Silnik o pojemności 1.5 l w miejskim aucie jakim jest Toyota Yaris jest czymś niezwykłym w dzisiejszych czasach. Czasach, gdy jednostki 1.0l montuje się do sporo większych i cięższych crossoverów czy nawet całkiem dużych aut segmentu D. Jak sprawuje się Toyota Yaris z takim silnikiem? Co ten samochód oferuje w kwestii aktywnych systemów bezpieczeństwa? Zapraszam do materiału.
Downsizing w odwrocie?
Przyjęło się używać określenia „downsizing” dla trendu polegającego na zmniejszaniu jednostek spalinowych przy jednoczesnym zwiększaniu ich wydajności – najczęściej dzięki stosowaniu doładowania (turbosprężarką bądź rzadziej kompresorem). W efekcie jeszcze kilkanaście lat temu można było kupić np. Volkswagena Passata z jednostką 4.0l, a dziś silnika większego niż 2 litry nie uświadczymy w tym aucie. Ford Mondeo z silnikiem 1.0l? Takie coś było nie do pomyślenia 20, czy nawet 10 lat temu, ale dziś taka konfiguracja jest dostępna, podobnie jak Skoda Karoq 1.0 TSI. Taka praktyka, choć dla wielu mocno kontrowersyjna, wynika oczywiście z faktu, że producenci muszą dostosowywać swoje samochody do coraz to bardziej restrykcyjnych norm zużycia paliwa. A, że dziś silnik 1.0 l może mieć 115 lub nawet 125 KM, czyli więcej niż stosowane kilkanaście lat temu jednostki 1.8l, to na dynamikę raczej nie ma co narzekać, przynajmniej teoretycznie.
„Downsizingowi” od wielu lat opiera się Mazda konsekwentnie stosując silniki benzynowe bez doładowania w swoich autach. Toyota przez wiele lat również z dużą niechęcią używała turbodoładowania w swoich silnikach (nie liczę turbodiesli, bo to osobna historia). Zresztą, słynące z oszczędności układy hybrydowe tego producenta (a w tym, z mistrzowskim pod tym względem Priusem Plug-in Hybrid) pozbawione są jakiegokolwiek doładowania. Ba! Nie mają nawet bezpośredniego wtrysku benzyny, a mimo to potrafią być bardzo oszczędne – szczególnie w mieście. Z tego też względu zaprezentowany kilka lat temu silnik 1.2Turbo, obecny np. w Toyocie C-HR 1.2T był dla wielu zaskoczeniem. Choć jednostka ta jest bardzo elastyczna i ma przyjemną charakterystykę rozwijania mocy, to mistrzem oszczędności raczej nie jest, choć z pewnością nie można narzekać na nią w tym względzie. Po prostu można znaleźć oszczędniejsze silniki.
Toyota twierdzi jednak, że 1.2T nie cieszy się dużym zainteresowaniem, co może wynikać głównie z tego, że klienci tej marki – mający dosyć mocno skonkretyzowane oczekiwania – obawiają się dodatkowego elementu w układzie napędowym. Z tego też względu, obecna generacja Toyoty Yaris wyposażona została w silnik 1.5 Dual VVT-IE – wolnossący, z pośrednim wtryskiem, mogący działać w trybie Atkinsona, o mocy 111 KM. Wydaje się, że właśnie tego oczekują klienci tej marki.
Toyota Yaris 1.5 Dual VVT-IE
Silnik 1.5 Dual VVT-IE w samochodzie Toyota Yaris oferuje 82 kW (111 KM) mocy oraz 136 Nm momentu obrotowego przy 4400 obr./min, przy czym 118 Nm dostępne jest przy 2000 obr./min. Oznacza to, że pod względem mocy maksymalnej jest on tylko nieco słabszy od wspomnianego 1.2T (85 kW / 115 KM). Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że 1.2Turbo miał aż 185 Nm w zakresie od 1500 do 4000 obr./min. W efekcie 1.2T w okolicach 2000 obr./min oferuje znacznie więcej mocy niż 1.5 Dual VVT-IE, co oznacza, że powinien chętniej przyspieszać z niższych obrotów – oczywiście po napełnieniu turbiny.
W praktyce 1.5 Dual VVT-IE rzeczywiście ma wolnossącą charakterystykę. Mocy w niskim zakresie obrotów jest wystarczająco dużo, by sprawnie poruszać się po mieście, ale jeśli chcemy wyraźnie przyspieszyć, konieczna jest redukcja, ale nie o jeden bieg. Najlepiej o 2 lub nawet 3 w skrajnych przypadkach. Żeby uzyskać porównywalne przyspieszenie, w jednostce 1.2T również trzeba redukować, ale faktem jest, że Auris czy C-HR z tym silnikiem bardzo chętnie przyspieszał od 40-45 km/h już na trzecim biegu.
W trasie Toyota Yaris z silnikiem 1.5 Dual VVT-IE sprawuje się jak… typowe auto miejskie. Do prędkości około 120-130 km/h przyspiesza w miarę rozsądnie, ale do sprawnego wyprzedzania trzeba się raczej przygotować. Ale żeby była jasność: odpowiednio operując i tak będzie się szybszym od znacznej większości kierowców poruszających się po drogach. Trzeba się po prostu przyzwyczaić do tego, by wysoko kręcić silnik. Bardzo, bardzo dynamiczna jazda drogami pozamiejskimi i ekspresowymi wiąże się ze zużyciem na poziomie 8-9 l/100 km. To całkowicie normalny wynik (także względem Aurisa 1.2T), biorąc pod uwagę osiągane prędkości. A podczas oszczędnej jazdy, kiedy to ostrożne obchodzenie się z pedałem przyspieszenia aktywuje tryb Atkinsona w silniku 1.5 Dual VVT-IE? Jest więcej niż dobrze:
Warto te wyniki zestawić ze zużyciem paliwa w Aurisie 1.2T. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Auris jest większy, ale niestety nie występuje on z silnikiem 1.5, zaś Yaris nie jest dostępny z 1.2T. Bliższego porównania nie jestem w stanie przygotować. 1.5 Dual VVT-IE w Toyocie Yaris okazał się więc zauważalnie oszczędniejszy od 1.2T w Aurisie, choć z pewnością jakaś część tej różnicy wynika z dysproporcji w wielkości i masie tych dwóch aut.
Czy 1.5 Dual VVT-IE jest dobrym wyborem dla Toyoty Yaris?
Trzeba pamiętać, że Toyota Yaris to przede wszystkim auto miejskie. Na dłuższej trasie raczej nie będzie użytkowane. W takich warunkach bardzo łatwo jest osiągnąć zużycie paliwa na poziomie 6-7 l/100 km. Jednocześnie, wolnoobrotowa charakterystyka tego silnika nie stanowi raczej problemu dla potencjalnych użytkowników tego auta. W niskim i średnim zakresie obrotów wystarczająco sprawnie napędza auto, a jednocześnie jest cicho podczas spokojnej jazdy po mieście i na drogach międzymiastowych. Jednocześnie, nieskomplikowana konstrukcja tej jednostki daje nadzieję na bezawaryjne działanie przez dłuższy czas, a tego oczekują klienci zwłaszcza Toyoty.
Czy to optymalny wybór? Nie możemy zapominać o wersji hybrydowej, która również jest dostępna. Toyota Yaris Hybrid potrafi być znacznie oszczędniejszy. Niestety jest też droższy – o około 10-13 tys. zł zależnie od wersji wyposażenia (trzeba pamiętać, że hybryda ma skrzynię automatyczną). Czy dopłata jest uzasadniona? Każdy musi to skalkulować dla własnego scenariusza użytkowania, ale biorąc pod uwagę, że aż 40% Yarisów sprzedanych w Europie ma napęd hybrydowy, to nie da się ukryć, że jest to częsty wybór.
Toyota Yaris we wnętrzu
W kilku (no może nieco więcej) zdaniach wypada wspomnieć na temat tego jak jeździ Toyota Yaris i jak wygląda on w środku. Zacznijmy od tego, że to typowe auto miejskie, więc miejsca w środku jest wystarczająco dużo dla czterech osób o wzroście nie większym niż około 1,9 m. Niestety, tradycyjnie dla Toyoty, regulacja wzdłużna kierownicy jest bardzo mała, przez co już przy osobie o wzroście 1,82-1,85 m jest ona zbyt daleko, by zająć właściwą pozycję siedzącą. Ta jest stosunkowo wysoka, co wpisuje się w charakter samochodu. Widoczność ze środka jest bardzo dobra, szczególnie na boki i do tyłu. Jakość wykończenia jest przyzwoita jak na ten segment. Na wysokości rąk są przyjemne w dotyku i dosyć miękkie materiały. Na wysokości kolan jest już twardo, ale to nic niezwykłego w tej klasie. Fotele są całkiem wygodne, ale co oczywiste – nie trzymają zbyt dobrze na zakrętach. Docenić należy za niewielki, ale jednak podłokietnik dla kierowcy. To naprawdę rzadkość w tym segmencie.
System multimedialny wygląda jakby był żywcem wyjęty z poprzedniego dziesięciolecia, ale ma większość potrzebnych rzeczy, jest funkcjonalny, a dotykowy ekran w miarę responsywny. Pasażerowie mogą skorzystać z jednej zapalniczki oraz jednego portu USB, niestety o niskim prądzie ładowania.
Jak się prowadzi Yaris?
Toyota Yaris zaskakująco dobrze jeździ po zakrętach. Nie jest to oczywiście auto usportowione, ale na poziom przyczepności narzekać nie można, szczególnie biorąc pod uwagę segment tego auta i jego raczej spokojny charakter. Wybieranie nierówności jest w pełni akceptowalne. Podczas jazdy po mieście i drogami z ograniczeniem do 90 km/h jest stosunkowo cicho w samochodzie. Niestety przy wyższych szumy opływowe dają już o sobie znać. Skrzynia biegów ma długi skok lewarka, ale jest wystarczająco precyzyjna i odpowiednio szybka.
Zganić należy Yarisa za naprawdę słabe oświetlenie do przodu. Nie jest to absolutnie problem w mieście, ale jadąc w trasę nocą snop światła jest zbyt słaby, a do tego oświetlany obszar zbyt mały. Marnym pocieszeniem jest opcjonalny układ automatycznych świateł drogowych – „długie” też słabo świecą.
Choć Toyota Yaris to auto z segmentu B, to jednak konkurenci oferują całkiem pokaźny zestaw systemów poprawiających bezpieczeństwo. W przypadku Yarisa mamy bardzo podstawowy zestaw asystentów. Na pokładzie znajdziemy układ PCS ostrzegający o ryzyku kolizji i przy niższych prędkościach samodzielnie interweniujący w układ hamulcowy w celu uniknięcia kolizji (EBS). W wyposażeniu znajdziemy także system rozpoznający znaki drogowe, a także tempomat (niestety nie adaptacyjny). Jest też układ ostrzegający o niezamierzonym zjeździe z zajmowanego pasa ruchu, ale to wyłącznie system bezpieczeństwa – nie ingeruje on w kolumnę kierownicy. Brak niestety asystenta martwego pola wraz z monitorowaniem ruchu poprzecznego podczas wyjeżdżania tyłem z miejsca parkingowego.
Podsumowanie
Toyota Yaris jest dokładnie taki jak oczekują tego klienci tej marki, szczególnie w wersji 1.5 Dual VVT-IE. Prosta, wystarczająco sprawny po mieście i na trasie, całkiem komfortowy. W środku jest dosyć dobrze wykończony i przyjazny. Choć jest to auto miejskie, to jednak uważam, że na pokładzie – nawet jeśli w opcji – powinny znaleźć się dodatkowe systemy bezpieczeństwa, jak choćby wykrywanie pieszych czy asystent martwego pola. Bo choć w testach Euro NCAP Yaris otrzymał pełen zestaw „gwiazdek”, to jednak warto wychodzić ponad standard. Szczególnie do poprawy nadają się przednie reflektory, które w moim odczuciu są zbyt słabe.
Czy silnik 1.5 Dual VVT-IE odwróci trend „downsizingu”? Z pewnością to udany motor dobrze sprawdzająca się w roli jednostki napędzającej miejskie auto. Jest oszczędny, wystarczająco dynamiczny i stosunkowo prosty w konstrukcji. Obecnie jednak, jesteśmy już przyzwyczajeni do silników turbodoładowanych, które pozwalają całkiem dynamicznie przyspieszać nawet z niskich obrotów. To sprawia, że przyjemniej jeździ się 1.2T, choć jak pokazuje praktyka – wcale nie oszczędniej. Wydaje się więc, że trendu nie odwrócimy i wysypu jednostek o dużych pojemnościach (względem segmentu auta) raczej nie ma się co spodziewać. Oczekujemy bowiem, by nowo zakupiony samochód z jednej strony był oszczędny (to zwykle zapewnia jednostka o małej pojemności), a jednocześnie dynamiczny bez konieczności używania wysokich obrotów (turbodoładowanie przychodzi tutaj z pomocą), co poprawia przede wszystkim komfort użytkowania. A skoro klienci tego oczekują, to producenci to właśnie oferują.
Jest to dobry moment, by raz jeszcze przypomnieć: zużycie paliwa w największym stopniu zależy nie od pojemności, a od dostępnej i wykorzystywanej mocy. 1.2 Turbo będzie zużywał więcej jeśli będziemy korzystali z mocy jaką oferuje (przede wszystkim w niskim zakresie obrotów). Jak to zwykło się mawiać: „konie czymś trzeba karmić”…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu