Recenzja

The Last of Us Part II Remastered – recenzja. Smaczny rogalik i gratka dla fanów

Kacper Cembrowski
The Last of Us Part II Remastered – recenzja. Smaczny rogalik i gratka dla fanów
0

The Last of Us Part II doczekało się remastera. Czy był on potrzebny? Zdecydowanie nie. Czy warto po niego sięgnąć? Okazuje się, że… jakimś cudem tak.

The Last of Us powraca… no, tak jakby

Po sukcesie, jaki odniósł remake The Last of Us Part I na PlayStation 5 i PC, nie jest zaskoczeniem, że Naughty Dog i Sony zdecydowało się sięgnąć po drugą część przygód Ellie i ją również odświeżyć. Tak, odświeżyć grę, która wyszła w 2020 roku… wiem jak to brzmi i też podchodziłem do tego ze sporą rezerwą — a właściwie to dalej trochę podchodzę. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że The Last of Us Part II Remastered to nie tylko ładniejsza grafika i więcej FPS-ów: Naughty Dog przygotowało sporo nowych trybów, które są zaskakująco dobrymi dodatkami.

Zanim przejdę do tego, co The Last of Us Part II ma dla nas przyszykowane, to muszę jeszcze zaznaczyć dwie rzeczy — po pierwsze, jeśli posiadacie The Last of Us Part II na PlayStation 4, to możecie kupić ulepszenie do wszystkich bonusów z wersji Remastered za 10 dolarów (więc zdecydowanie bardziej opłaca kupić się pudełko na PS4 i potem w PlayStation Store za blisko 50 zł dokupić upgrade). Po drugie, w tym tekście w ogóle nie będę się skupiał na historii, kampanii, nowych mechanikach względem jedynki i podobnym rzeczom; w recenzji wersji Remastered skupię się wyłącznie na nowych trybach i dodatkach, które wprowadziło Naughty Dog. A tych trochę jest i są zaskakująco niezłe; zobaczcie zresztą sami.

Zacznijmy od podstaw, czyli zmiany wizualne w The Last of Us Part II Remastered

Zacznijmy od tego, co zmieniło się wizualnie — The Last of Us Part II Remastered oferuje ulepszoną grafikę, wliczając w to wsparcie dla rozdzielczości 4K w trybie Fidelity, 1440p przeskalowane do 4K w trybie Performance oraz opcję Unlocked Framerate dla telewizorów obsługujących VRR. Do tego mamy tutaj wyższej rozdzielczości tekstury, lepszej jakości cienie, a także wsparcie dla wszystkich możliwości PS5 i kontrolera DualSense; Naughty Dog obiecywało więc szybsze ładowanie gry, dźwięk przestrzenny, efekty adaptacyjnych triggerów, haptycznych wibracji oraz efekty dotykowe. To wszystko faktycznie tu jest — po prostu, The Last of Us Part II Remastered stało się oficjalnie grą idealnie zoptymalizowaną pod nową generację. Jak już jednak wspominałem, to najmniej ciekawa ze wszystkich nowości.

The Last of Us to wyjątkowo smaczny rogalik. Tryb Bez powrotu jest zaskakująco dobry!

No Return to tryb czerpiący inspiracje z gier roguelike — co oznacza, że oferuje on generowane losowo potyczki, w których możemy testować różne style rozgrywki i wcielić się w różne postacie znane z obu części gry. Bez powrotu to seria losowych potyczek, których zwieńczeniem jest walka z bossem — lecz śmierć tutaj jest permanentna i sprawia, że wszystkie zdobyte bronie, przedmioty i ulepszenia resetują się, a kiedy zaczniemy od nowa, to będziemy mieli do czynienia z nowymi, niespotykanymi wcześniej potyczkami.

Na początku mamy do wyboru dwie postaci: Ellie i Abby. Kiedy wykonamy podane misje (na przykład ukończyć dwie potyczki Abby), odblokujemy kolejne postaci, takie jak na przykład Lev czy Dina. Każda z postaci ma inne bronie, inne specjalne umiejętności i inny styl gry — Ellie ma pistolet i koktajle mołotowa, a do tego lepiej się skrada i nasłuchuje, za to Abby obok pistoletu ma broń melee i jest zdecydowanie lepsza w starciach w zwarciu.

Do tego każda potyczka odbywa się na innym odcinku mapy i w innych trybach — może być to polowanie, kiedy musimy przetrwać wyznaczony czas na mapie zapełniającej się wrogami, lub na przykład szturm, gdzie mamy kilka fal z najróżniejszymi przeciwnikami, a naszym celem jest pokonanie wszystkich wrogów i przeżycie do samego końca. Na niektórych mapach możemy mieć modyfikacje, takie jak mniejsza ilość zdrowia przeciwników, albo też mgła, która znacznie ogranicza pole naszego widzenia. Czasem też dostaniemy od gry sojusznika, który pomoże nam w walkach.

Po każdej wygranej potyczce w naszej bazie wypadowej czeka na nas paczka z prezentami, w której znajdujemy trzy główne „waluty”: części, suplementy i walutę. Za pierwsze, tak samo jak w kampanii, możemy ulepszać nasze bronie, za suplementy możemy ulepszać wybrane aspekty swojej postaci, a za walutę możemy kupować nowe bronie, schematy do tworzenia przedmiotów podczas potyczek, kaburę do przechowywania więcej niż jednego pistoletu, a nawet suplementy i tym podobne.

Bez powrotu to tryb, który naprawdę sprawnie łączy wszystkie najlepsze elementy The Last of Us i mechaniki z gier roguelike — i chociaż nie spodziewałem się fajerwerków, to muszę przyznać, że nie mogłem się od No Return oderwać. To naprawdę działa, chce się w to grać i tam wracać — a kiedy pokonamy w stresie pierwszego bossa, purchlaka z salonu gier wideo, to odblokujemy całą passę kolejnych, jeszcze gorszych wyzwań… które z jakiegoś powodu będziemy chcieli spróbować pokonać.

To nie wszystko. Remaster TLoU2 oferuje jeszcze tryb Lost Levels

Kolejnym nowym trybem jest Lost Levels. Naughty Dog udostępniło również fragmenty rozgrywki, które zostały wycięte z oryginału. Lost Levels umożliwia rzucenie okiem na to, nad czym przed laty pracowała ekipa z ND — dokładnie są to trzy poziomy. Nie będę się tutaj specjalnie zagłębiał w to, co one prezentują, bo musiałbym bezpośrednio zaspoilerować fabułę drugiej części gry (a wolę tego nie robić, szczególnie, że mnóstwo osób dopiero sięgnie po kontynuację ze względu na niedawno wydany serial The Last of Us na HBO Max), lecz jest to pokaz ciekawych pomysłów narracyjnych Naughty Dog w różnych częściach fabuły.

Poziomy są w dość „surowym” stanie — niektóre tekstury są płaskie, animacje czy dialogi nie są dokończone lub nie ma ich w ogóle, ale jesteśmy o tym wszystkim informowani — zresztą nie gramy w te poziomy po to, żeby je przejść, a bardziej żeby poznać to, co ND miało jeszcze w głowie. Przed każdym poziomem Neil Druckmann, kluczowa postać dla wszystkich dzieł Naughty Dog i jeden z dwóch głównych twórców serialu dla HBO, opowiada nam o tym, co ten poziom miał na celu, dlaczego go tworzono i dlaczego finalnie z niego zrezygnowano. Do tego na mapie jest kilka ikonek dymków dialogowych, a kiedy wejdziemy z nimi w interakcję, to deweloperzy będą nam opowiadać o aktywnościach na tym poziomie.

Te trzy poziomy to zabawa na blisko 30 minut, ale jest to prawdziwa gratka dla fanów serii, która pozwala na dokładniejsze zapoznanie się z emocjami bohaterów, spojrzenie na poziomy, które są zaskakująco dobre i właściwie wszystkie z nich mogły trafić do finalnej produkcji. To też świetna ciekawostka dla kogoś, kto jest mocno zainteresowany procesem tworzenia gier — możemy rzucić okiem na to, jak wyglądają wczesne etapy powstawania gier.

Pozostałe dodatki i nowości

Do remastera zawitał również znany z remake’a tryb Speedrun, a także możliwość odblokowywania dodatkowych skórek dla Ellie i Abby oraz broni. Ponadto mamy nowy tryb w postaci Guitar Free Play, która rozszerza możliwości grania na różnych instrumentach, wcielając się w wybranych bohaterów i odwiedzając różne lokalizacje. W menu gry znajdziemy również zakulisowe materiały o grze, wliczając w to kilka godzinnych odcinków oficjalnego podcastu, a także możemy odblokowywać modele postaci i dokładnie się im przyglądać.

The Last of Us Part II Remastered to przede wszystkim nowe tryby i kopalnia wiedzy dla fanów serii. Czy drugie TLoU potrzebowało remastera? Absolutnie nie. Czy jest to gra, która powinna być dostępna za pełną cenę AAA? Nie wiem, czy jakakolwiek gra powinna kosztować takie pieniądze, a patrząc na ceny niektórych gier, sam już nie wiem, co jest dobre, a co nie. Jeśli jednak macie w pudełku The Last of Us Part II na PS4, to zakupienie upgrade’u za kilkadziesiąt złotych do tej wersji bez dwóch zdań jest tego warte. Nie spodziewałem się, ale The Last of Us Part II Remastered to naprawdę dobry produkt i produkcja warta uwagi; nawet, jeśli fabułę macie już za sobą.

The Last of Us Part II Remastered do recenzji dostarczyła firma PlayStation Polska.

The Last of Us Part II Remastered – plusy i minusy
plusy
  • Bez powrotu to zaskakująco dobry tryb
  • No Return ma w sobie mnóstwo zawartości – jest tam po co wracać
  • Lost Levels to gratka dla fanów serii i game devu
  • Możemy dowiedzieć się wielu rzeczy zakulisowych
  • The Last of Us Part II jest jeszcze ładniejsze
  • Wsparcie dla wszystkich funkcji nowej generacji
  • Możliwość kupienia upgrade'u za niewielkie pieniądze jeśli mamy wersję gry na PS4
minusy
  • Czy gra z 2020 roku potrzebuje remastera?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu