Nokia X to jedna z najbardziej intrygujących mnie serii smartfonów ostatnich miesięcy. Czym jest to podyktowane? Przede wszystkim jest to przecież ta ...
To już nie Android, ale jeszcze nie Windows Phone - Nokia X i moje pierwsze wrażenia
Nokia X to jedna z najbardziej intrygujących mnie serii smartfonów ostatnich miesięcy. Czym jest to podyktowane? Przede wszystkim jest to przecież ta legendarna „Nokia z Androidem”, na którą wyczekiwano od dłuższego czasu. Po drugie, po przejęciu przez Microsoft losy tych modeli mogą stać się jeszcze bardziej interesujące, a po trzecie – przy pierwszym spotkaniu Nokia X urzekła mnie swoim wykonaniem na tyle, że postanowiłem sprawdzić czy pozostałe jej aspekty są równie dobre.
Po raz pierwszy Nokię X dane mi było wziąć do ręki w salonie jednego z polskich operatorów i muszę przyznać, że po zapoznaniu się z oficjalnymi grafikami jak i zdjęciami prawdziwych produktów, nie spodziewałem się po tym modelu zbyt wiele. Paleta barw tylnych paneli prezentuje się na renderach bardzo ciekawie, ale to nic w porównaniu do tego jak wygląda to w rzeczywistości. Prawie wszystkie kolory są żywe, można by powiedzieć nawet, że zbyt żywe – po prostu jaskrawe, przyciągające wzrok. Moje dłonie są niewielkie, więc smartfon z czterocalowym ekranem jest najodpowiedniejszym dla mnie wyborem, jeżeli chodzi o rozmiar urządzenia. Ale oprócz komfortowych rozmiarów, kanciasta bryła Nokii X tak dobrze leży w dłoni, że od razu zamarzyłem o telefonie z wysokiej półki o podobnych wymiarach i wykończeniu. Boczne przyciski są tej samej barwy co obudowa, lecz naprawdę ciężko jest je pominąć wzrokiem czy palcem, gdyż znacznie wystają ponad krawędź telefonu.
Front urządzenia to przede wszystkim dotykowy ekran, pod którym znalazł się tylko jeden, pojemnościowy przycisk pozwalający nam wrócić do poprzedniego menu lub ekranu domowego (po dłuższym przytrzymaniu). W praktyce sprawdza się to całkiem nieźle, choć nie da się ukryć, że nawyki mogą być tutaj złym doradcą i gdy pojedyncze tapnięcie spowoduje cofnięcie o jeden krok zamiast zaskutkować powrotem do ekranu głównego, zaczynamy się irytować. Ten problem ma być rozwiązany w drugiej generacji Nokii X.
Inspiracja systemem Windows Phone podczas prac nad Nokia UX jest widoczna dla każdego. Zauważalne są jednak pewne różnice, które napotkamy już na samym początku przygody z Nokią X. Mowa tu o sposobie odblokowania ekranu, czego można dokonać odsuwając tapetę w prawo lub w lewo. Wtedy naszym oczom ukaże się ekran główny pełen ikon aplikacji, których część została przystosowana do nowego interfejsu. Są nimi na przykład kontakty, wiadomości czy kalkulator. Aplikacje Microsoftu (Outlook, Skype, OneDrive) rzucają się w oczy przede wszystkim dlatego, że są to zwykłe ikony z dodanym tłem, którego kolor możemy zmienić sami. Podobnie sprawa rysuje się w przypadku pozostałych aplikacji i gier, które znajdziemy w Sklepie Nokia. Tam jednak zabrakło jednego z flagowych produktów Microsoftu – pakietu Office Mobile, który najwyraźniej nie został jeszcze przystosowany do pracy na Nokii X. Nie doświadczymy tu także typowych kafelków, które oferuje nam Windows Phone. Tutaj ograniczenia są naprawdę spore, a przy około 80 czy nawet 90% aplikacji zwiększenie rozmiarów ikony nie zwiększy jej funkcjonalności. Jedyne co osiągniemy to łatwiejszy dostęp do skrótu, który zaskakująco czasem bywa przydatny.
Początkowo Nokia X działa błyskawicznie i momentalnie reaguje na nasze polecenia. Wraz z upływem czasu i zwiększaniu się zainstalowanych aplikacji, z których większość to te, które działają w tle jak komunikatory czy klienci usług w chmurze, Nokia X zwalnia. Było to do przewidzenia po zapoznaniu się ze specyfikacją telefonu, więc nie była to żadna niespodzianka. Warto jednak wziąć poprawkę na fakt, że mało która osoba decydująca się świadomie na zakup Nokii X, będzie wykorzystywała telefon w takim samym stopniu co ja. Jeżeli ograniczymy ilość aplikacji i usług do racjonalnego poziomu, Nokia X działa dobrze. Nie jest piorunująco szybka, ale odpisywanie na wiadomości na Facebooku, sprawdzanie News Feeda, maila i pogody nie stanowi wielkiego wyzwania. Ujednolicenie listy powiadomień i niedawno otwartych aplikacji w tworze o nazwie Fastlane wymaga od nas przyzwyczajenia, gdyż po rozwinięciu paska statusu uzyskamy jedynie dostęp do szybkich ustawień. Fastlane zobaczymy po "odsunięciu" ekranu z ikonami w jedną ze stron.
Jest zbyt wcześnie bym mógł ostatecznie ocenić użyteczność takiego rozwiązania, jak na razie mam wobec niego mieszane uczucia. Muszę też zaznaczyć, że po kilkunastu próbach wprowadzenia tekstu za pomocą systemowej klawiatury Nokii, zastąpiłem ją tą od Google - w tej chwili rozwiązałem jeden z najbardziej dotkliwych problemów, który napotkałem na początku. Przede mną jeszcze kilkanaście dni pełnych "przygód" z Nokią X. Wyjątkowo do ocenienia będą tu przecież dwa aspekty - sam produkt oraz towarzysząca mu idea i pomysł. Jestem bardzo ciekaw tego, jakie końcowe wrażenie zrobi nam nie propozycja Nokii i czy taki wstęp do nowej rodziny produktów będzie udanym początkiem
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu