Wydawało się, że po kupnie prawie 300 koreańskich K239 Chunmoo temat 500 HIMARS-ów odszedł w niebyt. Że kupimy góra kilkanaście amerykańskich wyrzutni, żeby mieć rezerwę z łatwiej dostępnymi rakietami. Być może nawet tak będzie, ale MON musi ogarnąć schizofreniczny przekaz...
Zezwolenie DSCA...
Na tę chwilę nie da się rozstrzygnąć ani co chcemy kupić, ani co ostatecznie kupimy, gdyż to, co zostało ogłoszone, to zezwolenie na sprzedaż Polsce:
- 18 kompletnych wyrzutni M142 HIMARS na podwoziach Oshkosh
- 468 wyrzutni HIMARS do montażu na własnych pojazdach (kolejne Jelcze)
- 45 pocisków dalekiego zasięgu ATACMS
- 461 kontenerów z rakietami M30A2 (GMLRS-AW) po 6 rakiet każda (2766 szt.)
- 521 kontenerów z rakietami M31A2 (GMLRS-U) po 6 rakiet każda (3126 szt.)
- 532 kontenery z rakietami XM403 (GMLRS-ER AW) po 6 rakiet każda (3192 szt.)
oraz rakiety ćwiczebne, części, sprzęt łączności, szkolenia itd. Maksymalna ustalona cena za taki zestaw to 10 mld dolarów (oczywiście nie ma w tej cenie kosztu naszych podwozi, osprzętu i integracji).
Polecamy na GeekWeek: Tajemniczy rosyjski satelita rozpadł się na kawałki. Test broni ASAT?
Tak jak pisałem przy awanturze na Abramsy M1A1, zezwolenie DSCA nie oznacza, że tyle i za tyle kupimy sprzętu, ale że takie są maksymalne opcje sprzedaży i kosztów ze strony Amerykanów. Możemy kupić mniej, możemy kupić partiami, możemy w końcu negocjować jeszcze ostateczną cenę. Zezwolenie DSCA to nie umowa, tylko rekomendacja, którą formalnie klepnie jeszcze Kongres i zmienia się wtedy w zezwolenie. Potem można siadać do negocjacji. Ale...
Dwugłos w MON
O ile Agencja Uzbrojenia, a konkretnie jej rzecznik ppłk Płatek szybko poinformował, że niekoniecznie wszystko z tej listy kupimy:
„Mając na uwadze realizowaną strategię dywersyfikacji źródeł zaopatrywania Sił Zbrojnych w sprzęt wojskowy, planowany przez Polskę poziom zamówień wyrzutni #HIMARS od Stanów Zjednoczonych będzie wypadkową potrzeb, docelowych struktur, możliwości finansowych i potrzeb związanych z zapasami.”
...to już minister Błaszczak napisał:
„Wielkie wzmocnienie polskiej artylerii coraz bliżej. Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce prawie 500 wyrzutni HIMARS. Większość z nich będzie zamontowanych na polskich ciężarówkach. Zakupimy również zapas amunicji. Przystępujemy do negocjacji cenowych.”
Reklama
a profil MON, znów cytując ministra:
„Do Polski trafi łącznie 506 wyrzutni HIMARS. Wyrzutnie HIMARS dziś świetnie sprawdzają się na Ukrainie. Cieszę się, że HIMARS będą również na wyposażeniu Wojska Polskiego.”
Z czego wynika, że chcemy kupić wszystko to, co Amerykanie nam zaoferowali.
Od nadmiaru głowa nie boli?
Przypomnę, że 288 K239 Chunmoo ma podwójne wyrzutnie, po dwa kontenery, każda po 6 szt. Odpowiada więc liczebnie 576 HIMARS-om. To oznacza, że Polska po tym zakupie posiadałaby ekwiwalent 1082 wyrzutni M142, z niekompatybilnymi między każdą „połówką” pociskami, wymienny jest tylko pocisk niekierowany, który nas nie interesuje, a przynajmniej wcześniej nie interesował.
Do HIMARS-ów kupujemy amunicji na... 3 salwy. Nawet licząc, że część wyrzutni zostanie w rezerwie, to logistyka tego rozwiązania pozostaje zagadką. A jeśli włączymy do tego logistykę i niezbędne stany magazynowe dla K239 (co do których temat polonizacji efektorów jakoś przycichł), to można się złapać za głowę. Pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia...
Co dalej będzie z rodzimymi wyrzutniami WR-40 Langusta, które miały być na niższych szczeblach? Będziemy je dalej rozwijać i kupować, czy może HIMARS będzie nową Langustą i zabijemy sobie produkcję naszych rakiet? Nie wiem, ale mam nadzieję, że ppłk Płatek zgodnie z obietnicą szybko ogarnie temat fakenewsów generowanych przez którąś z instancji MON i poznamy, chociaż z grubsza, rzeczywisty plan jaki stoi za informacją ze Stanów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu