Świat

Nadchodzi trudny czas dla autonomicznych samochodów

Kamil Świtalski
Nadchodzi trudny czas dla autonomicznych samochodów
Reklama

Autonomiczne samochody, czy tego chcemy czy nie, prawdopodobnie już niebawem na stałe wpiszą się w krajobraz naszych ulic. Dużo mówi się na temat tego jak będą wyglądać ulice przyszłości, a kolejne kroki milowe ze strony twórców pojazdów które będą się nimi poruszać są wykonywane regularnie. I choć sam lubię siąść za kółkiem, zrelaksować się i ruszyć (najlepiej w dłuższą) trasę, to wiem, że za kilkanaście-kilkadziesiąt lat będę mógł po prostu wsiąść do samochodu i... wysiąść z niego wyspany gdy dotrę do celu. Ale zanim to — przed firmami pracującymi nad autonomicznymi samochodami jeszcze sporo pracy, a ostatni śmiertelny wypadek z testowym autem Ubera może jej przysporzyć jeszcze więcej...

Autonomiczny samochód śmiertelnie potrącił pieszą

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o autonomicznym samochodzie Ubera, który śmiertelnie potrącił pieszą. To pierwsza taka głośna historia, która... wydaje mi się, że niebezpodstawnie może budzić strach wśród uczestników ruchu drogowego. Bo choć samochód poruszał się z regulaminową prędkością (40 mph), nie zatrzymał się przy drodze, przez którą 49-letnia kobieta przeprowadzała rower. Bazując na nagraniu, specjaliści twierdzą że i tak nie było szans wyhamowania — jednak co gorsza, samochód nie podjął nawet prób awaryjnego hamowania, a kierowca nadzorujący jazdę — nie zdążył przejąć kontroli nad kierownicą. Nagranie ze zdarzenia wygląda przerażająco, wszystko dzieje się tak szybko. Jednak jestem w stanie uwierzyć, że kierowca wieziony od punktu A, do punktu B zdążył się zrelaksować, zakopać w smartfonie i znaleźć sobie dużo fajniejszych zajęć, niż obserwowanie drogi. A w tej konkretnej sytuacji na odpowiednią reakcję było już po prostu za późno.

Reklama

Rzecz miała miejsce w południowo-zachodniej części USA, na ulicach Tempe w Arizonie. Stan ten znany jest z bardzo pozytywnego podejścia do kwestii wszelkiej maści nowoczesnych technologii — nie bez powodu zresztą Uber zabrał swoje manatki z San Francisco, gdzie władze stanu Kalifornia wymagały od nich specjalnego pakietu uprawnień. Po śmiertelnym wypadku Doug Ducey, gubernator stanu Arizona, wydał zakaz dalszych testów autonomicznych samochodów Ubera na tamtejszych ulicach. Powodem jest, oczywiście, dbanie o dobro mieszkańców, dodając przy tym, że ujawnione nagranie z incydentu jest naprawdę niepokojące. Całą sytuację śmiało określił też mianem niewątpliwej porażki.

Początek prawdziwych problemów autonomicznych samochodów?

Często mówiąc o autonomicznych samochodach na pierwszy plan dyskusji wybija się kwestia bezpieczeństwa. I dotychczas faktycznie wydawało się, że nie mamy większych powodów do obaw. Ale po pierwszym śmiertelnym wypadku sprawy zaczynają wyglądać nieco inaczej. Jestem przekonany, że nie tylko kolejne Stany, ale też inne państwa, nie będą zbyt przychylnie patrzeć na prośby testowych jazd ulicami ich miast. Co znowu przełoży się na utrudnione testy w naturalnym środowisku, no a ostatecznie najbardziej stracą na tym wszyscy zainteresowani tą technologią użytkownicy.

Trudno tutaj mówić o dobrym czasie dla Ubera, tym bardziej gdy dołożymy do tego wiadomości ze świata takie jak ta:

No ale przynajmniej w powyższej historii, jak bardzo kuriozalną by nie była, nikt nie ucierpiał.

Źródło: The Verge

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama