach z bliskiej odległości. Tryb nocny lekko wyostrza kadr i w sumie jest całkiem udany.

Szeroki kąt jest już słabszy. Ciemniejszy, z wyraźnie różnymi kolorami w porównaniu do głównego oczka i mniejszą ilością szczegółów. Przy ładnej pogodzie można go spokojnie używać, przy brzydkiej robi się gorzej, po zmroku – moim zdaniem już nie warto.

Selfie sprawdza się nieźle, dość niespodziewanie nie miałem kłopotów z ostrością co przy tego typu ujęciach zdarza się dość często.

Wideo nagramy w 4K ale tylko z głównego obiektywu, szeroki kąt i selfie to tylko FHD. Przy włączonym trybie HDR nie da się nagrać 60 FPS a tylko 30, nie można również przeskakiwać pomiędzy obiektywami podczas nagrania. Ale dzięki optycznej stabilizacji obrazu filmy ogląda się przyjemnie nawet jeśli nagramy je w ruchu. A zadziwiająco dobrze działa stabilizacja elektroniczna w szerokim kącie. Głos zbierany jest bardzo dobrze.

Xiaomi 12T – bateria

Ogniwo ma pojemność 5000 mAh. Co starcza minimum na dzień do dwóch, a nawet trzech – w zależności od intensywności używania telefonu. U mnie przy standardowym używaniu były to zazwyczaj dwa dni. Ładowanie jest błyskawiczne, bo ładowarka ma moc 120 W a napełnienie baterii trwa około 20 min. Nie mamy ładowania indukcyjnego.

Xiaomi 12T – podsumowanie

Xiaomi 12T jest ze wszech miar udanym urządzeniem o niezłym jak na tegoroczny smartfon stosunku ceny do jakości. Ma dobry ekran AMOLED, działa sprawnie i długo, robi ładne zdjęcia głównym obiektywem i przyzwoite szerokim. Nie ma problemów z czujnikiem zbliżeniowym odpowiedzialnym za wygaszanie ekranu, więc i rozmawianie przez niego nie sprawia kłopotów.

Jasne, jest duży i ciężki a wykonanie jest premium tylko z przodu i tyłu – rama to tworzywo. A oprogramowanie jest specyficzne i trzeba się do niego przyzwyczaić. Ale jeśli to komuś nie przeszkadza, spokojnie może się tym smartfonem zainteresować.

Droższy model 12T Pro zaoferuje na pewno nieco lepszą jakość zdjęć z głównej matrycy. Ale szczerze – nie sądzę, by było to warte dopłaty około tysiąca złotych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu