Komunikatory

Gdyby WhatsApp nie trafił do Facebooka, byłby zupełnie innym komunikatorem

Piotr Kurek
Gdyby WhatsApp nie trafił do Facebooka, byłby zupełnie innym komunikatorem
Reklama

Zanim WhatsApp trafił do Facebooka był zupełnie innym komunikatorem i czekała go inna przyszłość. Jeden z dyrektorów, który prowadził negocjacje z Zuckerbergiem, żałuje decyzji o sprzedaniu.

Neeraj Arora, twórca aplikacji społecznościowej HelloApp, kilka lat temu był również dyrektorem ds. biznesowych w WhatsAppie. Było to w czasach, kiedy komunikator nie był jeszcze własnością Facebooka (dzisiejszej Mety). Arora, 8 lat po sprzedaniu komunikatora, wraca do czasów rozmów, które ostatecznie doprowadziły do przejęcia aplikacji przez największego gracza na rynku mediów społecznościowych. W swoim obszernym wpisie na Twitterze, Arora opisuje sytuację przejęcia oraz tego, jak przez kilka lat firma odrzucała propozycje Marka Zuckerberga. Szef FB wielokrotnie próbował namówić twórców WhatsAppa na sprzedaż jednak za każdym razem mu się to nie udawało.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Miało to miejsce w latach 2012-2013. Komunikator, który powstał w 2009 r. pierwotnie był aplikacją bezpłatną, jednak po kilku miesiącach obecności w App Store, twórcy zdecydowali się na jednorazową opłatę w wysokości dolara. Gdy komunikator trafił na Androida, użytkownicy mogli go pobrać z Play Store i korzystać z niego przez rok za darmo (po tym czasie obowiązywała roczna opłata w wysokości dolara). W 2013 r. na podobny ruch zdecydowano się przy wersji na iPhone'a. Rok później, po zapewnieniach ze strony Zuckerberga i jego ekipy, WhatsApp trafił do Facebooka. I według Arora, był to największy błąd, do którego się przyczynił.

Jeden z byłych dyrektorów żałuje, że WhatsApp trafił do Facebooka

Arora był jedną z osób, które z ramienia WhatsAppa nadzorowały proces zakupu komunikatora przez firmę Zuckerberga. To on był odpowiedzialny m.in. za negocjacje, który zakończyły się kwotą 22 miliardów dolarów. Były dyrektor ma teraz ogromny żal do siebie, że dał się nabrać na zapewniania ze strony przedstawicieli Facebooka, którzy zapewniali, że WhatsApp pozostanie tym, czym był do tej pory - narzędziem pozwalającym na wygodne prowadzenie rozmów ze znajomymi i bliskimi, z którymi normalny kontakt jest utrudniony. Bez śledzenia, bez obaw o bezpieczeństwo i prywatność danych, bez pomysłów na wprowadzanie reklam i monetyzację kosztem użytkowników.

Źródło: Depositphotos

Przed podpisaniem ostatecznej umowy, Facebook zgodził się na stawiane przez ekipę z WhatsApp warunki. I choć początkowo wszystko wyglądało w porządku, po aferze Cambridge Analytica, która miała miejsce w 2018 r., okazało się zupełnie inaczej. Arora uważa, że dziś WhatsApp jest tylko cieniem tego, czym miał być w latach swojej młodości na rynku tego typu aplikacji. Facebook (obecnie Meta) przekształcił go w rozdmuchany balon, który niewiele ma wspólnego z tym, czym miał być na początku. Szkoda tylko, że Arora nie wdaje się w żadne szczegóły i nie dostrzega tego, że WhatsApp wciąż jest jednym z najpopularniejszych narzędzi komunikacyjnych na świecie mimo wielu kontrowersji, których był bohaterem.

WhatsApp mimo problemów, wciąż radzi sobie doskonale

Cały wątek, w którym Neeraj Arora opisuje część wydarzeń towarzyszącym sprzedaniu WhatsAppa Facebookowi, przeczytacie na Twitterze.

Nie da się jednak ukryć, że zarówno pierwotni właściciele WhatsAppa, jak i obecnie Facebook wyszli na tym bardzo dobrze. Ci, którzy sprzedali swój produkt dostali bardzo duże pieniądze, a niezliczone fundusze Zuckerberga sprawiły, że to wciąż najpopularniejszy komunikator na rynku. Z drugiej strony pojawia się zrozumiały żal, że nie tak to miało wyglądać. Jednak brak świadomości z jaką firmą się rozmawia i ślepa wiara w to, że zrobią z pozyskiwanym WhatsAppem to, co mówiono na spotkaniach, też może zastanawiać. Ciekawe, czy inne osoby z oryginalnej ekipy odpowiedzialnej za komunikator mają podobne odczucia. 8 lat po sprzedaniu to dobry czas na refleksję.

Polecamy: Jak zainstalować WhatsApp

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama