Turtle Beach Stealth Pivot ma kilka innowacyjnych rozwiązań, których nie spotkajcie w innych kontrolerach. Sprawdziłem, jak sprawuje się w codziennym graniu.
Na początku roku recenzowałem dla Was Turtle Beach Stealth Ultra, czyli horrendalnie drogiego pada do Xboxa i PC, który okazał się całkiem nieźle wykonanym urządzeniem dla wymagających graczy. Dziś przychodzę z recenzją Turtle Beach Stealth Pivot – kontrolera, który na pierwszy rzut oka wygląda bardzo podobnie, ale wystarczy zdjąć blokadę z tyłu urządzenia i przekręcić analogi, by zamienić go w pada dedykowanego bijatykom i zręcznościówkom. Czy ten bajer uzasadnia wysoką cenę?
Design i wykonanie
Pod względem wizualnym Turtle Beach Stealth Pivot nie można nic zarzucić. Matowa czerń w połączeniu z beżowymi i niebieskimi wstawkami prezentuje się nieźle, a dzięki stosunkowo sporym rozmiarom pad dobrze leż w dłoniach. Pivot został wykonany głównie z plastiku, ale nie ma tutaj mowy o trzaskach – wszystkie elementy są ze sobą dobrze spasowane. Na plus gumowana powłoka na uchwytach, poprawiająca komfort grania.
Łączność
Turtle Beach Stealth Pivot to pad bezprzewodowy, ale niestety tylko w przypadku połączenia z PC – to spory minus. Posiadacze Xboxów będą musieli zadowolić się 2,5-metrowym kablem na USB-C z materiałowym oplotem (dołączony do opakowania), niezbędnym do połączenia z konsolą. W przypadku PC też tak łatwo nie jest, bo trzeba zastosować transmiter Bluetooth, znajdujący się w opakowaniu, który potrafi działać dość kapryśnie – mianowicie rozłączać się bez powodu w nieoczekiwanych momentach. Warto jednak podkreślić, że nie jest zjawisko nagminne.
Jeden pad do kilku gier
Standardowo Turtle Beach Stealth Pivot korzysta z domyślnego układu xboxowego, ale wystarczy odblokować dwa pstryczki na pleckach pada, wcisnąć i przekręcić analogi (demonstruje to na naszym TikToku), a następnie przekręcić obrotowe rolki. W ten sposób uzyskujemy idealną konfigurację przykładowo do bijatyk i to oczywiście na plus, ale to rozwiązanie ma też swoje wady.
Po pierwsze nawet po ponownym zablokowaniu rolek w preferowanym ustawieniu są one lekko ruchome, zwłaszcza w przypadku prawej rolki. To sprawia, że rolka wchodzi do środka podczas wciskania A/B, przez co palec nie raz ześlizgnął mi się z przycisków.
Kontynuując wątek personalizacji, przeniesiemy się w okolice spustów. Te – podobnie jak w Turtle Beach Stealth Ultra – są regulowane suwakami, które po przestawieniu znacząco zmniejszają czas reakcji wciśniętego triggera, co przydaje się w shooterach, bo dzięki temu rozwiązaniu szybciej można oddać strzał.
Nieco niżej znajdują się przyciski P3 i P4. Są w pełni konfigurowalne z poziomu wbudowanego w pada ekranu. Znajdują się tuż pod środowymi palcami co jest zarówno mocną jak i słabą stroną. Można bowiem ustawić je tak, by błyskawicznie rzucić granat bez angażowania palców wskazujących i to na plus, ale przez umieszczenie przycisków w tym miejscu łatwo też wcisnąć je przez przypadek i wywołać niepożądaną akcję.
Wrażenia z użytkowania
Wspomniałem o stosunkowo masywnej konstrukcji i oczywiści w tym przypadku wygoda jest kwestią gustu, ale w moich niewielkich dłoniach Turtle Beach Stealth Pivot leży bardzo dobrze. Nie przeszkadza też spora waga (ok. 508 gramów w porównaniu do niespełna 300 gramów klasycznego kontrolera do Xboxa Series X/S), bo dzięki temu pad pewnie spoczywa w dłoniach. Początkowo wystający ekran może odrobinę przeszkadzać, ale to kwestia przyzwyczajenia, które ja na byłem przez miesiące korzystania z Turtle Beach Stealth Ultra.
Zaletą są niewątpliwie wygodne drążki z systemem anti-drift, który ma zapobiegać między innymi występowaniu efektu pływających analogów. Przyciski dobrze reagują na nacisk, ale są dość twarde – szczególnie LB/RB, które prawdopodobnie wykorzystują ten sam mechanizm, co standardowy kontroler Xboxa, a więc niewielkie haczki, dociskające płytkę odpowiedzialną za wybudzenie przycisków. To budzi we mnie poważne obawy, bo w przeciągu tego roku zdążyłem z powodu awaryjności tego rozwiązania zużyć aż 4 pady.
Nie jest więc idealnie i boję się, że w dłuższej perspektywie Turtle Beach Stealth Pivot może okazać się urządzeniem podatnym na uszkodzenia mechaniczne. Szkoda też, że zabrakło podświetlenia, ale to akurat można wybaczyć, bo dzięki temu pad zużywa mniej energii. Sama bateria zapewnia zaś do 20 godzin gry.
Zawartość opakowania i cena
Turtle Beach Stealth Ultra – wyceniony w momencie premiery na ok. 1000 zł – przychodził do użytkownika między innymi wraz z pokrowcem i wymiennymi nakładkami na analogi, a także ładowarką do pada. Tego w Turtle Beach Stealth Pivot nie uświadczymy, bo w opakowaniu znalazło się miejsce jedynie na samego pada, transmiter i kabel. Wspominam o tym dlatego, że pada wyceniono na ponad 550 zł, a pod względem innowacji broni się jedynie obrotowymi rolkami, które nie każdemu są potrzebne. Tymczasem Turtle Beach Stealth Ultra, który do pracy z Xboxem nie wymaga przewodów i cechuje się lepszymi dodatkami, można dorwać za ok. 250 zł więcej. Jeśli więc dysponujecie takim budżetem, to Stealth Ultra będzie lepszym rozwiązaniem.
- Design
- Obrotowe rolki do zmiany konfiguracji przycisków
- Regulowane spusty
- Analogi anti-drift
- Długi czas pracy na baterii
- Cena
- Uboga zawartość opakowania
- Brak bezprzewodowej łączności z Xbox
- Luzy w rolkach nawet po zablokowaniu mechanizmu
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu