Kiedy muzyka spotyka biznes, jedno z nich nie ma żadnych szans. Witamy w przyszłości, a której nie grają zespoły, a cyfrowe avatary.
Nie od dziś wiadomo, że muzyka popularna to przede wszystkim wielki biznes. Olbrzymie koncerty, sprzedaż płyt, merchu i praw do wizerunku, a także niezliczone akcje partnerskie i promocyjne - to wszystko sprawia, że największe kapele i wykonawcy do dziś nie tylko twórcy, ale też (a może - przede wszystkim) globalnie rozpoznawalne marki, które generują niesamowite przychody.
Być może dlatego zespoły tak niechętnie odchodzą na emeryturę. Wystarczy tu przytoczyć chociażby takie nazwy jak Scorpions czy KISS, gdzie pomimo dość podeszłego już wieku muzycy wciąż podróżują po świecie i wyprzedają stadiony. Nic więc dziwnego, że agencje, które stoją za tymi markami szukają sposobu by się "nie narobić, a zarobić".
Tak właśnie wchodzimy w erę, w której największe zespoły będą "grały" wiecznie.
KISS pokazał swoje awatary. Co o tym sądzę?
Muszę przyznać się szczerze, że z całej rockowej plejady zespołów, których słucham, KISS nigdy nie byli moimi faworytami. Być może dlatego, że ich działania na równi przepełnione były muzyką, jak i drżeniem o komercyjny sukces i czasami nie wiadomo było, co jest tu ważniejsze. Świetnym przykładem tego jest ich trasa "pożegnalna", która wcale nie była pierwsza tego typu, a która trwała ostatnie 4 lata i zakończyła się tej soboty w Nowym Yorku na Madison Square Garden.
Jednak na tym samym koncercie KISS zaprezentowało "nową erę" w historii zespołu, a mianowicie - swoje cyfrowe awatary, które mają zastąpić muzyków i które od teraz mają dawać koncerty. W tle padają zapowiedzi takie jak "nowa era" i "najlepszy koncert na jakim byłeś", jednak nie sposób tu nie mieć wrażenia, że bardziej niż rzeczywiste zaspokojenie potrzeb fanów, jest to po prostu sposób na kontynuowanie przychodów, jakie generuje marka KISS.
Żeby nie było - koncerty z udziałem awatarów to nic nowego. Wystarczy przytoczyć tu memoriał Ronniego Jamesa Dio, gdzie na scenie wystąpił jego hologram:
Kolejnym przykładem na wykorzystanie cyfrowego awatara jest osiągająca niebotyczną popularność Hatsune Miku, która będąc tylko cyfrowym hologramem od lat gromadzi niesamowitą widownię.
Nie będzie więc zaskoczeniem to, że cyfrowe "koncerty" KISS będą cieszyć się zainteresowaniem. Jednak to spełnia trochę czarny (przynajmniej w mojej ocenie) scenariusz, w którym muzyka zostaje oddzielona od ludzi którzy ją tworzą i staje się produktem sprzedawanym jak każdy inny. Pisałem już o tym w tekście o technologii w muzyce (zobacz: Czy współczesne zespoły powinny móc grać wiecznie?) i dalej to zdanie podtrzymuje. Jednocześnie jednak teraz dochodzi kolejny argument, czyli wykorzystanie SI, która przecież nie ma problemu z tworzeniem muzyki. to ona przecież stworzyła najnowszy numer Beatlesów.
Jest więc całkowicie prawdopodobne, że niedługo zobaczymy nowy "utwór" KISS stworzony przez SI, a na scenie zagrają go avatary/hologramy muzyków. I szkoda tylko, że samego KISS będzie w tym już raczej niewiele...
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu