Beyerdynamic otwiera się na nowe segmenty rynku. Ostatnia ofensywa produktowa niemieckiej marki przyniosła między innymi duży headset „over ear” z ANC, który ma stawać w szranki z Sony WH1000, Bose QC Ultra i innymi słuchawkami w cenie powyżej 1500 zł.
Recenzja Beyerdynamic AVENTO 300. Bateria w tych słuchawkach wręcz nie chce się rozładować

Beyerdynamic jest marką, którą dotąd głównie kojarzyły osoby pracujące z dźwiękiem. Niemiecki producent jest jednym z najstarszych w branży (działa od 1924 roku) i przez długie lata rozkochał w sobie wiele audiofilskich serc. Dużym wydarzeniem w świecie audio było zatem przejęcie firmy w maju 2025 roku przez singapurski Cosonic.
AVENTHO 300 to jeden z najnowszych produktów Beyerdynamic. Headset ma ambicje by walczyć z tuzami, co zresztą sugeruje jego względnie wysoka cena (ok. 1700 zł). Czy ma szanse na tym ringu?
Fenomenalna jakość wykonania
Za wysoką ceną idą wysokie oczekiwania i nie inaczej jest w tym przypadku. Na szczęście AVENTHO 300 miło zaskakują już podczas rozpakowywania. W zestawie otrzymujemy eleganckie etui, woreczek z satyny, a także dwa przewody – USB oraz minijack 3,5 mm. Wszystko zapakowano w bardzo estetyczny sposób – czuć, że to produkt premium.
Dalej jest równie dobrze, bo jakoś wykonania headsetu jest fantastyczna. Metalowy pałąk w górnej części został obudowany matowym plastikiem (od zewnątrz) i miękką pianką (od wewnątrz) pokrytą ekoskórą. Zawiasy i przeguby, na których umocowano muszle również są wykonane z aluminium. Ich zakres regulacji jest spory – choć raczej standardowy i nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Same muszle wykonano z tego samego matowego tworzywa co wierzch pałąka. Cechują się one bardzo minimalistyczną i elegancką stylistyką. Na prawej mamy panel dotykowy służący do regulacji głośności i przełączania utworów. Tu również producent umieścił wszystkie przyciski i złącza: guziczki ANC i power, diodę LED, port USB-C oraz gniazdo 3,5 mm minijack.
W oczy rzucają się też podłużne otwory z metalowymi maskownicami wewnątrz – to mikrofony. Po dwa takie znajdziemy na każdej muszli.
Nauszniki są wymienne, co dobrze wróży w kwestii trwałości słuchawek. Oryginalnie montowane mają owalny, nieco zwężający się u dołu kształt. Użyta pianka robi dobre wrażenie, a przede wszystkim jest bardzo miła w dotyku i komfortowa. Długotrwałe użytkowanie słuchawek nie wywołuje tym samym dyskomfortu i nie męczy.
Z drugiej strony warto jednak zwrócić uwagę, że AVENTHO 300 ważą aż 319 gramów – to o ponad 50 g więcej niż odpowiedniki Sony. Może to być odczuwalne w przypadku niektórych osób.
To brzmienie da się lubić
Beyerdynamic AVENTHO 300 wyposażone są w dynamiczne przetworniki STELLAR.45 o średnicy 40 mm, obsługujące zakres częstotliwości od 5 Hz do 22 kHz, z wsparciem dla Bluetooth 5.4 i kodeków takich jak aptX Lossless, aptX Adaptive, AAC oraz LE Audio.
Przekłada się to na czysty, dość zrównoważony dźwięk z przekonującą i względnie szeroką sceną oraz niezłą separacją instrumentów. Ku rozczarowaniu niektórych, nie jest to jednak idealnie zbalansowane brzmienie typowe dla Beyerdynamic – góra i dół grają tutaj pierwsze skrzypce. Basy są mocne i głębokie, choć nie dominujące. Często daje się we znaki ciepły i neutralny środek, choć znacznie częściej odczuwalna jest wyrazista (aczkolwiek niezbyt ostra) góra. Wydaje mi się, że są to idealne warunki do słuchania rocka i hip-hopu, ale już niezbyt sprzyjające muzyce elektronicznej i pokrewnym gatunkom. Brakuje mi tutaj dość mocno większej klarowności i przejrzystości. Oczywiście tu na ratunek przychodzi 5-pasmowy equalizer w aplikacji, ale nie rozwiąże on wszystkich Waszych problemów.
Sama apka wydaje się względnie prosta – co osobiście uznaję za jej atut (szczególnie na tle potwora Frankensteina, jakim jest np. aplikacja Sony). Mamy tutaj bowiem właściwie wszystko, co niezbędne – od wspomnianego EQ, przez konfigurację przycisków i zachowania headsetu, a na regulacji ANC skończywszy.
O redukcji dźwięków otoczenia niestety nie mogę napisać w samych superlatywach. Jest ona bowiem… poprawna. Bose i Sony odlecieli tutaj już naprawdę daleko i nie wiem, co by musieli zrobić inżynierowie Beyerdynamic, aby im dorównać. Od strony funkcjonalnej natomiast niczego tutaj nie brakuje – jest 5 stopni regulacji, a także tryb transparentności. Teoretycznie zabrakło automatycznego rozpoznawania rozmowy – która i tak nie działa nigdzie u konkurencji tak, jak powinna, więc żadna to strata. Jeżeli zatem izolacja jest kluczowym czynnikiem, AVENTHO 300 nie są słuchawkami, których szukacie.
Sympatycznym dodatkiem jest tutaj na pewno obecność Dolby Atmos z opcją śledzenia ruchów głowy, co tworzy ciekawą symulację przestrzeni. Dla mnie jest to jednak gadżeciarski dodatek, który przy dłuższej chwili bardziej męczy niż cieszy. Wiem natomiast, że ma swoich zagorzałych fanów. W każdym razie funkcja ta działa bardzo poprawnie, nie gubi się i spełnia swoją rolę.
Wiele dobrego można natomiast napisać o czasie pracy na baterii. Słuchawki z włączonym ANC (!) działają nawet przez 60 godzin, co jest fenomenalnym wynikiem. Większość rywali osiąga połowę tego czasu, a niektórzy nawet nie dościgają AVENTHO 300 przy słuchaniu bez aktywnej redukcji. To zdecydowanie najmocniejszy atut tego modelu.
Co istotne, nie zabrakło tutaj też szybkiego ładowania. W rezultacie 10 minut „pod kablem” zapewnia nam dodatkowe 5 godzin słuchania. Często podróżujące osoby będą zachwycone.
Dla kogo są to słuchawki?
Na pewno dla osób z głębszym portfelem, bo cena Beyerdynamic AVENTHO 300 może z marszu zniechęcać pewne grono odbiorców. Za te pieniądze otrzymujemy jednak bardzo solidny headset wyróżniający się fantastyczną jakością wykonania, wyśrubowanymi parametrami i fenomenalnym (wręcz bezkonkurencyjnym) czasem pracy na baterii.
Z drugiej strony mam wrażenie, że AVENTHO 300 na wielu gruntach wypada solidnie, ale finalnie to po prostu taki… poprawnie grający headset. Brzmienie tych słuchawek mnie osobiście na kolana nie rzucało i o wiele lepiej mi się słuchało muzyki w m.in. Bose QC Ultra, WH1000 XM6 czy moich leciwych już Focalach Bathys (wiem, to już zupełnie inna kategoria – ale tak dla kontrastu). To oczywiście czysto subiektywne odczucie, więc finalnie i tak każdy będzie musiał posłuchać ich po prostu sam.
Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z bardzo dobrym produktem. Pytanie tylko, czy to wystarczy, by nawiązać walkę z dobrze ugruntowanymi już w tym segmencie rynkowym konkurentami?
- Bogata zawartośc pudełka
- Są fantastycznie wykonane
- Solidna aplikacja
- Genialny czas pracy na baterii
- Grają po prostu... poprawnie
- Niezbyt efektywny ANC
- W tej kategorii cenowej nie będą pierwszym wyborem
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu