Gdyby teraz przestali nadawać tradycyjną telewizję, zorientowałbym się o tym prawdopodobnie po tygodniu.
Wiele reklam przekonuje nas, że żeby mieć coś fajnego, musimy wydać masę pieniędzy na supernowoczesny sprzęt. Przy czym w tym temacie ciężko o bardziej mylne twierdzenie. Tak się bowiem składa, że przez swego rodzaju zastój technologiczny, wiele z urządzeń wypuszczonych lata temu wciąż działa świetnie i nie ma absolutnie żadnego powodu ich wymieniać.
Tak jest np. z telewizorami, gdzie kilku (a nawet kilkunastoletnie) modele spokojnie radzą sobie ze swoim zadaniem. Oczywiście, jak przy wszystkim co ma oprogramowanie, łatwo tu o planowe postarzanie produktu. W przypadku TV jest to bardzo widoczne, ponieważ brak aktualizacji oprogramowania sprawia, że te dosyć szybko mogą stać się przestarzałe, gdyż nie będą miały najnowszych i aktualnych aplikacji.
To jednak można bardzo prosto rozwiązać, podpinając do telewizora Chromecast, zamieniając każdy odbiornik w aktualne smart tv. Sam zrobiłem tak niedawno w swojej sypialni, gdzie stary TV z Chromecastem i głośnikami z miniwzmacniaczem radzi sobie świetnie. Oczywiście - w przypadku Chromecasta nie ma mowy o odbieraniu naziemnej telewizji. Jednak patrząc, jak korzysta mi się z takiego zestawu zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy.
Ja tak naprawdę nie potrzebuję telewizji. Przestałem jej potrzebować dawno temu
Owszem, mam w salonie telewizor i owszem, co jakiś czas włączam go w trybie TV. Jednak dzieje się to niesamowicie od święta i tylko w przypadku, gdy "coś" się dzieje, jak chociażby - kiedy podawane były wyniki ostatnich wyborów. Przez 95 proc. czasu służy mi on do oglądania filmów w streamingu, słuchania muzyki bądź okazjonalnego oglądania YouTube'a. Gdyby się okazało, że ktoś odciął mi połączenie z naziemną telewizją, zorientowałbym się pewnie w okolicach przyszłego miesiąca.
Dlaczego tak jest? Cóż, głównie dlatego, że nie czuję, by telewizja miała mi cokolwiek do zaoferowania. Funkcja informacyjna? Patrząc po głównych kanałach - raczej nazwałbym ją bardziej dezinformacyjną. Nie, żeby internet był w tym aspekcie jakiś lepszy, ale tutaj łatwiej o research i wyłapanie ewentualnych fake newsów bądź tendencyjnego ujęcia jakiegoś tematu. Funkcja rozrywkowa? Cóż, filmy o stałych porach, przerywane blokami reklamowymi to raczej średnia rozrywka, szczególnie w kontekście alternatywy, jaką jest po prostu streaming, gdzie masz dostęp do wszystkiego, kiedy tylko chcesz.
Jedynym, co tak naprawdę sprawdza się, jeżeli chodzi o TV, to póki co sport i choć sam nie jestem wielkim fanem sportu, to co jakiś czas zdarza mi się włączyć chociażby zawody w skokach narciarskich. Jednak, jeżeli tylko bym chciał, to też można zastąpić subskrypcją, chociażby WP Pilot.
Myślę, że to, co najbardziej w moim odczuciu "zabiło" TV to fakt, że dziś to, co kiedyś dostępne było tylko tam, dziś przeniosło się do internetu. Jako wielki fan Discovery i Discovery Science, jestem w stanie pokazać dziesiątki kanałów na YouTube, które przejęły schedę po takich programach, jak "Jak to jest zrobione" czy "Pogromcy Mitów", dodatkowo ubogacając swoją formułę w sposób, w którym TV nigdy by nie dało rady, m.in. przez interakcje z widzami.
I oczywiście - wciąż są ludzie, którzy oglądają tradycyjną TV, tak samo, jak i są osoby, które słuchają radia. Jednak o ile radio jest w pewnym sensie unikatowe (np. niezastąpione, jeżeli chodzi o słuchanie wiadomości w samochodzie) o tyle funkcja TV i streamingu pokrywa się do tego stopnia, że jestem sobie bardzo łatwo wyobrazić świat bez telewizji.
A wy?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu