Poprzedni film tego reżysera zarobił niemał 1,5 miliarda dolarów. Czy nadchodzący "F1: Film" powtórzy ten sukces?

Film o Formule 1 z Bradem Pittem ma być czymś więcej niż tylko kolejną hollywoodzką produkcja. Jest zapowiadany jako prawdziwy majstersztyk, który ma szansę zdefiniować na nowo kino akcji, zwłaszcza w kontekście sportów motorowych. Twórcy, z reżyserem Josephem Kosinskim na czele, podjęli się naprawdę ambitnego zadania – nie tylko opowiedzieć wciągającą historię, ale przede wszystkim sprawić, byśmy poczuli, co to znaczy pędzić bolidem F1 z gigantyczną prędkością. I, bazując na reakcjach środowiska Formuły 1, wygląda na to, że ten cel został osiągnięty z nawiązką.
F1 Film - co trzeba wiedzieć? Jak kręcono? Nowe kamery
Kluczem do takiego realizmu filmu ma być zastosowanie innowacyjnych technologii, które wzniosły filmowanie scen akcji na zupełnie nowy poziom. Zapomnijcie o statycznych ujęciach z daleka. Tutaj liczy się immersja, a ta została osiągnięta dzięki specjalnie zaprojektowanym kamerom Sony 6K. Te niezwykłe urządzenia bazują na systemie Sony Rialto, co oznacza, że główny sensor kamery może być oddzielony od reszty jej korpusu. Brzmi to jak techniczny żargon, ale w praktyce otwiera to drzwi do zupełnie nowych możliwości.
To mikroskopijne, lekkie moduły sensora z obiektywem, które można zamontować w najbardziej niedostępnych zakamarkach bolidu F1 – na przykład w kokpicie, tuż obok kierowcy. Reszta sprzętu, czyli procesor, rejestrator i zasilanie, zostaje umieszczona w mniej ciasnych miejscach pojazdu. To sprytne rozwiązanie pozwoliło zminimalizować rozmiar kamer do około jednej czwartej ich odpowiedników używanych przy produkcji pamiętnego hitu, jakim był "Top Gun: Maverick". Skala miniaturyzacji jest imponująca, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że bolidy F1 to przestrzeń niezwykle ograniczona, gdzie liczy się każdy centymetr. Co więcej, kamery te musiały zostać zaprojektowane tak, aby wytrzymać ekstremalne przeciążenia, wibracje i prędkości, z jakimi mamy do czynienia w świecie wyścigów Formuły 1.
To jednak nie tylko rozmiar i wytrzymałość czynią te kamery wyjątkowymi. Posiadają one również funkcje PTZ, czyli pan-tilt-zoom, co oznacza, że mogą dynamicznie zmieniać swoje położenie, kąt widzenia i przybliżenie w trakcie jazdy bolidu. Co najważniejsze, operatorzy mieli możliwość zdalnego sterowania tymi kamerami, co pozwalało na bieżąco dostosowywać ujęcia, zapewniając różnorodność perspektyw w czasie rzeczywistym. To właśnie dzięki temu widz zostanie przeniesiony w samo centrum wydarzeń, oglądając akcję z kokpitu i innych, do tej pory niedostępnych miejsc. To prawdziwa rewolucja w sposobie filmowania dynamicznych scen.
Film kręcony na wielu prawdziwych torach podczas weekendów F1
Produkcja filmu odbywała się podczas prawdziwych weekendów Grand Prix F1, co można było zaobserwować podczas niektórych transmisji, gdzie wśród prawdziwych kierowców przechadzali się aktorzy albo ekipa filmowa. Zmodyfikowane bolidy, reprezentujące fikcyjny zespół APXGP, wyjeżdżały na tor między oficjalnymi sesjami wyścigowymi. To nie jest film kręcony na zielonym ekranie czy w studiu. Materiał filmowy pozyskany w ten sposób jest następnie łączony z autentycznymi nagraniami z wyścigów Formuły 1.
Dodatkowo, twórcy wykorzystali kamery certyfikowane przez IMAX, więc każdy wyczekujący kolejnego widowiska na największym ekranie od twórcy "Top: Gun: Maverick ", będzie mógł pójść na taki seans.
Film o Formule 1 to produkcja Apple Original Films, za dytrybucję kinową odpowiada Warner Bros., a za jej sterami stoi Joseph Kosinski, reżyser wspomnianego już "Top Gun: Maverick". W rolach głównych zobaczymy Brada Pitta i Damsona Idrisa, którzy, co warte podkreślenia, samodzielnie wykonali dużą część sekwencji jazdy. Komentarze kierowców Formuły 1 mówią same za siebie. Gabriel Bortoleto w rozmowie z Motorsport.com uważa, że film "sprawi, że sport stanie się jeszcze większy", a dla tych, którzy nie znają F1, będzie to świetna okazja, by się zaangażować. Esteban Ocon w wypowiedzi dla z Motorsport Week posunął się nawet dalej, nazywając go "najlepszym filmem wyścigowym wszech czasów", podkreślając "fantastyczne" sceny jazdy. Nico Hülkenberg żartobliwie stwierdził, że "Brad Pitt jest teraz moim wzorem".
Fernando Alonso, legenda F1, docenił, że film "całkiem dobrze reprezentuje Formułę 1", choć zaznaczył, że "to nie jest dokument, to wciąż film". Oliver Bearman, Liam Lawson i Carlos Sainz również wyrażali zachwyt, zwłaszcza nad jakością materiału z kamer. Carlos Sainz nazwał to nawet "szaloną" i "najlepszą częścią filmu". Alex Albon i Kimi Antonelli również są pod wrażeniem, podkreślając dobrą równowagę między realizmem a elementami Hollywood.
F1 Film będzie jak Top Gun: Maverick tylko na torze Formuły 1
Lewis Hamilton, siedmiokrotny mistrz świata, nie kryje entuzjazmu, wierząc, że "fani będą siedzieć na krawędzi fotela". Dodał również, że "obrazy z kokpitu samochodu, które opracowaliśmy z Apple, nową kamerą, są niewiarygodne". Lando Norris, czołowy kierowca F1 tego sezonu, nazwał film "bardzo dobrym", z "fajną fabułą" i "inspirującą historią". To chyba… wystarczy, by się dobrze bawić, prawda?
Wszystko to wskazuje na to, że twórcy przewyższyli oczekiwania i faktycznie stworzyli coś, czego wcześniej nie nakręcono. Niezależnie od tego, czy jesteśmy zagorzałymi fanami Formuły 1, czy dopiero podczas seansu rozpoczniemy tę przygodę, to "F1: Film " wygląda idealnie skrojoną propozycję dla każdego widza. Ja nie mogę się doczekać seansu, bilety na większość pokazów przedpremierowych już się wyprzedała, podobnie na premierowe pokazy, więc może to być równie duży i mocny film, co "Top Gun: Maverick ".
"F1: Film" wchodzi do kin 27 czerwca.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu