Microsoft

Windows 10 pozwolił mi zrobić eksperyment na koledze. Wynik? Mnie nie zaskoczył

Jakub Szczęsny
Windows 10 pozwolił mi zrobić eksperyment na koledze. Wynik? Mnie nie zaskoczył
102

Windows 10 wyrasta na jeden z lepszych ruchów Microsoftu w ostatnich latach. Nawet przeciwnicy giganta (dalej nie rozumiem, po co kreować wrogów w środowisku nowych technologii) zauważają, że w Redmond w końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i postanowił stworzyć Windows w takiej postaci, jakiej ocze...

Windows 10 wyrasta na jeden z lepszych ruchów Microsoftu w ostatnich latach. Nawet przeciwnicy giganta (dalej nie rozumiem, po co kreować wrogów w środowisku nowych technologii) zauważają, że w Redmond w końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i postanowił stworzyć Windows w takiej postaci, jakiej oczekują użytkownicy. Dużo dobrego zrobił program Windows Insider, z którego pozyskano naprawdę wiele cennego wsparcia ze strony społeczności.

Eksperyment

Śródtytuł rozpocząłem rodem z filmu będącego adaptacją kontrowersyjnego eksperymentu stanfordzkiego. I na tym kończą się podobieństwa do tego, co uczynił przed laty prof. Zimbardo. Mój kolega aż do przedwczoraj nie wiedział o tym, że stał się częścią mojego "technologicznego eksperymentu". Kilka miesięcy temu potrzebował dokonać konserwacji swojej dwuletniej maszyny, która nieco się "zapchała" i wypadało postawić system operacyjny od nowa. Kolega przy okazji narzekał na "niedorobioną" ósemkę, przy okazji zachwalając Windows 7. Jako, że działo się to w czasie, kiedy testowaliśmy dla Was pierwsze wersje Windows 10 udostępnione w programie Windows Insider (i które bardzo nam się spodobały), postanowiłem zrobić coś, co zaowocowało tym wpisem.

Na komputerze kolegi wylądował golutki Windows 10 już z nieco nowszym niż pierwszy buildem. Uprzednio stworzyłem jego konto Microsoft, podłączyłem do programu Insider i nieco ryzykownie, ale jak się potem okazało, bardzo udanie zapisałem go do szybkiego obiegu otrzymywania aktualizacji. Kolega wziął komputer i od tego czasu kwestia komputera nie była przez niego poruszana. Aż do przedwczoraj właśnie, gdy już po sesji spotkaliśmy się na piwnym wypadzie.

Jeśli interesuje Was krótka charakterystyka znajomego - wygląd, miejsce zamieszkania i zawód Was zapewne nie zainteresuje. Mężczyzna w moim wieku (22 lata), niezainteresowany nowymi technologiami. Student. Tyle Wam wystarczy. Jedno, co wie na temat szeroko pojętych technologii, to fakt, iż Windows 8.1 to szrot, Apple robi sprzęty dla bogatych dzieciaków, Nokia zbankrutowała. Czyli leci stereotypami i rozeznania nie ma. Dla niego smartfon, czy komputer mają przede wszystkim działać.

Laik mówi o Windows 10

Zapytany o to, jak komputer sprawuje się po kilku miesiącach odparł, że "dobrze, nawet szybko". Kolega nie robi cudów na swojej maszynie - przede wszystkim przegląda media społecznościowe, ogląda filmy, czasem coś napisze w edytorze tekstu. Tyle.

Jednym z głównych zarzutów względem Windows 8 był fakt, iż Microsoft jakby nieco nie przemyślał tego, co w ogóle chce zrobić z interfejsem systemu. Kolega ujął to nieco inaczej - przepraszam za cytat: "Windows 8 jest poj...ny". Wyciągając od niego nieco więcej danych usłyszałem, że nagle wszystko "poginęło", a Start stał się ekranem całkowicie nieużywalnym. W kontekście laptopa bez dotykowego ekranu - 100% zgody. Do pewnego czasu uważałem tak samo - nieco zmieniło się to, gdy rozpocząłem korzystanie z komputera hybrydowego. Po przesiadce kolegi na system Windows 10 okazało się, że podstawowy mankament zniknął. Kafelki ponadto zniknęły nawet z wysuwanego Menu Start - na laptopie nie znalazły one zastosowania i całość pracy na nim odbywała się za pośrednictwem aplikacji desktopowych.

Przeglądarka Microsoft Edge spodobała się głównie dlatego, że Chrome działał coraz bardziej ociężale, a laptop kolegi nie należy do nowych, a i w okresie swojej świetności nie grzeszył ponadprzeciętną wydajnością. Edge okazał się być dużo żwawszy, a przesiadka na niego odbyła się dopiero po moich namowach, bowiem kolega nie bardzo zdawał sobie sprawę z obecności nowej przeglądarki w Windows 10. Jednym z głównych zarzutów wobec Edge był brak możliwości odtwarzania wideo z YouTube po zminimalizowaniu aplikacji. To jednak zostało już poprawione. Gdybym ja miał cokolwiek dodać do mankamentów Microsoft Edge - irytuje mnie jedynie fakt słabego zgrania przeglądarki z edytorem HTML Wordppressa, gdzie m. in. wstawianie obrazków do wpisów nie działa tak, jak trzeba. Większość wpisów tworzę najpierw w edytorze tekstowym "po swojej stronie", ostateczne formatowanie odbywa się jednak za pomocą CMS-a. Wstawianie obrazka to każdorazowo wycinanie z tekstu kodu ze ścieżką do obrazka w odpowiednie miejsce. Wordpress w połączeniu z Edge nie radzi sobie z wstawianiem mediów w miejsce wskazane przez kursor.

Kolega narzekał jedynie na to, że Windows 10 co jakiś czas się zmieniał i do pewnych rzeczy trzeba było przyzwyczajać się na nowo. Jednak nie było to aż tak uciążliwe, jak zupełne pomieszanie z poplątaniem w Windows 8, gdzie nagle brakło Menu Start na rzecz Ekranu Start, gdzie Microsoft (bądźmy szczerzy) wbijał własne rozwiązanie ludziom na siłę do głów. Jak się skończyło, wiemy wszyscy - sprawa się wyjaśnia, Windows będzie fajniejszy. Wreszcie.

Ukoronowaniem całego "eksperymentu" było pytanie kolegi, które pojawiło się na wieść, że cały czas korzystał z "dziesiątki".

Windows 10? A kiedy był Windows 9?

Bardzo ogólnikowo wytłumaczyłem mu, że właściwie, to jeszcze nawet Windows 10 nie ma. Na całą historię związaną z Windows 10 machnął ręką - nie rozumie tego tematu i rozumieć nie chce. Całkowicie to rozumiem - ja na przykład nie lubię tematów trącających o religie. W ogólnych rozrachunku jednak Windows 10 się spodobał. Laik dostrzegł, że błędy poprzednika naprawiono, z systemem nie było większych problemów, a ponadto, właściwie od pierwszej wersji w programie Windows Insider był całkowicie używalny. Denerwowały jedynie aktualizacje, które wywracały nierzadko parę rzeczy do góry nogami.

Grafika: 1

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu