Nie mam żadnych wątpliwości, że rynek VOD nie wyglądałby dziś, tak jak wygląda, gdyby nie Netflix. Nie mam też żadnych wątpliwości, że rynek muzycznych usług streamingowych byłby zgoła inny, gdyby nie Spotify. Ale utrzymanie się na czele peletonu wcale nie jest łatwe, o czym stale przekonuje się firma rodem ze Szwecji. Czym podyktowane są zmiany w ostatnim czasie, dlaczego w Polsce brakuje niektórych funkcji i czego spodziewać się w najbliższym czasie? Chciałbym to wiedzieć to wszystko i wiele więcej.
Ciekawy tego, jak działa Spotify uruchomiłem usługę TunnelBear - darmowego transferu wystarczyło na niewiele, ale zanim streamowana muzyka trafiła do Polski po prostu musiałem przekonać się, czy mamy na co czekać. I sam sobie zrobiłem krzywdę, bo późniejszy powrót do standardowego słuchania muzyki z plików na dysku czy z płyt CD wydawał się ewidentnym krokiem wstecz. W żadnej z usług nie znajdziemy dziś wszystkiego, ale to co tam jest zdecydowanie mi wystarczy. O kwestiach kosztów mógłbym nawet nie wspominać, bo choć mogę sobie pozwolić na większe wydatki na kulturę, to wcale nie jest łatwo wydać te 50 zł na pojedynczy krążek zawierający 10 utworów. Nikt mi ich co prawda nie zabierze, a co więcej całość ma też aspekt kolekcjonerski, bo płytę mogę umieścić wśród innych na półce, ale za te pieniądze mógłbym spokojnie słuchać czego bym sobie nie wymarzył przez prawie 3 miesiące.
"Święty spokój" za 20 złotych miesięcznie. Tak działa rewolucja
Ale wszyscy te kalkulacje znają. Niektórzy dość szybko dają się przekonać do tego, że 20 zł miesięcznie to wcale nie jest ogromna kwota i choć bardzo istotne jest to, że w zamian otrzymujemy legalny dostęp do muzyki, to to, na co wszyscy zwracają uwagę, to swoboda i komfort. Koniec z szukaniem sposobów na blokowanie ekranu podczas odtwarzania muzyki z YouTube'a, ciągłym korzystaniu z sieci komórkowej i zajeżdżaniu baterii. Ten święty spokój kosztuje jedyne 20 zł, a sposób słuchania muzyki zmienia się na telefonie, tablecie, komputerze, wieży, telewizorze, głośnikach z asystentami i innymi zestawami audio.
Lecz kto się nie rozwija, ten się cofa. Dlatego Spotify nie mogło spoczywać na laurach i liczyć na to, że nikt nie będzie próbować podkopać ich pozycji globalnego lidera. W efekcie podjęto sporo prób nie tylko wyjścia naprzeciw zapotrzebowaniom użytkowników, ale starano się też je wyprzedzić. Strzałem w dziesiątkę, czymś co cały czas definiuje Spotify i odróżnia usługę od konkurencji jest Spotify Connect - funkcja pozwalająca zdalnie sterować odtwarzaniem na innych urządzeniach. Ostatnio Spotify postawiło nawet na zegarkowego Wear OS-a od Google znacznie usprawniając własną aplikację. Czego mi zabrakło? Zdecydowanie trybu offline, który pozwoliłby na przykład wybrać się na przebieżkę tylko ze smartwatchem na nadgarstku i ulubioną playlistą ze Spotify w uszach.
Przeczytaj też: Spotify na boku dogaduje się z artystami, a ja płacę za Apple Music, by obejrzeć jeden dokument. To jakiś absurd
W kontekście treści wzbogacających ofertę Spotify warto nadmienić o zniknięciu audiobooków, których może nie słuchało się nazbyt wygodnie, ale były naprawdę miłym dodatkiem w ramach jednorazowej opłaty za usługę. W zamian otrzymaliśmy podcasty, na których zawitanie do Polski musieliśmy zaczekać nieco dłużej niż inne kraje - ale już wszystko działa jak powinno. Nie otrzymaliśmy jednak żadnych treści wideo. Te powstają, przede wszystkim w USA, we współpracy z lokalnymi nadawcami, którzy albo przygotowują specjalne wersje już wyemitowanych programów albo pracują nad dedykowanymi platformie. Niestety, nie było mi dane zobaczyć ich osobiście, więc trudno mi ocenić czy faktycznie coś tracimy, ale wiele na ich temat się nie słyszy, więc śmiem twierdzić, że Spotify niepotrzebnie stara się uczynić z muzycznej platformę multimedialną. Wystarczy spojrzeć na Apple Music czy Tidal, którzy stawiają na treści stricte muzyczne - koncerty, teledyski, dokumenty i inne. Takie materiały chciałbym móc oglądać na Spotify. Kojarzycie Spotify Singles (wcześniej Spotify Sessions)? To powinny być materiały wideo!
Nie wszystkie drogi prowadzą do sukcesu
Spotify potrafi zachwycić i zadziwić w bardzo krótkim okresie - gdy ogłoszono, że artyści sami będą mogli zgłaszać swoje dokonania do serwisu, wiele osób nie mogło pohamować swojego entuzjazmu. Z drugiej zaś strony mamy odświeżony, niby uproszczony interfejs aplikacji mobilnej, o którym zbyt wielu ciepłych słów nie czytałem. Zdążył on już trafić do niektórych użytkowników (dzięki Michał za zrzuty ekranu) i wcale tym faktem nie byli ukontentowani. W międzyczasie udało się jednak poprawić to i owo, więc bilans zysków i strat wygląda na niezachwiany.
Cieszyć możemy się na pewno z tego, że podobnie jak dla Netfliksa, tak i dla Spotify Polska nie jest rynkiem drugiej czy trzeciej kategorii. Świadczą o tym wspólne z artystami promocje nowych albumów oraz playlisty powstające z myślą o słuchaczach znad Wisły. Czego jeszcze można spodziewać się po działalności Spotify w Polsce? Chciałbym to wiedzieć.
Dlatego jeszcze bardziej intryguje mnie to, o co Wy zapytalibyście Spotify? Nie mamy żadnych ograniczeń tematycznych - mogą to być zagadnienia techniczne, a także te dotyczące treści muzycznych. Z niecierpliwością czekam na wasze dociekliwe pytania. Kto wie, może uda się na nie odpowiedzieć wcześniej, niż później.
Wśród zamieszczonych poniżej pytań wybierzemy najciekawsze i przy najbliższej okazji zadamy je w Waszym imieniu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu