Świat

Co najmocniej śledzi użytkownika? Nie telefon, a... samochód

Krzysztof Rojek
Co najmocniej śledzi użytkownika? Nie telefon, a... samochód
4

Nasze telefony wiedzą o nas wszystko. Ale chyba niewiele osób wie, że współczesne auta jeszcze bardziej nas śledzą.

Przywykliśmy już do tego, że żyjemy w erze całkowitego nadzoru nad tym, co robimy. Nasze telefony wysyłają do różnych firm nasze dane personalne, informacje o naszym położeniu, tym, z jakich aplikacji korzystaliśmy czy też - jakie witryny odwiedzaliśmy. Takie dane pozwalają stworzyć nasz dokładny profil, który potem jest monetyzowany, m.in. poprzez wyświetlane nam reklamy.

Polecamy na Geekweek: Skąd w Ameryce wziął się tajemniczy „przedludzki” gatunek naczelnych?

To oczywiście spowodowało powstanie oddolnego ruchu przeciwko wielkim korporacjom, którego celem jest oddanie prywatności w ręce użytkowników. Powstały prywatne, szyfrowane komunikatory, prywatne przeglądarki internetowe, czy wręcz całe urządzenia (jak Murena 2) które odcinają się od wszystkiego co robi Google. Co więcej - same firmy też widzą, co się dzieje i nawet największe z nich implementują możliwość posiadania większej kontroli nad tym, jakie rzeczy dana korporacja o nas wie i jak może te dane przetwarzać.

Wydawałoby się więc, że dziś nie ma już miejsca dla najbardziej ordynarnego śledzenia użytkownika, z którym ten nie może nic zrobić. Jak się okazuje - wcale nie, a to może trwać sobie w najlepsze.

Twój samochód wie do kogo dzwonisz i czyta Twoje SMS'y

W Stanach Zjednoczonych właśnie dobiegł końca bardzo ciekawy i kontrowersyjny proces sądowy. Kilku z największych producentów samochodów, w tym Honda, Toyota, Volkswagen czy General Motors zostało w nim oskarżonych w pozwie zbiorowym o zbieranie i przechowywanie danych, które przechodzą przez pokładowy system rozrywki. Mowa tu o rejestrze połączeń czy wiadomościach tekstowych wysyłanych i odbieranych za jego pośrednictwem.

Źródło: Depositphotos

Okazało się, że samochody tych marek nie tylko rejestrują takie akcje, ale też - przechowują je w pamięci. Co więcej - do tej pamięci klient nie ma dostępu, ale - dane te można wydobyć z auta przy pomocy specjalnego narzędzia i oprogramowania, pomijając jednocześnie wszystkie zabezpieczenia. To oznacza, że nawet jeżeli usuniemy SMS'y i listy połączeń z telefonu, służby mogą wciąż je "wydobyć" z naszego samochodu i to bez znajomości hasła.

Werdykt w tej sprawie dziwi ogromnie. Sąd uznał bowiem, że takie praktyki producentów są legalne, ponieważ naruszenie prywatności jest w tym wypadku jedynie "potencjalne". Osobiście ciężko mi się z tym zgodzić na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Jeżeli użytkownicy bez swojej zgody (i najczęściej wiedzy) są pozbawiani dostępu do swoich danych, możliwości ich usunięcia oraz wiedzy, gdzie i jak są przetwarzane, jest to najbardziej klasyczny przykład szpiegowania przez duże korporacje. Po co producentom aut takie informacje są potrzebne i co więcej - dlaczego kilka z największych firm na świecie posiada ten sam problem, będący backdoorem do naszych prywatnych wiadomości - to już jest dyskusja na zupełnie inny moment.

Faktem jednak jest, że dla osób, które chcą dbać o swoją prywatność, nawet korzystanie z samochodu wiąże się z próbowaniem ominięcia celowego działania producenta przeciw konsumentowi.

Źródło

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu