Mobile

Rozszerzona rzeczywistość nagle stała się fajna? Nie, to po prostu Pokemony

Tomasz Popielarczyk
Rozszerzona rzeczywistość nagle stała się fajna? Nie, to po prostu Pokemony
Reklama

Rozszerzona rzeczywistość wydaje się być ostatnio nieco zepchnięta na margines. Wszyscy mówią o VR - przystępnym od Sony czy efektownym od HTC. A tymczasem na scenę wjechało Pokemon GO...

Ja wiem, że pewnie niektórzy z Was mają już dość Pokemon Go. Popularność gry przeszła najśmielsze oczekiwania. Ceny akcji Nintendo poszybowały w górę, a studio Niantic stało się symbolem prawdziwej rewolucji w grach na mobile. Czy jednak aby na pewno?

Reklama

Spójrzmy na dotychczasowe dokonania Niantic Labs. Studio założono w 2010 roku wewnątrz struktur Google'a, ale w 2015 po ogłoszeniu powstania spółki Alphabet uzyskało niezależność. Do tego czasu spod ich ręki wyszła fajna podróżnicza aplikacja FieldTrip, a także niesamowity Ingress. I to właśnie przy tym drugim należałoby się zatrzymać dłużej, bo gra była (jest) o wiele bardziej rozbudowana od Pokemon Go, a bazuje na tym samym modelu,. Niantic Labs rozwija bowiem od samego początku technologie AR i właśnie na nich opiera swoje produkcje. Swego czasu pisaliśmy zresztą o projekcie Endgame, którego częścią miała być właśnie aplikacja podobnego typu.

Ingress nie był niewypałem. Ze statystyk Google Play wynika, że pobrano go ponad 10 mln razy. W zestawieniu ze średnią ocen na poziomie 4.3 otrzymujemy całkiem udaną grę. Dlaczego nie wypaliło? Niantic było w słabej formie? Nie. Nie było Pokemonów.


"Eureka, redaktor odkrył Amerykę" - ktoś pomyśli/napisze. Jak się jednak okazuje, nie dla wszystkich. W sieci od kilku dni pisze się o prawdziwej rewolucji, nowym typie gier na mobile i początku nowych trendów. Mam wrażenie, że wszyscy zapominają o jednym prostym fakcie - mamy do czynienia z pierwszą tak ambitną produkcją z Pokemonami na mobile. Hasło klucz - z pokemonami. Gdyby to była gra o łapaniu innych stworków, albo zbieraniu robaków, postaci z książek czy czegokolwiek innego, sukces nie przyszedłby tak łatwo. Siłą tej produkcji nie jest zatem wcale jakiekolwiek nowe i rewolucyjne podejście - Niantic zrobiło po prostu swoje i wrzuciło w to Pokemony. Ot cała filozofia.


W chwili, gdy piszę te słowa, Pokemon Go notuje już więcej pobrań niż Tinder. Aplikacja bije rekordy, a szaleństwo z nią związane przybiera niepokojące formy (serio, łapanie Pokemonów w aucie?!). Pomijam już fakt, że na punkcie produkcji oszaleli wszyscy - zarówno młodzi jak i starsi. Trudno się dziwić - dla ludzi w wieku 25-30 lat pierwsze 151 pokemonów to lata dzieciństwa. Sam się na tym wychowywałem.

Czy zatem po Pokemonach przyjdzie moda na kolejne gry AR? Niekoniecznie. Wstrzymałbym się z prognozami, że mobile wreszcie poznał siłę AR. On ją znał dużo dużo wcześniej. Świat oszalał po prostu kolejny raz na punkcie Pokemonów w rozszerzonej rzeczywistości, a nie rozszerzonej rzeczywistości z Pokemonami. Jutro mogą to być Pokemony w VR, a pojutrze Pokemony w zupełnie innej konwencji.

Reklama

I niech ktoś napisze, że Nintendo się kończy.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama