Wieści z Samsunga i na temat Samsunga płyną do nas szerokim strumieniem. Część potwierdzona, część w formie plotek, ale nierzadko brzmiących bardzo wi...
Wieści z Samsunga i na temat Samsunga płyną do nas szerokim strumieniem. Część potwierdzona, część w formie plotek, ale nierzadko brzmiących bardzo wiarygodnie. Sumując te doniesienia, można dojść do wniosku, że kiepskie wyniki oddziału mobilnego naprawdę poważnie namieszały w biznesie koreańskiego giganta. Zaliczono zimny prysznic, obok którego producent nie zamierza przejść obojętnie.
Pół roku temu, gdy pisaliśmy o Samsungu, to tekst dotyczył albo nowego sprzętu albo dobrych wyników sprzedaży. Te wpisy przeważały, pojawiały się oczywisćie informacje o bataliach patentowych czy partnerach biznesowych, ale niewiele było o problemach czy zmianach. Bo problemów raczej nie komunikowano, a zwycięskiego składu ponoć się nie zmienia. Ostatnio sprawy mają się zupełnie inaczej - jeśli o Samsungu, to w duchu kryzysu i działań naprawczych: nowy szef (nowi szefowie?), mniejsza oferta produktowa, porządek w ofercie, smartfony zalegające w magazynach, spadki na giełdzie, skup własnych akcji, podział czebola, mniejsze wydatki na marketing. Sporo tego. Teraz dorzucono do tej listy zapowiedź sporych przetasowań (by nie napisać czystek) w firmie.
Podobno teraz w Samsung Electronics, a zwłaszcza w mobilnym oddziale firmy panuje dość ponura atmosfera. I nie chodzi tu już wyłącznie o wyniki. Te ostatnie uruchomiły lawinę, która niedługo ma zebrać żniwo - szykują się masowe zwolnienia, zwłaszcza w obrębie kadry kierowniczej. Jeśli wierzyć medialnym doniesieniom, to o swoje stanowisko nikt nie może być spokojny, wszyscy czekają na decyzje personalne, które mogą z dnia na dzień poważnie przewietrzyć firmę. Nie jest zatem tak, że stanowisko straci szef oddziału mobilnego, J.K. Shin, o czym pisał niedawno Tomasz, a jego następca spróbuje powalczyć z konkurencją dowodząc starym zespołem. Tam mogą zajść naprawdę poważne zmiany.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że zmiana lidera szykuje się w rodzinie Lee, która steruje od kilku pokoleń tym azjatyckim gigantem. Lee Kun-hee uczynił z Samsunga potężną międzynarodową firmę, ale jest już starym i schorowanym człowiekiem - władza trafi w ręce jego syna, Jay Y. Lee, a ten może zechcieć umocnić swoją pozycję, pokazać, że ma własną wizję i nie boi się radykalnych rozwiązań. Jego ojciec działał bardzo odważnie, gdy został szefem Samsunga, podejrzewam, że i w tym przypadku może zadziałać ambicja lub przynajmniej potrzeba zaakcentowania swojego zdania. A to sprawi, że Samsung może zadrżeć w posadach.
Rynek czeka na decyzje, które mają być ogłoszone na początku grudnia. Trudno stwierdzić, czy będzie to jedno poważne cięcie, czy też proces zostanie rozłożony na raty. Wiele wskazuje jednak na to, że w przypadku tej firmy nie skończy się na zapowiedziach zmian - do nich naprawdę może dojść i to na sporą skalę. Robi się bardzo ciekawie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu