CEO TikToka przyznał, że chińscy pracownicy mają wgląd w dane użytkowników z innych krajów. Czy ta informacja wpłynie na popularność aplikacji?
Być może pamiętacie, jak jakiś czas temu Donald Trump próbował przeforsować zbanowanie TikToka, bądź też - wymuszenie sprzedania amerykańskiego oddziału jednej z amerykańskich korporacji. To jak wiemy się nie udało, ale nie znaczy to, że temat umarł całkowicie. Jego pokłosiem jest fakt, że wielu polityków zaczęło dociekać, ile i jakie dane chiński serwis zbiera o swoich użytkownikach, a także - czy są one odpowiednio zabezpieczone. Oczywiście, wiadomo, że nieoficjalnie mówiło się o różnych rzeczach, jednak do tej pory nie znalazły one żadnego potwierdzenia w słowach żadnego z pracowników. Aż do teraz.
CEO TikToka potwierdził, że w Chinach mogą przeglądać dane użytkowników z USA
Po artykule, który ukazał się na Buzzfeed, dotyczącym właśnie kwestii dostępu do danych TikToka przez chiński rząd, 9 senatorów z USA wystosowało oficjalne pismo do zarządu platformy społecznościowej z zapytaniem, czy tamtejsi pracownicy mają dostęp do danych osób z terenów Stanów Zjednoczonych i czy dzielą się tymi danymi z chińskim rządem. Odpowiedział im Shou Zi Chew, CEO TikToka, który w swoim liście zaznaczył, że "niektórzy pracownicy z Chin mogą uzyskać dostęp do informacji o użytkownikach z USA, w tym do publicznych filmów wideo i komentarzy". Jednocześnie zaznaczył, że żadne z tych danych nie są przesyłane do chińskiego rządu i są przedmiotem ścisłej kontroli.
Takie zapewnienia nie przekonały jednak senatorów. Po otrzymaniu odpowiedzi, pani senator z Tenesee, Marsha Blackburn, napisała:
Odpowiedź TikToka potwierdza, że nasze obawy dotyczące wpływu ChPK w firmie były uzasadnione. Prowadzona przez Chińczyków firma od samego początku powinna była być szczera, ale starała się ukryć swoją pracę w tajemnicy. Amerykanie muszą wiedzieć, że jeżeli są na TikToku, komunistyczne Chiny mają ich informacje
Czytaj dalej poniżej
Oczywiście, TikTok, mając świadomość jak ważne jest obecnie poczucie bezpieczeństwa danych współpracuje z tamtejszymi służbami, by nie narażać się na zbanowanie. Dlatego też obecnie wszystkie informacje o klientach z USA przechodzą przez serwery Oracle, ale dane są także backupowane na własnych serwerach chińskiej firmy. W przyszłości TikTok ma przejść w Stanach wyłącznie na rozwiązania Oracle. Jak jest jednak w innych regionach świata - nie wiadomo.
Każdy więc musi rozstrzygnąć to w swojej głowie, choć podejrzewam, że finalnie informacja ta nie wpłynie na popularność aplikacji w żadnym regionie świata. Zwyczajnie, 99, 9 proc. osób nie przejmuje się prywatnością, a ci, którzy się przejmują, prawdopodobnie i tak z TikToka (i innych podobnych mediów) raczej nie korzystają.
Do której grupy należycie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu