Sen o smartfonie z Ubuntu właśnie się spełnia. Mark Shuttleworth zapowiedział, że nowe urządzenie może trafić na rynek już w przyszłym roku, a jeśli t...
Ubuntu Edge w przyszłym roku trafi na rynek. Potrzeba „jedynie” 32 mln dolarów
Sen o smartfonie z Ubuntu właśnie się spełnia. Mark Shuttleworth zapowiedział, że nowe urządzenie może trafić na rynek już w przyszłym roku, a jeśli tak się stanie, będzie czymś, czego jeszcze nie widzieliśmy. Warunek? Uzbieranie 32 mln dolarów w ramach crwodfundingu.
Ubuntu Edge ma być wyjątkowy z tego względu, gdyż po podłączeniu myszy, monitora i klawiatury będzie mógł pracować jako pełnoprawny komputer PC. Niewykluczone zatem, że urządzenie będzie wyposażone w dwa procesory - ARM i Intel Atom do pracy jako desktop. Wstępna specyfikacja nie jest zbyt wyczerpująca. Wiemy tylko, że do dyspozycji otrzymamy czterordzeniowy układ. Ponadto smartfon ma dysponować 4 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci masowej. Ekran ma mieć przekątną 4,5 cala oraz rozdzielczość 1280 x 720. Co ciekawe, do jego zabezpieczenia użyte ma zostać prawdziwe szafirowe szkło. Nie zabraknie też modułu łaczności LTE oraz dwóch kamer 8 i 2 Mpix.
Co najciekawsze, na pokładzie Ubuntu Edge znajdziemy nie tylko system od Canonical, ale też... Androida. Najprawdopodobniej ma to być swoistym zabezpieczeniem w razie, gdyby wizja uniwersalnego i wszechstronnego Ubuntu się nie udała. A ta prezentuje się dość śmiało. Ubuntu ma działać w sposób zadowalający i intuicyjny nie tylko na telefonie ale i dużych ekranach, do których go podłączymy, czyli monitorze czy chociażby telewizorze. Wbrew temu, co tłumaczy Canonical, nie jest to jednak jakaś szczególnie unikatowa "zdolność". W podobny (być może nie tak efektywny jak Ubuntu, ale jednak) sposób może działać Android czy chociażby Windows 8.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że Ubuntu Edge będzie jedynie ciekawostką i efekciarskim gadżetem, aniżeli prawdziwą alternatywą dla sił rządzących dziś mobilnym rynkiem. Na razie Canonical nie pokazało nic, co by skłoniło mnie do zainstalowania tego systemu na Nexusie 4. Owsze, wersje developerskie robiły wrażenie, ale były bezużyteczne i zamiast prawdziwych aplikacji prezentujących możliwości systemu, dysponowały makietami. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Jeżeli Ubuntu Edge miałby odnieść sukces, inwestycja w promocję mobilnej wersji systemu powinna się rozpocząć już teraz.
Zbiórka pieniędzy ruszyła w serwisie Indiegogo. Pierwszego dnia uzbierano 3,1 mln dolarów. Do końca akcji zostało natomiast jeszcze 30 dni. Aby zakupić urządzenie, należy wesprzeć projekt kwotą przynajmniej 830 dolarów. Widać, że Ubuntu Edge wzbudził niemałe zainteresowanie już pierwszego dnia. Nie chwaliłbym jednak dnia przed zachodem - to ciągle zaledwie 10 proc. całej kwoty, a pierwszy entuzjazm może szybko opaść.
Muszę jednak przyznać, że bardzo stylowo prezentuje się projekt obudowy urządzenia. Pod tym względem Ubuntu Edge wypada naprawdę korzystnie i nawet jeżeli nie odniesie sukcesu ze swoim nominalnym systemem, może być po prostu eleganckim (i drogim) Androidem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu