Atmosfera wokół Xbox Series S się zagęszcza. Rzekomo coraz więcej twórców chciałoby porzucić wsparcie dla słabszej konsoli Microsoftu.
Twórcy gier chcą porzucenia wymogu tworzenia dla Xbox Series S? Mam nadzieję, że to się nie uda
Xbox Series S dla wielu jest konsolą marzeń. To najtańsza bramka do świata Xbox Game Pass i nowej generacji konsol. Dostępna w sklepach bez przepłacania, a do tego wyjątkowo urocza i zgrabna. Nie posiada co prawda napędu optycznego, bez rozszerzenia pamięci ma tylko 512 GB miejsca na dane, a poza tym oferuje mniejszą rozdzielczość i nieco gorsze podzespoły. Microsoft od początku jednak zapowiadał pełną kompatybilność i to, że gry na Xbox Series X oraz Xbox Series S będą działać identycznie.
Przekonaliśmy się już w ostatnim czasie, że nie do końca jest to prawdą. Było sporo gier, które nie tylko wyglądały gorzej, ale też działały gorzej na tańszym Xboksie. Twórcy gier nie od dziś narzekają na to, że optymalizacja pod słabszą konsolę spędza im sen z powiem. W sierpniu otrzymali do swojej dyspozycji więcej pamięci, ale to nie wystarcza. Twórcy chcieliby móc tworzyć gry wyłącznie na Xbox Series X.
Czy Xbox Series S wstrzymuje potencjał drzemiący w nowej generacji konsol?
Jeff Gertsmann który w branży gier aktywnie działa od lat rozpoczął temat na Twitterze. W jego opinii argumenty twórców gier nie trzymają się kupy, bo przecież większość tych studiów wypuszcza jednocześnie gry na komputery. A tam przygotowują cały zestaw optymalizacji pod rozmaite konfiguracje.
I rozpoczęła się ogromna dyskusja na temat optymalizacji gier i wsparcia Xboksów w ogóle. Prawdopodobnie jednym z najbardziej kontrowersyjnych głosów w niej był wpis Iana Maclure'a, który pracuje w Bossa Studios. Firmie którą możecie znać m.in. z gry "I am Fish" oraz jako wydawcę serii Surgeon Simulator. Napisał on, że jakkolwiek "zepsuty" nie jest ten argument — mówi się o słabości Xbox Series S tak dużo, bo wielu twórców dyskutuje z Microsoftem o tym, by ten porzucił wymóg wsparcia dla słabszej konsoli.
Studia przeszły przez jeden cykl deweloperski, w którym Series S okazał się kulą u nogi, a teraz, gdy gry są tworzone z myślą o nowych konsolach, zespoły nie chcą powtarzać tego procesu.
Mam nadzieję, że Microsoft się nie ugnie
Od pierwszych zapowiedzi nowej generacji konsol Microsoftu wiadomo było, że twórcy będą mieli nieco utrudnione zadanie. I to jeszcze przed potencjalnym pojawieniem się międzygeneracyjnych iteracji sprzętów. Ale nowe konsole są już na rynku od blisko dwóch lat — i jakkolwiek nie lubię Xbox Series X i PlayStation 5, to widać, że każdy ze sprzętów brodzi jeszcze jedną nogą w poprzedniej generacji. Nawet największe hity na wyłączność PlayStation 5 — te, które potencjalnie powinny być najpiękniejsze i najbardziej dopieszczone, są oszpecone i nie wykorzystują w pełni mocy drzemiącej w sprzęcie. To znaczy te międzygeneracyjne, bo te w 100% tworzone z myślą o PS5, jak Ratchet i Clank: Rift Apart, nie mają tych problemów. Najwyraźniej więc... nie można mieć wszystkiego. Ale trudno mi sobie wyobrazić, by Microsoft obiecujący kompatybilność 1:1 w przypadku Series S oraz Series X nagle z tego zrezygnował. Mogą być gorsze, brzydsze, ruszać się mniej płynnie — ale być muszą.
Jestem bardzo ciekawy dalszego rozwoju wypadków w temacie. No i potencjalnego głosu samych twórców, którzy rzekomo mają namawiać giganta z Redmond do rezygnacji z wymogu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu