Recenzja

Razer DeathAdder V4 Pro – sprawdzamy nową odsłonę legendy

Patryk Koncewicz
Razer DeathAdder V4 Pro – sprawdzamy nową odsłonę legendy
Reklama

Razer DeathAdder V4 Pro to mysz stworzona z myślą o e-sporcie, która wprowadza kilka usprawnień względem poprzednika, ale nie próbuje na siłę wywracać sprawdzonej formuły.

Na początku czerwca w moje ręce wpadła myszka Razer Viper V3 Pro w specjalnej edycji Faker – opracowanej w kooperacji z legendarnym graczem League of Legends – a dziś przychodzę do Was z testem nowego członka rodziny DeathAdder. Prawie 20 lat po debiucie, DeathAdder wraca w wersji zaprojektowanej z myślą o e-sporcie i długich godzinach grania.

Reklama

Design i wykonanie

Nowy DeathAdder V4 Pro pod względem wizualnym nie jest żadną rewolucją. Myszka – jeśli chodzi o wygląd – nie zmieniła się szczególnie w porównaniu do poprzedniej generacji, poza jedną, drobną różnicą.

Przyciski zlokalizowane po lewej stronie są teraz wyraźnie oddzielone, dla większej precyzji – to efekt opinii graczy, którzy twierdzili, że w trakcie gry łatwo było o przypadkowe kliknięcie nie tego przycisku, co trzeba.

Poza tym reszta prezentuje się „po staremu”. To wciąż myszka dedykowana graczom praworęcznym, wykonana z dobrej jakości plastiku, z dużym scrollem i ergonomicznym kształtem.

U spodu znajdziemy dwa spore ślizgacze i pojedynczy przycisk do zmiany DPI. U frontu zaś – diodę sygnalizacyjną i port USB-C do ładowania myszy.

Reklama

Sensor i przełączniki

DeathAdder V4 Pro korzysta z nowego sensora optycznego Razer Focus Pro 45K Gen-2, który oferuje maksymalną rozdzielczość 45 000 DPI, prędkość śledzenia 900 IPS i przyspieszenie do 85 G. W praktyce przekłada się to na bardzo dobrą responsywność i stabilne śledzenie ruchu – zarówno przy niskich, jak i wysokich czułościach. Zastosowanie takich funkcji jak Dynamic Sensitivity czy Sensitivity Matcher umożliwia bardziej płynne dostosowanie ustawień do konkretnego stylu gry.

Reklama

Jak już wspominałem w pierwszych wrażeniach z zamkniętego pokazu, to pierwsza mysz w ofercie Razer z technologią HyperSpeed Wireless Gen-2 – pod tym terminem kryje się o 37% niższe opóźnienie i 63% większa wydajność energetyczna. W trybie przewodowym i bezprzewodowym DeathAdder V4 Pro obsługuje polling rate do 8000 Hz – czyli więcej, niż casualowemu graczowi potrzeba do szczęścia.

Zmiany wprowadzono także w przełącznikach – zastosowano optyczne switche czwartej generacji, które cechują się bardziej sprężystym klikiem i krótszym czasem reakcji niż ich poprzednicy. Podczas testów wrażenia z użytkowania były zbliżone do klasycznych przełączników, ale bez ryzyka tzw. debounce delay. Deklarowana żywotność do 100 milionów kliknięć to oczywiście wartość trudna do zweryfikowania na przestrzeni tygodni, ale konstrukcja sprawia wrażenie solidnej i dopracowanej.

Bateria i ładowanie

Razer deklaruje do 150 godzin pracy na jednym ładowaniu przy standardowej częstotliwości odświeżania 1000 Hz, co w praktyce oznacza, że DeathAdder V4 Pro bez problemu wytrzymuje kilka dni intensywnego grania bez konieczności podłączania przewodu – przy maksymalnym polling rate 8000 Hz czas działania skraca się do około 22 godzin, co nadal jest wartością nienajgorszą.

Nowością jest technologia Smart Polling Rate Switcher, która automatycznie zmniejsza częstotliwość odpytywania poza grą, a także bardziej energooszczędna wersja HyperSpeed Wireless drugiej generacji, zapewniająca do 63% lepszą wydajność energetyczną względem poprzedniej wersji. Jeśli zaś chodzi o samo ładowanie, to pełne uzupełnienie energii zajmuje około 2 godzin, przy pomocy dołączonego do zestawu przewodu USB-C.

Wrażenia z grania i cena

Powiedzmy sobie wprost – 100% z myszek takich jak DeathAdder V4 Pro wycisną tylko profesjonalni gracze, doceniając subtelność zmian w sensorach. Prawda jest taka, że niedzielnemu graczowi w zupełności wystarczy to, co oferują gamingowe gryzonie za ułamek ceny nowej myszki Razera. Ja e-sportowcem nie jestem, więc wybaczcie mi, jeśli podszedłem do sprawy niewystarczająco szczegółowo. Przetestowałem jednak DeathAdder V4 Pro w takich grach jak Call of Duty: Warzone, Call of Duty: Black Ops 6, Marvel Rivals, Fortnite, Cyberpunk 2077 czy Star Wars Battlefront II i mogę powiedzieć jedno – ten sprzęt do sieciowych potyczek nadaje się fantastycznie.

Reklama

Czas reakcji jest na świetnym poziomie, precyzja – szczególnie w shooterach – jest genialna, myszka idealnie leży w dłoni, a dzięki zastosowaniu nieco większych ślizgaczy pływa po podkładce jeszcze lepiej niż poprzedniczka. Swoje robi też waga – 56 g sprawia, że w zasadzie nie czuć jej w dłoni. Fakt, odgłos „klikania” przycisków jest donośny, ale DeathAdder V4 Pro nie powstała po to, by korzystać z niej w biurze, a po to, by w gamingowej jaskini zdobywać przewagę nad przeciwnikami – i te założenia realizuje bez zarzutu. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że pod względem ergonomii i wygody jest nawet lepsza niż opisywana niedawno Razer Viper V3 Pro.

No dobra, a ile przyjdzie nam za to wszystko zapłacić? W elektromarketach znajdziecie ją za niespełna 800 zł. Dużo? Owszem, ale to sprzęt dla graczy, którzy oczekują bezkompromisowej jakości – a tę DeathAdder V4 Pro bez wątpienia dostarcza.

Razer DeathAdder V4 Pro
plusy
  • Ergonomia
  • Sensor Razer Focus Pro 45K Gen-2
  • Długi czas pracy na baterii
  • Niska waga
minusy
  • Cena

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama