DoNotPay miało być przełomem w kwestii rozpraw sądowych. Twórca wycofał się z debiutu w ostatniej chwili.
Sztuczna inteligencja jest dziś wszędzie. ChatGPT robi rzeczy, które jeszcze niedawno były nie do pomyślenia, Midjourney tworzy obrazy na podstawie kilku słów, a Nvidia jest w stanie sprawić, że zawsze będziesz się patrzył w obiektyw. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że opinia publiczna, po latach narzekania w końcu zaczyna dostrzegać realne zastosowanie sztucznej inteligencji w codziennym życiu, a osoby, które nie śledziły tematu jej rozwoju są przerażone jakie efekty potrafi osiągnąć program. Nie ma się jednak co dziwić, że na skoro AI jest obecnie na fali wznoszącej, to różni twórcy chcą skorzystać z tego, że media interesują się tym tematem bardziej niż kiedykolwiek. Tak było w przypadku programu, który miał bronić oskarżonych w sądzie. A przynajmniej - miało być.
Przełomu nie będzie - twórca zrezygnował ze względu na groźby
Nie ma się co oszukiwać - w obecnym klimacie temat wprowadzenia sztucznej inteligencji w sądach jest działaniem na pograniczu prawa. W przypadku Stanów Zjednoczonych, których dotyczy temat, wykorzystanie AI nie jest legalne w większości sal sądowych, a dodatkowo - w większości stanów wszyscy użytkownicy muszą wyrazić zgodę na nagrywanie, co oczywiście w przypadku "elektronicznego prawnika" jest niemożliwe, bo nie jest on podmiotem fizycznym. Dlatego sprawy, w których mógł uczestniczyć były dokładnie przeglądane, by wybrać taką, w której faktycznie można byłoby sprawdzić jego działanie. Patrząc jednak, że AI nosi nazwę "DoNotPay" i wyraźnie wycelowane jest w środowiska adwokackie i ich cenniki, nietrudno się domyślić, że te chciały zablokować możliwość przetestowania usługi. I... udało im się.
CEO firmy która stoi za DoNotPay, Joshua Browder, który w social mediach informował o postępach i zbliżającej się pierwszej rozprawie powiedział, że niestety debiut wirtualnego adwokata musi zostać odłożony na nieokreślony czas. Jak się bowiem okazało, otrzymał on masę listów od stowarzyszeń adwokackich, w których raz po raz informowano go o potencjalnych konsekwencjach prawnych takiego działania. W listach tych informowano go, że w najgorszym wypadku może grozić mu nawet pół roku więzienia. Jak sam przyznał, częstotliwość listów i zawarte w nich groźby okazały się wystarczające, by zrezygnować z próby wprowadzenia AI na sale sądową.
Oczywiście - fakt uczciwości procesu, w którym jedna ze stron posiada wszystkie informacje o poprzednich wyrokach i niemal nieskończoną pamięć może być wątpliwy. Z drugiej jednak strony - technologia zawsze finalnie wkraczała na salę sądową i dziś nikt nie neguje faktu wykorzystania chociażby internetu do obrony bądź oskarżenia. Wygląda to więc trochę tak, jakby środowiska adwokackie bardziej bały się o swoją własną pozycję, która może zostać zachwiana, jeżeli DoNotPay odniosłoby sukces i nie trzeba byłoby już wynajmować adwokata do obrony.
Chcielibyście, by w sądzie broniła was sztuczna inteligencja?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu