Recenzja

Akcesoria Thule w podróży. Sprawdziłem je na własnej skórze

Kamil Świtalski
Akcesoria Thule w podróży. Sprawdziłem je na własnej skórze
Reklama

Sezon wakacyjny sprzyja testowaniu typowo wyjazdowych gadżetów. W ostatnich tygodniach wziąłem na tapet akcesoria firmy Thule: jak wypadły w praktyce?

Torba Thule Aion 90L - jak "miękka" walizka wypada w dłuższych podróżach?

Torba na kółkach Thule Aion to największa walizka z ekologicznej linii producenta. Od lat korzystam z ich produktów — plecaki i walizka podręczna towarzyszą mi niemal każdego dnia. Te pierwsze: w różnych rozmiarach. Jeżeli zaś chodzi o coś większego, co można nadać na lotnisku — jest to mój pierwszy kontakt i co tu dużo mówić. Jest on bardzo pozytywny. Ale od początku.

Reklama

Walizka do małych nie należy. To model o pojemności 95 litrów, więc trudno spodziewać się po niej kompaktowych rozmiarów. Woskowana, pochodząca z recyklingu, tkanina przyciąga wzrok już od wejścia, przynajmniej w testowanym przeze mnie wariancie kolorystycznym (producent nazywa go Nutrią). Do tego dochodzą solidnej wielkości koła terenowe i wykonany z poliwęglanu tylny panel, który pełni solidną funkcję ochronną. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne, ale nie chodzi tylko o wygląd, to nie jest ozdoba. To przedmiot, który ma być w pełni użyteczny i sprawdzić się w podróży.

Dla mnie "podróż" to rzadko kiedy trasa wykonywana samochodem i bezpieczne walizki w samochodzie. Najczęściej to nadawanie bagażu na lotnisku, nierzadko z kilkoma przesiadkami. Jak linie lotnicze (tudzież firmy odpowiedzialne za zarządzanie bagażami) traktują nasze skarby: wszyscy wiemy. Nie bez powodu zresztą każdorazowo nadając bagaż — po prostu się z nim żegnam. Nie zliczę już ile razy walizki nie doleciały ze mną na miejsce. A mogę też długo wymieniać walizki, które zostały zniszczone podczas podróży. Jak więc Thule Aion poradziło sobie w tym temacie?

Thule Aion: torba o pojemności 95L. Specyfikacja techniczna

CechaWartość

Nazwa Thule Aion Wheeled Duffel Bag 70cm/28"
Wymiary zewnętrzne (Dł. x Szer. x Wys.) 42.5 x 40 x 70 cm
Wymiary wewnętrzne 38 x 21 x 65 cm
Pojemność 95 L
Masa 3.95 kg
Kolory Nutria, Black, Dark Slate
Materiał Woskowane płótno poliestrowe P600 z recyklingu (100%), tylny panel poliwęglanowy (50% recyklingu)
Konstrukcja tylnego panelu Sztywny, formowany panel z poliwęglanu dla zwiększenia trwałości
Kółka Duże, wytrzymałe, umożliwiają łatwe prowadzenie
Rączka teleskopowa System V-tubing, 3-poziomowy, długość do 35 cm
Liczba uchwytów do przenoszenia 4 (góra, boki x2, dół)
Kieszeń na mokre rzeczy Duża, łatwo czyszcząca, izolowana kieszeń
Pasy kompresyjne Wewnętrzne oraz zewnętrzne
Możliwość zamknięcia na kłódkę Tak, suwaki można zapiąć razem (kłódka nie jest elementem zestawu)
Powłoka Bez zawartości PFC, wodoodporna
Certyfikat bluesign®

Thule Aion w praktyce. Mimo początkowych obaw: spisała się na medal

95L to pełnoprawna walizka, w której prawdopodobnie mógłbym spakować pół życia i jeszcze trochę miejsca zostałoby na pamiątki. Przestrzeni jest tam pod dostatkiem - a kieszeń na "mokre" rzeczy to wisienka na torcie, która pozwala spakować się z większym rozsądkiem. Ja regularnie korzystam z pasów kompresyjnych, które pozwalają zadbać o bezpieczeństwo i stabilizację zawartości podczas podróży. Przy "dynamicznej" pracy obsługi lotniskowej - wydaje się to kluczowe. Dzięki temu po jej otwarciu, wszystko jest na miejscu i nie ma mowy o giga chaosie, który zdarzał mi się podczas podróży bez wykorzystania takich małych-wielkich rzeczy.

Wisienką na torcie okazały się dla mnie jednak te pasy zewnętrzne. To właśnie one pozwalają zadbać o to, by walizka nie była zbyt wielka — a przy okazji stanowią dodatkową stabilizację i zabezpieczenie dla wszystkiego, co dzieje się w środku.

Warto także pochwalić producenta za to, że z ogromną rozwagą podszedł do tematów technikaliów, dzięki którym z walizki korzysta się wyjątkowo wygodnie. Już kilka lat temu chwaliłem Thule za znakomite prowadzenie ich kabinówki. Tutaj, mimo że do naszej dyspozycji mamy tylko dwa kółka, są one duże i gumowe. Korzysta się z nich znakomicie — a teleskopowy uchwyt po prostu działa znakomicie. Wielkość tych kółek może i początkowo zaskakuje, ale pierwszy spacer po kostce czy co bardziej wyboistych terenach szybko mnie nauczył, że mają sens. To po prostu działa i prowadzi się jak należy.

Deszcz? Jaki deszcz? Co z tym lotniskowym rzucaniem?

To pierwszy raz od lat, kiedy korzystałem z walizki / torby, która pokryta jest tkaniną. Z jednej strony obawiałem się o bezpieczeństwo, z drugiej o to, jak da sobie radę, z co bardziej pogmatwaną pogodą. No i nie musiałem długo czekać, by się o tym przekonać.

Reklama

Zacznijmy może od tego pierwszego aspektu. Co prawda mam za sobą dopiero dwa loty (choć z kilkoma przesiadkami każdy), ale mimo początkowych obaw: wszystko dotarło bezpiecznie i w całości. Zarówno co bardziej "kruche" elementy, jak i cała elektronika i kosmetyki. Obyło się bez lamentu. Chociaż warto mieć na uwadze, że panel poliwęglowy z założenia ma być pomocą przy ochronie na taśmach bagażowych. W praktyce jednak różnie z tym bywa, bowiem już przy pierwszym locie walizka wyleciała z luku "miękką" stroną, czyli do góry nogami. Tutaj również wspomnę o największym plusie (i minusie) koloru Nutria. Nie będę ukrywał: uważam, że jest on po prostu brzydki i daleki od mojej estetyki. Ale w przypadku walizki i podróży lotniskowych — ma on swój ogromny plus. Wyróżnia się na tle wszędobylskiej, nudnej, czerni i szarości — dzięki czemu znacznie łatwiej odnaleźć go na taśmach z bagażami. Dlatego tym razem potraktuję go jako ogromny plus!

Jeżeli chodzi o moje szczęście, to... już na starcie przyszło mi spacerować z Thule Aion w monsunowej ulewie. Woskowana tkanina, którą pokryta jest walizka dała sobie jednak radę z tymi niedogodnościami. Po dotarciu do hotelu: nic nie ucierpiało, a całe wnętrze pozostało idealnie suche. Zobaczymy też jak z biegiem czasu walizka będzie dawała sobie radę z niedogodnościami losu w postaci otarć, zarysowań itd. Na starcie: wszystko przebiega jak należy.

Reklama

Rzecz o której warto wiedzieć. Dla wielu te dwa aspekty mogą być dyskryminującymi wadami

I choć w przypadku Thule Aion przede wszystkim mogę rozprawiać w pozytywnych aspektach, to są dwa elementy, które raczej do pozytywów nie należą. Pierwszym z nich jest waga. Pusta walizka waży około 4kg, co przy limitach bagażowych (w przypadku niektórych linii lotniczych zamykających się nie na 23., a nawet na 21. kilogramach) może okazać się bolesne. Jasne: na rynku jest sporo cięższych modeli, ale nie brakuje również lżejszych — i to wśród skorupowych walizek. Te pokryte tkaninami często kojarzone są z lekkimi konstrukcjami, ale jak widać: nie zawsze jest to prawda.

Drugim "ale" jest cena. Produkty Thule nie były, nie są i prawdopodobnie nigdy nie będą należały do najtańszych. Wielokrotnie przekonałem się już jednak, że idzie za tym jakość - dlatego trudno jest mi się w tym temacie kłócić. To wybór dla świadomych użytkowników, którzy wiedzą czego chcą, zależy im na jakości i pewnych aspektach, których próżno szukać wśród produktów o połowę (czy nawet więcej) tańszych.

Plusy i minusy
plusy
  • Duże koła
  • Kieszeń na "mokre" rzeczy
  • Pasy wewnątrz walizki
  • Pasy na zewnątrz walizki
  • Kolor, który pozwala ją odnaleźć w tłumie już z daleka
minusy
  • Waga samej torby
  • Cena

Seria Thule Aion: akcesoria dla osób aktywnych

Seria Thule Aion wydaje się być idealnie skrojona pod potrzeby osób aktywnych. Co jednak ciekawe, produkty wchodzące w jej skład nie są jakoś przesadnie drogie. Można podejrzewać, że szwedzki producent chce w ten sposób trafić również do grona klientów, którzy niekoniecznie chcą wydawać 1-2 tys. zł na nowy plecak.

Torba podróżna 35L

Duże wrażenie z całą pewnością robi tutaj torba podróżna o pojemności 35L. Raczej nie została stworzona z myślą o lataniu samolotem, ale już świetnie sprawdzi się podczas podróży pociągiem czy… wypadów na siłownię.

Podobnie jak inne produkty z serii wykonano ją z woskowanego poliestru P600, a do dyspozycji mamy trzy kolory – czarny, nutria i ciemnoszary (choć moim zdaniem to raczej niebieski). I to właśnie ten ostatni możecie zobaczyć na zdjęciach.

Reklama

Wnętrze kryje zaskakująco dużo przegródek. Mamy tutaj miejsce na laptopa (maksymalnie 16”), tablet, a nawet siateczkową kieszonkę na ładowarkę i przewody. Z myślą o tych szczególnie aktywnych osobach przygotowano osobną kieszeń wyłożoną TPU, która ma izolować przykre zapachy, brud oraz wilgoć. Świetnie nadaje się ona do przechowywania stroju po wyjściu z siłowni czy zakończeniu treningu na hali.

Jak zwykle w przypadku Thule, serce zdobywają detale. Małe zewnętrzne kieszonki są niesamowicie poręczne i wygodne. Możemy tu łatwo wsunąć parasol czy mieć pod ręką dokumenty. Pasek jest zdejmowany, co pozwala zmienić torbę w plecak na jedno ramię. A dzięki specjalnemu uchwytowi możemy łatwo wsunąć całość na raczkę walizki na kółkach.

Plecak na jedno ramię (zwany też nerką… ;)

W pradawnych czasach tego typu akcesoria nosiło się na biodrach i nazywano nerkami. Potem mieliśmy etap „kołczanów prawilności”, a dziś najwyraźniej nazywamy je plecakami na jedno ramię – przynajmniej tak opisano tę niewielką sakiewkę na stronie Thule.

Jest to świetne rozwiązanie dla osób, które po prostu nie chcą nosić wszystkiego w kieszeniach spodni, kurtki czy bluzy. Mamy tutaj jedną dużą, zabezpieczoną przed wodą komorę, wewnątrz której ukryto mniejszą przegrodę z siateczką na bardziej newralgiczne i mniejsze akcesoria. Te najcenniejsze przedmioty jak na przykład dokumenty czy paszport możemy ukryć natomiast w dodatkowej, zamykanej na suwak kieszonce ulokowanej po wewnętrznej stronie.

Ciekawie rozwiązano zapięcie – nie mamy tutaj typowego plastikowego rozwiązania, a dwa solidne metalowe elementy, które po prostu zahaczamy o siebie. Trzeba się przyzwyczaić do tego rozwiązania, ale z całą pewnością jest ono bezawaryjne (wręcz wieczne – w przeciwieństwie do plastików, nic nam tutaj się nie ułamie).

Mamy tutaj również trzy kolory do wyboru. Prezentowana na zdjęciach Nutria od nowości wygląda świetnie – niestety do czasu. Płotno ma tendencję do zbierania rysek, które bynajmniej nie nadają mu szlachetnego wyglądu. Nie wpływa to oczywiście na jego funkcjonalność, ale na estetykę już prędzej. O wiele lepiej pod tym względem sprawdza się kolor ciemnoszary.

Organizer podróżny

Dopełnieniem całego zestawu jest organizer podróżny – również kolor Nutria. Ktoś mógłby zapytać – po co? Tego typu sakiewka jest doskonałym miejscem na przechowywanie wszelkiego rodzaju ładowarek, kabelków, notesów, długopisów, leków i wielu, wielu innych rzeczy, które normalnie wrzucamy luzem do plecaka po to, żeby potem tracić minuty na ich szukanie.

Wewnątrz mamy kilka mniejszych i większych kieszonek z siateczkami, co pozwala utrzymać względny ład i porządek. Nie zabrakło nawet uchwytu na długopis. Mimo niewielkich wymiarów (12 x 5 x 21 cm) organizer jest zaskakująco pojemny. Boczny pasek pozwala natomiast łatwo go przenosić lub przymocować wewnątrz plecaka/walizki.

Jest to rozwiązanie 2 w 1. Organizer wyposażono w maleńką portmonetkę przymocowaną w środku na magnes. Jest to kieszonka blokująca komunikację RFID, więc producent zachęca do przechowywania tutaj kart płatniczych. Osobiście widzę ją jako doskonałe miejsce na gotówkę i walające się wszędzie monety. Niezależnie od zastosowania jest to bez wątpienia świetny dodatek.

-

Akcesoria do recenzji dostarczył producent, firma Thule

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama