WeWork złożył podanie o bankructwo. Akcje firmy kosztują dziś mniej niż jednego dolara.
Wydawało się, że w tym planie nic nie może pójść źle. Startup, który zebrał potężne pieniądze od inwestorów i w swoim szczycie jego wycena sięgała chmur, dziś ma potężny dług i musi składa podania o upadłość. O kim mowa? Oczywiście o serwisie WeWork, którego pomysł na biznes został brutalnie zweryfikowany przez zmiany w tym, jak pracujemy.
Przypomnijmy - WeWork miał bardzo dobry pomysł na to, jak zarabiać. Tworząc przestrzenie coworkingowe, pozwalał pracownikom czy całym firmom na wygodne wynajmowanie miejsc do pracy. Odpowiadało to na potrzeby osób, które często podróżują oraz startupów, które szybko się rozrastały i nie chciały mieć problemów z niewystarczającym miejscem do działania.
Niestety dla WeWork - pandemia zmieniła wszystko. Firma nie tylko nie miała sposobu, by generować przychód, ze względu na restrykcje związane z Covidem, ale też - straciła wielu klientów ze względu na zmiany, jakie zaszły w tym czasie w sposobie pracy. Wiele osób zobaczyło, że praca z domu jest możliwa, wygodna i bardziej ekonomiczna, niż wynajmowanie biur, dlatego nawet po pandemii WeWork nie mógł wrócić na właściwe tory.
Teraz WeWork wnioskuje o bankructwo. Ma potężny dług
Już jakiś czas temu pisaliśmy, że WeWorku nie dzieje się dobrze. Kiedy już sama firma mówi, że może nie utrzymać się na rynku (a pamiętajmy, że mowa tu o firmie notowanej na giełdzie, gdzie utrzymanie ceny akcji jest kluczowe) to już naprawę musi być źle. W swoim szczycie WeWork był wyceniany na 47 mld dolarów i jego akcje osiągały cenę rzędu 500 dolarów. Teraz sytuacja wygląda jednak tragicznie. Akcje wyceniane są na mniej niż jednego dolara, a w podaniu o bankructwo firma przyznała, że ma 18,6 miliarda dolarów długu. Takiej wartości nie ma się co dziwić, ponieważ w ciągu ostatnich lat WeWork notował straty rzędu setek milionów dolarów rocznie.
Z jego odzyskaniem mogą być problemy, ponieważ majątek należący do WeWork wyceniany jest na 15 mld dolarów. Jednocześnie sama firma ze swoją wyceną spadła do poziomu poniżej 50 mln dolarów, a bankructwo może spowodować, że udziałowcy mogą stracić swoje akcje, co prowadzi do ich panicznej wyprzedaży. Jednocześnie, trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszędzie jest tak źle. Jak podają źródła - Indyjski oddział wciąż generuje przychody i jest jednym z najsilniejszych, jeżeli chodzi o grupę WeWork.
Jeżeli więc marce udałoby się porozumieć z wierzycielami i uregulować swój dług, jest szansa, że wciąż mogłaby działać w tych krajach, w których jej biznesplan jeszcze generuje zyski. Jednak jedno jest pewne - czasy WeWork jako startupu stawianego jako wzór sukcesu do naśladowania bezpowrotnie dobiegły końca.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu