Świat

Skorzystała z usługi przenoszenia danych – pracownik wykradł z iPhone'a wrażliwe zdjęcia

Patryk Koncewicz
Skorzystała z usługi przenoszenia danych – pracownik wykradł z iPhone'a wrażliwe zdjęcia
8

Nie ta sprawa będzie przestrogą – przed oddaniem telefonu do serwisu dwa razy sprawdź zawartość urządzenia.

Resellerzy, elektromarkety i operatorzy komórkowi oferują usługę przenoszenia danych ze starego urządzenia, na nowe. Choć procedura – zwłaszcza w przypadku iPhone’ów – jest stosunkowo prosta, to klienci często wolą powierzyć to zadanie pracownikom danego podmiotu, bo wierzą, że poufność danych zostanie zachowana, a wrażliwe informacje nie wpadną w niepowołane ręce. Niestety nadzieja matką głupich i nigdy nie można mieć pewności, że osoba, w której ręce oddajemy nasze urządzenia, zachowa profesjonalne standardy. W usłudze przenoszenia danych nie ma nic złego, ale na litość… usuwajmy z nich nagie zdjęcia. Może bowiem skończyć się tak, jak w przypadku klientki T-Mobile.

Polecamy na Geekweek: Android 14 na nowym urządzeniu. To telefon z dobrą baterią

Chcesz zlecić przenoszenie danych? Usuń z telefonu wrażliwe zdjęcia!

Amerykańskie oddziały T-Mobile muszą chyba rygorystycznej dobierać pracowników salonów stacjonarnych, bo firma po raz kolejny staje w ogniu krytyki za łamanie praw do prywatności swoich użytkowników. W piątek do sądu wpłynęło oskarżenie przeciwko operatorowi z powodu karygodnej sytuacji, która miała miejsce w ubiegłym roku, a mianowicie wykradzenia przez jednego z doradców nagich zdjęć i filmów klientki, korzystającej z usługi przenoszenia danych z iPhone’a Xs Max na iPhone’a 14 Pro Max.

Źródło: Depositphotos

Klient korzystający z takiego rozwiązania musi siłą rzeczy podać pracownikowi dane dostępowe do urządzenia, lub wyłączyć hasło/kod do blokady ekranu, by osoba wykonująca przenoszenie danych mogła swobodnie dokonać wszelkich procedur. Oznacza to tym samym, że telefon staje przed pracownikiem otworem, a wraz z nim wszelkie wrażliwe dane – od wiadomości, przez niezaszyfrowane dokument aż po zdjęcia. I to właśnie fotografie i materiały wideo stały się przyczyną sporu, bo doradca T-Mobile postanowił niecenzuralne treści przesłać na swoje urządzenie prywatne przy pomocy Snapchata.

Amerykański T-Mobile ma problem – takie sytuacje zdarzają się zbyt często

To oczywiście obrzydliwe, że pracownik w ogóle miał czelność przeglądać zdjęcia klientki, nie mówiąc już o wybiórczym przesyłaniu na własny telefon nagich zdjęć, ale trzeba też zaznaczyć, że poszkodowana wykazała się tutaj co najmniej nierozważnością i niestety nie jest to przypadek odosobniony. To już ósmy incydent w przypadku T-Mobile zgłoszony do sądu, a strach pomyśleć jak wiele było taki przypadków, które nigdy nie wyszły na jaw. Pracownik wpadł przez to, że wysłał zdjęcia Snapchatem, co poszkodowana kobieta zauważyła na swoim koncie po przesiadce na nowe urządzenie. Zarówno manager salonu jak i inni pracownicy nie ułatwiali dochodzenia, starając się według oskarżeń zamiatać sprawę pod dywan, a nawet zarzekając się, że tego dnia nie wykonywano żadnego przenoszenia danych – ostatecznie jednak serwisantowi postawiono zarzuty upublicznienia zdjęć intymnych i wydalono go z firmy.

W pozwie pojawiło się wiele zarzutów przeciwko samemu T-Mobile, które miało bowiem przez prawie dekadę bagatelizować podobne przypadki na terenie Stanów Zjednoczonych, choć klienci często zgłaszali podejrzane incydenty nie tylko w kwestii intymnych zdjęć, ale także nieuprawnionego ingerowania w konta bankowe właśnie podczas wykonywania usługi przenoszenia danych. Z akt sprawy wynika, że mężczyzna przyznał się do winy.

Źródło: Depositphotos

To, czy warto mieć na swoim urządzeniu intymne zdjęcia, pozostawię Wam do indywidualnego osądu, ale ta sytuacja uczy nas, że powinniśmy podchodzić do serwisantów – niezależnie od zatrudniającego ich podmiotu – z zasadą ograniczonego zaufania. Nigdy bowiem nie wiadomo, na jakiego człowieka się trafi, a nikt przecież nie chce, by jego roznegliżowane fotografie krążyły później po sieci. Ku przestrodze!

Stock image from Depositphotos

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu