Apple

Pierwsze wrażenie jest najważniejsze

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Ostatnie kilka dni spędziłem w błogiej nieświadomości. Nieświadomości zupełnie zaplanowanej, a obsługę internetu przez sieć komórkową uaktywniałem spo...

Ostatnie kilka dni spędziłem w błogiej nieświadomości. Nieświadomości zupełnie zaplanowanej, a obsługę internetu przez sieć komórkową uaktywniałem sporadycznie, raczej w nagłych przypadkach. Tak się akurat stało, że pominąłem start usługi streamingowej i cały związany z tym faktem szum. I po raz kolejny mogliśmy się przekonać, jak ważne jest pierwsze wrażenie w świecie technologii.

Reklama

Chyba najbardziej dotkniętym tym zjawiskiem produktem, który przychodzi mi do głowy jest system operacyjny Microsoftu - Windows 8. Nie można powiedzieć, że ósemka zmieniła się nie do poznania, bo większość założeń nowego OS-a pozostała niezmieniona, ale pojawiło się naprawdę wiele poprawek, które znacząco podwyższyły komfort używania tego systemu. Przez wiele miesięcy Microsoft starał się jak mógł, by idea Windows 8 zaskoczyła, lecz w pewnym momencie musiał po prostu sięgnąć po białą flagę i wysoką ją unieść. Uczynił to podczas premiery nazwy nowego Windowsa, marketingowo zupełnie odcinając Windows 10 od poprzednika.

Gdy dziś znajomi słyszą ode mnie słowa zapowiadające nowego Windowsa i gdy wypowiadam jego nazwę, to choć nadal widoczne są pewne oznaki niepewności i delikatnego dystansu wobec moich słów, to mimo wszystko za każdym niemal razem zorientowałem się, że "dziesiątka" faktycznie jest wystarczająco "daleko" od "ósemki". Windows 9 mógłby nie obronić się wprowadzonymi zmianami i nowościami, bo każdy myśląc o aktualizacji do dziewiątki miałby w głowie obraz ósemki. Z Windows 10 jest znacznie lepiej i przyznam się, że zdołałem nakłonić kilkanaście osób do zarezerwowania uaktualnienia, które otrzymają 29. lipca.


Microsoft musiał podźwignąć się z kolan i odnoszę wrażenie, że w jakimś stopniu to samo czeka Apple. Nie może chodzić o nic innego, niż usługę Apple Music, która choć na prawie każdym froncie ochraniana jest przez fanów marki, to nie do końca potrafi wybronić się swoimi możliwościami.

Z Apple Music korzystam kilkadziesiąt minut i... jest lepiej niż sądziłem. Dlaczego? Ponieważ zanim iTunes zdołało pobrać i zainstalować najnowszą aktualizację oraz zanim iPhone poradził sobie z wgraniem iOS 8.4, to przed moimi oczami pojawiło się tak wiele gorzkich słów pod adresem tej usługi, że gdyby nie fakt zajmowania się tym, czym zajmuję się na co dzień, zapewne w ogóle nie sprawdziłbym co przygotowało Apple. Ciekawość i po części obowiązek zwyciężyły. Mimo, że nie zawsze wiem w jaki sposób uzyskać oczekiwany przeze mnie rezultat, to polegając na założeniu, które przyjąłem, odczuwam pewną satysfakcję korzystając z Apple Music. Przecież miało być tak tragicznie. A nie jest. Naprawdę ciekawi mnie jak duża grupa osób nie podjęła nawet próby sprawdzenia usługi, lecz postanowiła pokierować się najpopularniejszymi opiniami na jej temat, które znalazła w Internecie.


To wszystko nie znaczy jednak, że Apple Music stawiam ponad Spotify czy pozostałych konkurentów. Jak na razie Spotify pozostaje główną usługą streamingową, której używam ale Apple Music posiada kilka cech, które wydają mi się, na ten moment, co najmniej intrygujące.

Reklama

Wracając jednak do przyczyny powstania tego tekstu - oto mamy kolejny przykład tego, jak już na samym starcie można znacząco zredukować swoje szanse na spory sukces lub nawet dobre przyjęcie produktu przez użytkowników. Jeśli pierwsze opinie, recenzje nie będą przychylne, to odbudowanie pozytywnej oceny będzie później niezwykle trudne. Zadziwiająco, nie działa to jednak w drugą stronę (Facebook!), który będąc zaledwie "fajnym" zdołał wypracować sobie taką pozycję, że dziś mniejsze lub większe potknięcia nie mają (nie)stety aż takiego znaczenia.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama