Felietony

Jedyne w co gram na PS5 to produkcje z PS4

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

30

Od premiery konsoli PlayStation 5 minęło już kilka miesięcy, a ja cały czas łapię się na tym, że na nowym sprzęcie gram praktycznie tylko w produkcje z PlayStation 4.

Zastanawiam się czy brak tytułów na wyłączność dla konsol nowej generacji to tylko i wyłącznie kwestia pandemii COVID-19 i przełożenia premier dużych tytułów. W przeciwieństwie do poprzedniej generacji, nowe PlayStation bez problemu uruchamia gry z PS4 i w wielu przypadkach działają one lepiej niż na tamtym sprzęcie. Fajnie, ale jednocześnie smutno, bo obnaża to nieco zarówno brak umiejętności idealnego zoptymalizowania gry do platformy oraz niedostatki mocy samej konsoli. Początek tej generacji to również masa next-genowych łatek dostosowujących starsze produkcje do nowych sprzętów. Czasem wyglądają i działają lepiej, innym razem dostajemy więcej klatek. Po tym w jaki sposób funkcjonowały na rynku PlayStation 4 Pro oraz Xbox One X można się było spodziewać takiego scenariusza, ale jestem nieco zaskoczony skalą. Czy raczej ilością łatek względem nowych produkcji.

Na PlayStation 5 nie ma w co grać i jest w co grać

Zastanawiam się jak wyglądałby odbiór PS5 gdyby konsola nie posiadała wstecznej kompatybilności i nie była w stanie uruchamiać gier z PS4. Szczególnie teraz, kiedy część produkcji to tak zwane sieciowe usługi, które mimo premiery kilka lat temu, wciąż działają i są rozwijane. Wyobraźcie sobie, że nagle ucina się możliwość grania w takie Destiny 2, Warzone czy Rainbow Six Siege. A tu - pyk - zanim pojawiły się nextgenowe łatki można było spokojnie grać na PS5 w wersję z PS4. Bo gdyby nie ta opcja, to patrząc na aktualną bibliotekę gier dedykowanych PS5, jak również na nadchodzące produkcje - konsola by tylko stała i się kurzyła. Owszem, coś tam zapowiedziano, ale daty premier nie są specjalnie bliskie i ciągle słyszymy o kolejnych poślizgach.

W takim jednak układzie przesiadka z PS4 na PS5 ma sens, bo niczego nie tracimy, a jedynie zyskujemy. Owszem, część osób podchodzi do tego tematu zdroworozsądkowo i nie chce uczestniczyć w walce o konsole, zostając jednocześnie przy PS4. Ja natomiast po tych kilku miesiącach nie potrafię już grać na poprzedniej generacji. Na PS5 jest ciszej, szybciej i z lepszym padem, a to zmiany, które mocno poprawiły mój komfort grania.

Sprawdź nasze porównanie: PS5 vs PS4

O ile jednak w poprzednich generacjach czuło się zmianę polegającą na przesiadce na kompletnie inny sprzęt, to teraz mam wrażenie, jakbym wymienił dysk i kartę graficzną w komputerze. Gram w to samo co wcześniej, tylko w wyższych detalach i z płynniejszą animacją. I po tylu latach z konsolami to naprawdę bardzo dziwne uczucie. Tak samo dziwne jak siedzenie przy sześcioletniej Rainbow Six Siege, które może i działa lepiej, ale wygląda już dość archaicznie.

Kupować PS5 czy nie kupować?

To nie jest łatwe pytanie. Jeśli nie macie w domu żadnej konsoli PlayStation, to PS5 będzie bardzo dobrym zakupem, nawet lepszym niż swego czasu PS4. Nie dość, że postawicie sobie pod telewizorem sprzęt na kilka kolejnych lat, to jeszcze nadrobicie zaległości z poprzedniej generacji. Stare gry są teraz dużo tańsze, wiele next-genowych łatek jest darmowych, a kolekcja PS+ prezentuje się kapitalnie (choć trzeba pamiętać, że wymaga abonamentu). Po drugiej stronie barykady mamy Game Passa, który zachwyca, a nawet przytłacza ilością gier.

Jeśli jednak macie już pod telewizorem PlayStation 4 Pro, to naprawdę nic się nie stanie, jeśli jeszcze trochę się z zakupem PS5 wstrzymacie. Sytuacja z dostępnością konsol mocno się poprawiła, ale sklepy przymuszają wręcz do kupowania PS5 w zestawach z grami, co nie każdemu się podoba - i ja to doskonale rozumiem. Też wolałbym kupić tak zwanego "golasa" niż płacić dodatkowo za produkcje, które niekoniecznie chcę mieć w swojej bibliotece.

Dziwna to generacja i jestem bardzo ciekawy jak będzie wyglądać za rok lub dwa.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu