Sezon wakacyjny sprzyja testowaniu typowo wyjazdowych gadżetów. W ostatnich tygodniach wziąłem na tapet akcesoria firmy Thule: jak wypadły w praktyce?

Torba Thule Aion 90L - jak "miękka" walizka wypada w dłuższych podróżach?
Torba na kółkach Thule Aion to największa walizka z ekologicznej linii producenta. Od lat korzystam z ich produktów — plecaki i walizka podręczna towarzyszą mi niemal każdego dnia. Te pierwsze: w różnych rozmiarach. Jeżeli zaś chodzi o coś większego, co można nadać na lotnisku — jest to mój pierwszy kontakt i co tu dużo mówić. Jest on bardzo pozytywny. Ale od początku.
Walizka do małych nie należy. To model o pojemności 95 litrów, więc trudno spodziewać się po niej kompaktowych rozmiarów. Woskowana, pochodząca z recyklingu, tkanina przyciąga wzrok już od wejścia, przynajmniej w testowanym przeze mnie wariancie kolorystycznym (producent nazywa go Nutrią). Do tego dochodzą solidnej wielkości koła terenowe i wykonany z poliwęglanu tylny panel, który pełni solidną funkcję ochronną. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne, ale nie chodzi tylko o wygląd, to nie jest ozdoba. To przedmiot, który ma być w pełni użyteczny i sprawdzić się w podróży.
Dla mnie "podróż" to rzadko kiedy trasa wykonywana samochodem i bezpieczne walizki w samochodzie. Najczęściej to nadawanie bagażu na lotnisku, nierzadko z kilkoma przesiadkami. Jak linie lotnicze (tudzież firmy odpowiedzialne za zarządzanie bagażami) traktują nasze skarby: wszyscy wiemy. Nie bez powodu zresztą każdorazowo nadając bagaż — po prostu się z nim żegnam. Nie zliczę już ile razy walizki nie doleciały ze mną na miejsce. A mogę też długo wymieniać walizki, które zostały zniszczone podczas podróży. Jak więc Thule Aion poradziło sobie w tym temacie?
Thule Aion: torba o pojemności 95L. Specyfikacja techniczna
CechaWartość
Nazwa | Thule Aion Wheeled Duffel Bag 70cm/28" |
---|---|
Wymiary zewnętrzne (Dł. x Szer. x Wys.) | 42.5 x 40 x 70 cm |
Wymiary wewnętrzne | 38 x 21 x 65 cm |
Pojemność | 95 L |
Masa | 3.95 kg |
Kolory | Nutria, Black, Dark Slate |
Materiał | Woskowane płótno poliestrowe P600 z recyklingu (100%), tylny panel poliwęglanowy (50% recyklingu) |
Konstrukcja tylnego panelu | Sztywny, formowany panel z poliwęglanu dla zwiększenia trwałości |
Kółka | Duże, wytrzymałe, umożliwiają łatwe prowadzenie |
Rączka teleskopowa | System V-tubing, 3-poziomowy, długość do 35 cm |
Liczba uchwytów do przenoszenia | 4 (góra, boki x2, dół) |
Kieszeń na mokre rzeczy | Duża, łatwo czyszcząca, izolowana kieszeń |
Pasy kompresyjne | Wewnętrzne oraz zewnętrzne |
Możliwość zamknięcia na kłódkę | Tak, suwaki można zapiąć razem (kłódka nie jest elementem zestawu) |
Powłoka | Bez zawartości PFC, wodoodporna |
Certyfikat | bluesign® |
Thule Aion w praktyce. Mimo początkowych obaw: spisała się na medal
95L to pełnoprawna walizka, w której prawdopodobnie mógłbym spakować pół życia i jeszcze trochę miejsca zostałoby na pamiątki. Przestrzeni jest tam pod dostatkiem - a kieszeń na "mokre" rzeczy to wisienka na torcie, która pozwala spakować się z większym rozsądkiem. Ja regularnie korzystam z pasów kompresyjnych, które pozwalają zadbać o bezpieczeństwo i stabilizację zawartości podczas podróży. Przy "dynamicznej" pracy obsługi lotniskowej - wydaje się to kluczowe. Dzięki temu po jej otwarciu, wszystko jest na miejscu i nie ma mowy o giga chaosie, który zdarzał mi się podczas podróży bez wykorzystania takich małych-wielkich rzeczy.
Wisienką na torcie okazały się dla mnie jednak te pasy zewnętrzne. To właśnie one pozwalają zadbać o to, by walizka nie była zbyt wielka — a przy okazji stanowią dodatkową stabilizację i zabezpieczenie dla wszystkiego, co dzieje się w środku.
Warto także pochwalić producenta za to, że z ogromną rozwagą podszedł do tematów technikaliów, dzięki którym z walizki korzysta się wyjątkowo wygodnie. Już kilka lat temu chwaliłem Thule za znakomite prowadzenie ich kabinówki. Tutaj, mimo że do naszej dyspozycji mamy tylko dwa kółka, są one duże i gumowe. Korzysta się z nich znakomicie — a teleskopowy uchwyt po prostu działa znakomicie. Wielkość tych kółek może i początkowo zaskakuje, ale pierwszy spacer po kostce czy co bardziej wyboistych terenach szybko mnie nauczył, że mają sens. To po prostu działa i prowadzi się jak należy.
Deszcz? Jaki deszcz? Co z tym lotniskowym rzucaniem?
To pierwszy raz od lat, kiedy korzystałem z walizki / torby, która pokryta jest tkaniną. Z jednej strony obawiałem się o bezpieczeństwo, z drugiej o to, jak da sobie radę, z co bardziej pogmatwaną pogodą. No i nie musiałem długo czekać, by się o tym przekonać.
Zacznijmy może od tego pierwszego aspektu. Co prawda mam za sobą dopiero dwa loty (choć z kilkoma przesiadkami każdy), ale mimo początkowych obaw: wszystko dotarło bezpiecznie i w całości. Zarówno co bardziej "kruche" elementy, jak i cała elektronika i kosmetyki. Obyło się bez lamentu. Chociaż warto mieć na uwadze, że panel poliwęglowy z założenia ma być pomocą przy ochronie na taśmach bagażowych. W praktyce jednak różnie z tym bywa, bowiem już przy pierwszym locie walizka wyleciała z luku "miękką" stroną, czyli do góry nogami. Tutaj również wspomnę o największym plusie (i minusie) koloru Nutria. Nie będę ukrywał: uważam, że jest on po prostu brzydki i daleki od mojej estetyki. Ale w przypadku walizki i podróży lotniskowych — ma on swój ogromny plus. Wyróżnia się na tle wszędobylskiej, nudnej, czerni i szarości — dzięki czemu znacznie łatwiej odnaleźć go na taśmach z bagażami. Dlatego tym razem potraktuję go jako ogromny plus!
Jeżeli chodzi o moje szczęście, to... już na starcie przyszło mi spacerować z Thule Aion w monsunowej ulewie. Woskowana tkanina, którą pokryta jest walizka dała sobie jednak radę z tymi niedogodnościami. Po dotarciu do hotelu: nic nie ucierpiało, a całe wnętrze pozostało idealnie suche. Zobaczymy też jak z biegiem czasu walizka będzie dawała sobie radę z niedogodnościami losu w postaci otarć, zarysowań itd. Na starcie: wszystko przebiega jak należy.
Rzecz o której warto wiedzieć. Dla wielu te dwa aspekty mogą być dyskryminującymi wadami
I choć w przypadku Thule Aion przede wszystkim mogę rozprawiać w pozytywnych aspektach, to są dwa elementy, które raczej do pozytywów nie należą. Pierwszym z nich jest waga. Pusta walizka waży około 4kg, co przy limitach bagażowych (w przypadku niektórych linii lotniczych zamykających się nie na 23., a nawet na 21. kilogramach) może okazać się bolesne. Jasne: na rynku jest sporo cięższych modeli, ale nie brakuje również lżejszych — i to wśród skorupowych walizek. Te pokryte tkaninami często kojarzone są z lekkimi konstrukcjami, ale jak widać: nie zawsze jest to prawda.
Drugim "ale" jest cena. Produkty Thule nie były, nie są i prawdopodobnie nigdy nie będą należały do najtańszych. Wielokrotnie przekonałem się już jednak, że idzie za tym jakość - dlatego trudno jest mi się w tym temacie kłócić. To wybór dla świadomych użytkowników, którzy wiedzą czego chcą, zależy im na jakości i pewnych aspektach, których próżno szukać wśród produktów o połowę (czy nawet więcej) tańszych.
- Duże koła
- Kieszeń na "mokre" rzeczy
- Pasy wewnątrz walizki
- Pasy na zewnątrz walizki
- Kolor, który pozwala ją odnaleźć w tłumie już z daleka
- Waga samej torby
- Cena
Seria Thule Aion: akcesoria dla osób aktywnych
Seria Thule Aion wydaje się być idealnie skrojona pod potrzeby osób aktywnych. Co jednak ciekawe, produkty wchodzące w jej skład nie są jakoś przesadnie drogie. Można podejrzewać, że szwedzki producent chce w ten sposób trafić również do grona klientów, którzy niekoniecznie chcą wydawać 1-2 tys. zł na nowy plecak.
Torba podróżna 35L
Duże wrażenie z całą pewnością robi tutaj torba podróżna o pojemności 35L. Raczej nie została stworzona z myślą o lataniu samolotem, ale już świetnie sprawdzi się podczas podróży pociągiem czy… wypadów na siłownię.
Podobnie jak inne produkty z serii wykonano ją z woskowanego poliestru P600, a do dyspozycji mamy trzy kolory – czarny, nutria i ciemnoszary (choć moim zdaniem to raczej niebieski). I to właśnie ten ostatni możecie zobaczyć na zdjęciach.
Wnętrze kryje zaskakująco dużo przegródek. Mamy tutaj miejsce na laptopa (maksymalnie 16”), tablet, a nawet siateczkową kieszonkę na ładowarkę i przewody. Z myślą o tych szczególnie aktywnych osobach przygotowano osobną kieszeń wyłożoną TPU, która ma izolować przykre zapachy, brud oraz wilgoć. Świetnie nadaje się ona do przechowywania stroju po wyjściu z siłowni czy zakończeniu treningu na hali.
Jak zwykle w przypadku Thule, serce zdobywają detale. Małe zewnętrzne kieszonki są niesamowicie poręczne i wygodne. Możemy tu łatwo wsunąć parasol czy mieć pod ręką dokumenty. Pasek jest zdejmowany, co pozwala zmienić torbę w plecak na jedno ramię. A dzięki specjalnemu uchwytowi możemy łatwo wsunąć całość na raczkę walizki na kółkach.
Plecak na jedno ramię (zwany też nerką… ;)
W pradawnych czasach tego typu akcesoria nosiło się na biodrach i nazywano nerkami. Potem mieliśmy etap „kołczanów prawilności”, a dziś najwyraźniej nazywamy je plecakami na jedno ramię – przynajmniej tak opisano tę niewielką sakiewkę na stronie Thule.
Jest to świetne rozwiązanie dla osób, które po prostu nie chcą nosić wszystkiego w kieszeniach spodni, kurtki czy bluzy. Mamy tutaj jedną dużą, zabezpieczoną przed wodą komorę, wewnątrz której ukryto mniejszą przegrodę z siateczką na bardziej newralgiczne i mniejsze akcesoria. Te najcenniejsze przedmioty jak na przykład dokumenty czy paszport możemy ukryć natomiast w dodatkowej, zamykanej na suwak kieszonce ulokowanej po wewnętrznej stronie.
Ciekawie rozwiązano zapięcie – nie mamy tutaj typowego plastikowego rozwiązania, a dwa solidne metalowe elementy, które po prostu zahaczamy o siebie. Trzeba się przyzwyczaić do tego rozwiązania, ale z całą pewnością jest ono bezawaryjne (wręcz wieczne – w przeciwieństwie do plastików, nic nam tutaj się nie ułamie).
Mamy tutaj również trzy kolory do wyboru. Prezentowana na zdjęciach Nutria od nowości wygląda świetnie – niestety do czasu. Płotno ma tendencję do zbierania rysek, które bynajmniej nie nadają mu szlachetnego wyglądu. Nie wpływa to oczywiście na jego funkcjonalność, ale na estetykę już prędzej. O wiele lepiej pod tym względem sprawdza się kolor ciemnoszary.
Organizer podróżny
Dopełnieniem całego zestawu jest organizer podróżny – również kolor Nutria. Ktoś mógłby zapytać – po co? Tego typu sakiewka jest doskonałym miejscem na przechowywanie wszelkiego rodzaju ładowarek, kabelków, notesów, długopisów, leków i wielu, wielu innych rzeczy, które normalnie wrzucamy luzem do plecaka po to, żeby potem tracić minuty na ich szukanie.
Wewnątrz mamy kilka mniejszych i większych kieszonek z siateczkami, co pozwala utrzymać względny ład i porządek. Nie zabrakło nawet uchwytu na długopis. Mimo niewielkich wymiarów (12 x 5 x 21 cm) organizer jest zaskakująco pojemny. Boczny pasek pozwala natomiast łatwo go przenosić lub przymocować wewnątrz plecaka/walizki.
Jest to rozwiązanie 2 w 1. Organizer wyposażono w maleńką portmonetkę przymocowaną w środku na magnes. Jest to kieszonka blokująca komunikację RFID, więc producent zachęca do przechowywania tutaj kart płatniczych. Osobiście widzę ją jako doskonałe miejsce na gotówkę i walające się wszędzie monety. Niezależnie od zastosowania jest to bez wątpienia świetny dodatek.
-
Akcesoria do recenzji dostarczył producent, firma Thule
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu