Mobile

Test gigantycznego Goclever Fone'a 570Q. Polski producent próbuje sił w phabletach

Tomasz Popielarczyk
Test gigantycznego Goclever Fone'a 570Q. Polski producent próbuje sił w phabletach
25

Przekątna 4,5 cala już dawno przestała wystarczać producentom w realizacji ich ambitnych planów dostarczenia nam urządzenia o ogromnych możliwościach. Przy czym nie tylko możliwości są tutaj ogromne, ale i sama konstrukcja, jak to się przyjęło je nazywać, phabletów. Do pogoni za calami dołącza Gocle...

Przekątna 4,5 cala już dawno przestała wystarczać producentom w realizacji ich ambitnych planów dostarczenia nam urządzenia o ogromnych możliwościach. Przy czym nie tylko możliwości są tutaj ogromne, ale i sama konstrukcja, jak to się przyjęło je nazywać, phabletów. Do pogoni za calami dołącza Goclever, który na polski rynek wprowadził model Fone 570Q. Czy możemy go nazywać tańszą wersją Galaxy Note'a?

Na łamach Antyweba miałem już okazję opisywać innego smartfona marki Goclever - debiutującego wówczas Fone'a 500, który był pierwszym podejściem polskiego producenta do rynku smartfonów. Dziś oferta firmy liczy już kilka urządzeń, a na rynku debiutuje najtańszy z możliwych Fone Quantum 4, za którego należy zapłacić zaledwie 300 zł. Największym z nich jest natomiast Fone 570Q, którego wyświetlacz ma przekątną 5,7 cala. Pozwala to już śmiało określać go typowym phabletem. Czy jednak jest to urządzenie na które warto zwrócić uwagę podczas zakupów?

Specyfikacja phabletu Goclever Fone 570Q
  • wyświetlacz IPS o przekątnej 5,7 cala i rozdzielczości 1280 x 720 px;
  • CPU: czterordzeniowy MediaTek MTK6589 Cortex-A7 1,2 GHz;
  • GPU: PowerVR SGX544;
  • 1 GB RAM;
  • 4 GB pamięci flash, slot microSD do 32 GB;
  • obsługa sieci: GSM 850/900/1800/1900, UMTS 900/2100;
  • Android 4.2.1 Jelly Bean;
  • aparat 5 Mpix z diodą LED z tyłu, 0,3 Mpix z przodu;
  • GPS (z A-GPS), Bluetooth, WiFi 802.11 b/g/n, radio FM;
  • akumulator 3200 mAh;
  • wymiary 156 x 83 x 11 mm;
  • waga 212 g.

Wygląd i wykonanie

Na początek warto zwrócić uwagę na wyposażenie phabletu, które, jak na segment low-endowy, jest nad wyraz okazałe. Producent poza samym urządzeniem, dwuczęściową ładowarką i kablem USB dorzuca nam jeszcze słuchawki (oczywiście cudów się po nich nie spodziewajcie, bo są dość wątłe i grają miernie) oraz silikonowy pokrowiec na obudowę. Nie ukrywam, że dawno nie spotkałem się z nieco szerszym zestawem akcesoriów - na ogół go okrajano np. o zestaw słuchawkowy.

Chyba nikt nie spodziewał się po samym urządzeniu cudów. Po wyjęciu Fone'a 570Q z pudełka popadłem jednak w lekką konsternację. Otóż obudowę zaprojektowano niemalże identycznie, jak ma to miejsce w... Samsungu Galaxy Note II. Właściwie jedyne, co odróżnia oba sprzęty to logo producenta. Trudno mi napisać, czy to plus czy raczej minus - każdy pewnie oceni ten aspekt indywidualnie. Samsung raczej nie należy do producentów przygotowujących solidne obudowy i skopiowanie plastikowego designu było najwyraźniej jak najbardziej w zasięgu Goclever.

A skoro przy plastiku jesteśmy, stanowi on dominujący materiał w konstrukcji testowanego urządzenia. Producent przygotował dwie wersje kolorystyczne - czarną i białą. Ja miałem do czynienia z tą ostatnią. Jej krawędzie opatrzono błyszczącą, chromowaną ramką, zaś z tyłu umieszczono jednolitą klapkę z połyskującego tworzywa, pod którą znajdziemy dwa sloty na karty SIM, jeden na kartę pamięci oraz, rzecz jasna baterię. Co istotne, zdjęcie klapki nie należy do najłatwiejszych, choć jej ponowne założenie nie nastręcza żadnych trudności. Producent umieścił tutaj swoje logo, głośnik multimedialny oraz obiektyw aparatu 5 Mpix z doświetlającą diodą LED.

Front stanowi jednolita tafla szkła. Umieszczono tutaj 5,7-calowy wyświetlacz, który otaczają stosunkowo grube ramki (co przekłada się na duże gabaryty gadzetu). Nad ekranem umieszczono skryty pod maskownicą głośnik, czujniki światła i zbliżeniowy, a także kamerkę do wideorozmów 0,3 Mpix. Na przeciwległej stronie znajdziemy natomiast zestaw przycisków charakterystyczny dla Samsunga - centralny, fizyczny guzik home oraz dwa dotykowe (podświetlane) po bokach: menu oraz wstecz. Jedyne zastrzeżenia mogę mieć do tego pierwszego, bo został źle spasowany z obudową, a w dodatku musimy go naciskać palcem w centralnym punkcie, by doczekać się jakiejkolwiek reakcji.

Goclever Fone posiada podstawowy zestaw złącz i przycisków na krawędziach. Nie uświadczymy tutaj większych niespodzianek. Po prawej stronie ulokowano guziczek power służący również do wybudzania/usypiania. Na lewej znalazło się zaś miejsce na dwustopniowy przycisk regulacji głośności. Dół to port Micro USB, a na górze znajdziemy gniazdo słuchawkowe minijack 3,5 mm.

Mimo plastikowej konstrukcji nie uświadczyłem tutaj żadnych denerwujących wad,  jak trzeszczenie czy poluzowanie pewnych elementów. Trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądało po kilku miesiącach użytkowania phabletu. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że pod tym względem nie jest wcale najgorzej i nie musimy się obawiać wątłości Fone'a 570Q.

Jak przystało na phablet wzorowany na modelu Galaxy Note, znalazło się tutaj również miejsce na rysik. Jest on ukrywany w specjalnym slocie przy dolnej krawędzi obudowy. Wyciągnięcie go stamtąd wymaga nieco siły, ale to dobrze - mamy pewność, że nie będzie sam wypadał. Nie liczcie jednak, że urządzenie rozpozna, kiedy wyciągamy rysik i wykona automatycznie jakiekolwiek akcje. Producent nie wysilił się też, aby zainstalować na phablecie chociażby jedną aplikację go obsługującą (nawet wbudowany notatnik nie ma takiej opcji), a więc musimy wszystko pobrać samodzielnie z Google Play. Praca ze stylusem jest w pewnych sytuacjach na pewno praktyczna, a mała końcówka daje nam znacznie większą precyzję niż palec. Jeżeli ktoś jest fanem tego typu rozwiązań, powinien być na pewno usatysfakcjonowany.

Wyświetlacz, bateria, łączność

Zastosowany 5,7-calowy wyświetlacz ma rozdzielczość 1280 x 720 px, co daje gęstość pikseli na poziomie 258 PPI. Spisuje się on względnie dobrze - kolory są bardzo żywe, a kontrast zadowalający. Jedyne zarzuty mogę mieć do kątów widzenia, które w tym wypadku wydają się dość wąskie.

Wbudowana bateria o pojemności 3200 mAh wystarcza na dość długo, bo nawet 2 dni przeciętnego użytkowania. Musiałem naprawdę spędzić sporo czasu nad Fone'm 570Q by go rozładować w jeden dzień. To duży plus. Byłem przekonany, że przy ekranie o tak dużej przekątnej zasilanie będzie jednym z największych problemów, a tu proszę - miła niespodzianka.

Nie zabrakło tutaj też podstawowych modułów łączności. WiFi jest kompatybilne z sieciami 802.11 b/g/n i dobrze działa zarówno w domowej sieci jak i na publicznym uczelnianym hot spocie. GPS efektywnie wskazywał lokalizację, a także radził sobie podczas nawigowania w aplikacji Google Maps. Bluetooth testowałem natomiast głównie ze słuchawkami i głośnikiem bezprzewodowym - tutaj również brak większych odstępstw od normy. Warto też dodać, że moduł GSM w testowanym modelu obsługuje częstotliwość UMTS 900 MHz, a więc również karty SIM Aero2.

System, aplikacje i wydajność

Zastosowany w phablecie system to niemalże czysty Android 4.2.1 Jelly Bean, a więc względnie nowa wersja systemu Google. Dlaczego niemalże? Otóż pojawiło się tutaj kilka autorskich rozwiązań, które teoretycznie mają rozszerzać możliwości urządzenia. Mam tutaj na myśli m.in. interfejs do obsługi dwóch kart SIM, dodatkowe "kafelki" na pasku stanu, a także funkcje kalibrowania akcelerometru. Nie zabrakło ponadto znanych z innych urządzeń Goclever profili oraz funkcji wyłączania i włączania urządzenia o określonych porach (np. nocami). I wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że nikomu nie chciało się tego przetłumaczyć na język polski.  Nie, żeby obsługa urządzenia była przez to utrudniona - po prostu to wygląda koszmarnie, gdy komunikaty w rodzimym języku przeplatają się z anglojęzycznymi. To zresztą żadna nowość - ilekroć testowałem urządzenia marki Goclever, wszędzie był ten sam problem.

Zainstalowane domyślnie aplikacje również jakąś szczególną rewolucją nie są. Znajdziemy tu m.in. przeglądarkę gier Goclever Games, czytnik Legimi, pakiet biurowy Kingsoft Office, pogodynkę 1Weather, a także bardziej elementarne rozwiązania do kopii zapasowych oraz uruchamiania latarki. Ogólnie rzecz biorąc większość dostępnych tutaj programów jest również w Google Play, więc trudno mówić o jakiejkolwiek wartości dodanej. Bezsensowny wydaje się natomiast fakt, że dodatkowa klawiatura ekranowa, którą tutaj znajdziemy, nie obsługuje języka polskiego, więc musimy tuż po uruchomieniu przełączyć się z powrotem na rozwiązanie dostarczane przez Google'a...

Ogólnie rzecz biorąc na phablecie Goclever panuej swoisty software'owy bałagan. Teoretycznie ma to sprawić, że sprzęt będzie gotowy do użycia tuż po wyjęciu z pudełka, ale w gruncie rzeczy nastręcza tylko problemów. Spokojnie bowiem znaczną część preinstalowanych programów można zastąpić lepszymi i bardziej funkcjonalnymi odpowiednikami, a niektóre z nich wydają się być kompletnie zbędne (vide wspomniana klawiatura). Jako ciekawostkę dodam tutaj też, że wbudowane w system dzwonki i dźwięki powiadomień również zostały "zaczerpnięte" od Samsunga... Nie wnikałem, czy aby nie jest to jakimś łamaniem praw autorskich koreańskiego koncernu. Bynajmniej jednak nie sprawia to, że Fone 570Q jest przez to bardziej fajny/modny/luksusowy (trudno znaleźć odpowiednie określenie, bo nie mam pojęcia co miała na celu ta kopia...).

Goclever Fone 570Q jest napędzany przez czterordzeniowy układ MediaTek MTK6589 z zegarem 1,2 GHz. Znamy go już z wielu innych modeli z dolnej półki, a więc wiadomo czego się spodziewać. Do tego producent dołożył 1 GB pamięci RAM i mizerne 4 GB pamięci flash (w praktyce użytkownik ma do dyspozycji 2,5 GB i to na dwóch osobnych partycjach o rozmiarach 1 i 1,5 GB...).

Tego typu parametry przekładają się na bardzo płynne działanie systemu. Phablet dobrze też spisuje się w odtwarzaniu multimediów w rozdzielczości 1080p. oraz przeglądaniu stron www (również nieprzystosowanych do mobilnych urzadzeń). Działa tutaj też większość gier 3D z Google Play, choć czasami zdarzają się klatkujące animacje (szczególnie przy tych najbardziej wymagających tytułach). Wydajność Fone'a 570Q dobrze ilustrują benchmarki.

Aparat

Zastosowany w urządzeniu aparat ma matrycę 5 Mpix, autofocus oraz diodę doświetlającą LED. Producent wyposażył go również w możliwość nagrywania wideo w jakości 1080p. W praktyce jakość fotografii nie jest szczególnie powalająca, czego można się było spodziewać. Odwzorowanie kolorów i balans bieli często kuleją, a zdarza się czasem, że urządzenie pokręci ustawienia ekspozycji.

Gdyby nie to Goclever Fone 570Q byłby całkiem niezłym orężem do amatorskiego fotografowania, a to za sprawą trybu HDR, funkcji zdjęć panoramicznych oraz wyzwalania w systemie burst, a więc dopóki nie oderwiemy palca od przycisku, zdjęcia będą robione jedno za drugim. Oczywiście część poleceń jest w języku angielskim - jakżeby inaczej...

Podsumowanie

Goclever Fone 570Q wydaje się być wierną kopią Galaxy Note'a w wydaniu budżetowym. Oba urządzenia wiele łączy, ale są to głównie powierzchowne podobieństwa, bo w gruncie rzeczy szybko przekonujemy się, że wbudowany chip MediaTek nie ma nic wspólnego z Exynosami Samsunga, a 4 GB pamięci flash (2,5 GB w praktyce) to śmiesznie mało jak na dzisiejsze standardy. Sytuacji nie poprawia też bałagan w oprogramowaniu - wiele poleceń jest nieprzetłumaczonych, a część aplikacji wciśnięto na siłę. Czy zatem powinniśmy ten model omijać szerokim łukiem?

Niekoniecznie. Udało mi się znaleźć tutaj wiele zalet, które, biorąc pod uwagę cenę wynoszącą ok. 800 zł, wydają się czynić ten sprzęt całkiem ciekawą opcją. Przede wszystkim wyróżnia go 5,7-calowy wyświetlacz o przyzwoitej rozdzielczości i parametrach. bardzo dobrze wygląda też czas działania na baterii. Żadnych zastrzeżeń nie można również mieć do modułów łączności (w tym dwóch slotów na karty SIM) oraz wersji oprogramowania (abstrahuję tu od tego, co z nią zrobiono...).

Czy warto? Cóż, nie każdego stać na Galaxy Note'a, więc wydaje się to pewną alternatywą o ograniczonych względem pierwowzoru możliwościach. Problemem może być jedynie to wzornictwo, które sprawia, że na Fone'a 570Q można patrzeć przez pryzmat "podróbki" a nie odrębnego modelu. Myślę, że odrobina oryginalności na pewno nikomu by tutaj nie zaszkodziła.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu