W sieci pojawiło się wideo prezentujące najważniejsze możliwości nadchodzącego smartfona Motoroli, pierwszego wspólnego dziecka z Google'm. Największą...
W sieci pojawiło się wideo prezentujące najważniejsze możliwości nadchodzącego smartfona Motoroli, pierwszego wspólnego dziecka z Google'm. Największą uwagę przykuwa, budząc jednocześnie szereg kontrowersji funkcja stałego nasłuchu, która ma pozwalać sterować urządzeniem za pomocą komend głosowych. Czy to już powód by ochrzcić nadchodzący model PRISMfonem?
O nowym urządzeniu, którego premiera ma nastąpić dopiero w sierpniu wiemy już naprawdę dużo. Część informacji opisywałem kilka dni temu, tuż po pojawieniu się zdjęć wymiennych paneli, które będą produkowane dla tego modelu. Kilka dni temu złapano Erica Schmidta też korzystającego z nowej słuchawki, co dało pewne wyobrażenie o niej. Teraz nowości pojawiło się więcej i są naprawdę interesujące.
Przede wszystkim Moto X ma nasz nieustannie słuchać, co jest efektem rozbudowanej obsługi Google Now. Zapytanie smartfona leżącego na biurku o pogodę, poskutkuje szybkim wyświetleniem stosownych informacji i komunikatem głosowym. To samo tyczy się szeregu innych czynności, jak notatki głosowe, nawiązywanie połączeń, planowanie powiadomień itd. Jak nietrudno się domyślić radość z tych funkcji czerpać będą głównie Amerykanie, dla których Google Now jest niemalże prawdziwym asystentem. U nas to właściwie zaledwie jego namiastka.
Stałe nasłuchiwanie użytkowników brzmi dość kontrowersyjnie i odważnie - szczególnie wobec ostatnich doniesień i afer typu PRISM z amerykańskim wywiadem w roli głównej. W końcu wszystko, co smartfon wysłucha jest przesyłane na serwery Google'a w celu weryfikacji i zaaranżowania stosownej akcji. Szczegółów dotyczących sposobu działania tego modelu nie znamy, ale zakładam, że będzie on wyposażony w rozwiązania mające chociażby na celu oszczędzanie baterii.
A w tym może pomóc inna ciekawa funkcja - wykrywanie spojrzenia użytkownika. Smartfon, podobnie jak flagowce Samsunga, ma delikatnie podświetlać ekran i ukazywać nam podstawowe informacje wraz z powiadomieniami w momencie, gdy zerkamy na wyświetlacz. Nie jest to nic nowego, ale aż dziw bierze, że dotąd żaden producent nie zdecydował się wykorzystać pomysłów Samsunga u siebie.
Smartfon ma też posiadać szereg innych udogodnień, jak chociażby uruchamianie aparatu potrząśnięciem czy szerokie możliwości personalizacji. Mam tutaj na myśli nie tylko wspomniane wymienne obudowy i całą gamę wzorów, które trafią do sprzedaży (wśród nich są też naprawdę oryginalne projekty z drewna, ceramiki czy metalu), ale też software'ową personalizację polegającą na nadaniu urządzeniu imienia, na które będzie reagował. Ta ostatnia funkcja prawdopodobnie jest mocno związana ze stale aktywnym dostępem do Google Now.
Nasuwa się tutaj podstawowe pytanie - na ile opisywane funkcje są modyfikacjami wprowadzonymi przez Motorolę, a na ile to nowości Androida 4.3? Nową wersję systemu mieliśmy okazję już analizować i nie zaskakiwała szczególnie dużą liczbą nowości. Być może od tamtego czasu Google rozwinął projekt? A może to po prostu rezultat modyfikacji wprowadzonych przez inżynierów Motoroli? W końcu długo przed premierą urządzenia nieoficjalnie mówiło się tym, że będzie pracować pod kontrolą delikatnie "ulepszonego" Androida. O tym pewnie przekonamy się dopiero po premierze. Zapewne wtedy okaże się też czy pojawi się wersja Google Edition urządzenia, czyli pracująca pod kontrolą czystej, nieskalanej niczyim dotykiem wersji zielonego robota.
Podzespoły smartfona plasują go raczej w średniej półce wydajnościowej. Nie będzie to zatem najdroższy model kierowany do prawdziwych zapaleńców, ale łatwo dostępne urządzenie o przyzwoitych parametrach i szerokich możliwościach. Motorem napędzającym sukces ma być tutaj intensywny marketing, na który Google ma przeznaczyć 500 mln dolarów. Czy to wystarczy do osiągnięcia sukcesu?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu