To było do przewidzenia. Z całego świata napływają informacje o ludziach, którym coś przytrafiło się podczas zabawy w Pokemon Go. Czasem mam wrażenie, że lepiej by było, gdyby niektórzy z nich zostali jednak w domu i darowali sobie chodzenie po ulicy.
Pokemon Go nie jest jakimś super-oryginalnym pomysłem na grę. Ci sami twórcy (Niantic Labs) w 2013 roku wypuścili Ingress, produkcję bazującą na tym samym pomyśle. Otóż mamy grę wykorzystującą rozszerzoną rzeczywistość i zadania wymagające spacerów. Mapa wirtualnego świata pokrywa się z prawdziwą mapą, wirtualne punkty z prawdziwymi miejscówkami. Różnica jest jednak zasadnicza, Ingress nie miało tak naprawdę niczego, co rozkochałoby w sobie graczy. Pokemon Go bazuje na tym samym pomyśle, różnica jest jednak zasadnicza. Spacerujący gracz szuka i łapie pokemony, odwiedza pokestopy (z których wypadają na przykład pokeballe), następnie trenuje swoje stworki i wystawia je do walk, których celem jest przejęcie swoistych aren zwanych gymami. Jedno jest pewne - gra wciąga, znalazłem nawet w sieci wideo, w którym jeden z graczy chodzi o okolicy pytając ludzi, czy bawią się w Pokemon Go. Na polskiej grupie gry widzę wpisy, w których młodzi ludzie informują, że spotykają na spacerach innych zainteresowanych łapaniem pokemonów.
A gdzie rozwaga?
Wiele mówi się o tym, że używanie telefonu za kółkiem samochodu rodzi niebezpieczeństwo wypadku. Nic w tym dziwnego, smartfon rozprasza kierowcę - to samo jest na rowerze i jak się okazuje na spacerze. Pewnie niejeden raz widzieliście informacje o tym, że ktoś zapatrzony w ekran swojego telefonu wszedł na pasy na czerwonym świetle. Mam wrażenie, że w przypadku Pokemon Go takie rzeczy dzieją się nagminnie. Sam chodząc z grą widzę, że poświęcam jej dużo uwagi, staram się jednak nie dać zwariować i zachować zdrowy rozsądek. Tego najwidoczniej brakuje części użytkowników. Kilka dni temu w sieci pojawiła się informacja, że jeden z graczy, podczas łapania pokemona spadł z mostu. Informacja szybko zniknęła z wielu serwisów, ciężko więc ocenić, czy była prawdziwa. Nie zdziwiłby się jednak, gdyby faktycznie miała miejsce, ludzie spadali przecież z klifów podczas robienia selfie.
19-letnia Shayla Wiggins, szukając pokemonów w okolicach swojego domu, odkryła natomiast pływające w rzece zwłoki. Cud, że jej samej nic się nie stało, celem złapania pokemona przeskakiwała bowiem przez wysoki płot. 17-letni Marcus Jackson, mieszkaniec Chicago miał mniej szczęścia, choć trudno powiedzieć żeby sam nie był sobie winien. Polując na Pokemony wszedł "niechcący" do dzielnicy uważanej za niebezpieczną. Młodzieniec z iPhonem zwrócił uwagę rabusia, który najpierw dźgnął go nożem, a później ukradł telefon. 21-latek z USA przeciął sobie rękę jadąc na deskorolce - oczywiście był wpatrzony w telefon i szukał pokemonów. Skręcone kostki, wpadanie na drzwi czy drzewa to jak się okazuje codzienność amerykańskich graczy Pokemon Go. 22-letni Kyrie Tompkins spadł z chodnika i skręcił sobie kostkę, 23 letnia Lindsay Plunkett poślizgnęła się w deszczu na schodku w muzeum.
Przeglądając polskie i zagraniczne fora oraz grupy na Facebooku zauważyłem, że ludzie nie tylko jeżdżą na rowerach poszukując pokemonów i pokestopów, ale robią to również kierując autem. Z ciekawości włączyłem Pokemon Go zamiast nawigacji i faktycznie, raz na jakiś czas pojawiały się stworki. Sam po prostu je mijałem, ale czytam i przecieram oczy ze zdziwienia - ludzie potrafią stanąć na środku jezdni, włączyć światła awaryjne i łapać pokemony. Zaczynam mieć wrażenie, że gra przesłania niektórym umiejętność trzeźwego myślenia i aż boję się pomyśleć, jakie skutki może to przez najbliższych kilka tygodni wywołać. Produkcja jest absorbująca, na pewno zbyt absorbująca na zabawę w samochodzie, na fotelu kierowcy.
Pozytywne nawyki
Widzę też jednak jeden duży, pozytywny aspekt Pokemon Go. Gra zachęciła do spacerów, ludzie robią dziennie po kilka kilometrów - ci sami, dla których 15-minutowy spacer dla zdrowia był wyzwaniem. Niektórzy spotykają się na tak zwanym "mieście", zawiązują znajomości, wspólnie przemierzając okolice w poszukiwaniu stworków. Ale tu też warto uważać - w USA młodzi, uzbrojeni napastnicy wykorzystywali Pokemon Go do popełniania przestępstw. Jak? Podjeżdżali pod popularne pokestopy czarnym BMW (a więc w miejsca, gdzie spotkają zapatrzone w telefony osoby) i trzymając w dłoniach pistolet terroryzowali, a następnie okradali swoje ofiary. Gizmodo pisał niedawno o 9 ofiarach takich napadów.
Grać?
Pokemon Go wciąga i co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Warto jednak zachować zdrowy rozsądek, szczególnie że gra wymaga chodzenia po realnym świecie, a ekran smartfona skutecznie rozprasza, przez co gracze zapominają o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Jeśli więc gracie, róbcie to proszę z rozwagą i nie popełniajcie błędów Amerykanów.
Pokemon Go cały czas nie jest dostępne w Polsce i całej masie innych krajów. Ludzie jednak nie płaczą, instalują pliki apk albo zmieniają region sklepu - i niestety nic nie wskazuje na to, by w najbliższych dniach miało się coś zmienić. Światowa premiera gry została na razie wstrzymana i chyba dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że powodem jest wydajność serwerów. Pokemon Go raz działa, raz nie, otwarcie aplikacji dla wszystkich regionów na pewno spowodowałoby jeden wielki krach systemu. Pamiętajcie jednak, że instalowanie gry z zewnętrznych źródeł wiąże się z niebezpieczeństwem ściągnięcia pliku Pokemon Go zainfekowanego malware. Wspominano o tym niedawno w sieci sugerując sprawdzenie pobranych wersji gry.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu