Fantastyczny zegarek sportowy i fatalny smartwatch w jednym. To połączenie w ogóle nie powinno mieć miejsca i na dodatek wyszło fatalnie.
Suunto 9 to przykład jak komunikacja sprzedawców i pierwsze wrażenia mogą być mylne. Suunto 9 to doskonały zegarek sportowy, który nigdy nie powinien otrzymać funkcji smartwatcha. Początek mojej przygody z tym zegarkiem znajdziecie tutaj. Niektóre stwierdzenia podtrzymuje, a niektóre odrzucam i posypuję głowę popiołem.
Suunto 9: wygląd i budowa
Wymiary: 50 x 50 x 16.5 mm
Waga: 72g
Jak już wspominałem, jeśli chodzi o sam wygląd niewiele można zarzucić. No może poza okropnie grupą ramką i tym niepotrzebnym logiem na dole zegarka. To delikatnie zaburza całą kompozycję, ale ogólnie zegarek jest po prostu ładny. Nosi się go wygodnie, jest lekki i nie skupia na sobie nadmiernie uwagi. To po prostu kawałek dobrej technologii, która, za sprawą wymiennych pasków, pasuje na każdą okazję.
Ekran może nie jest duży, może nie powala rozdzielczością czy barwami, ale jego siła ukazuje się w pełnym słońcu. Idealnie czytelny w każdych warunkach zawsze i wszędzie. Zastosowane rozwiązanie to kolejny dowód na to, że tutaj liczy się sport i wygoda użytkowania w trudnych warunkach, a nie codzienność w biurze.
Suunto 9: sport
Jestem aktywną osobą, ale daleko mi do bycia sportowcem. Jednak nawet ja, totalny amator, potrafię docenić kunszt i możliwości jakie daje ten zegarek. Dzięki Suunto 9 nawet zwykły spacer może stać się przemyślaną jednostką treningową nastawioną na poprawę osiągów. Konfiguracja celów, możliwości planowania tras, pomiary, automatyczne okrążenia, mógłbym tak wymieniać długo. To naprawdę osobisty trener na Twoim ręku.
Zapewne użycie słowa "doskonały" to wystawienie się na falę krytyki, ale takie właśnie takie określenie samo mi się nasuwa kiedy myślę o Suunto 9 jako zegarku dla sportowca. Rozumiem opinie i komentarze, które podkreślają, że amator taki jak ja, nie wykorzysta nawet połowy możliwości jakie oferuje ten zegarek. Zgadza się. Nie wykorzystam ich, ale zdaję sobie z nich sprawę. Ten zegarek to doskonały wybór dla sportowca lub pasjonata pieszych wędrówek z prawdziwego zdażenia.
No i ta bateria. Bateria zdaje się nic sobie nie robić z codziennego korzystaniu z funkcji sportowych i monitorowania aktywności. Mija tydzień, a ona dalej nie wymaga ode mnie ładowania. Tak wychwalany przeze mnie Samsung S3 Frontier w tym aspekcie to istny śmiech na sali, wstyd się z nim pokazać. Jestem pod szczerym wrażeniem.
Tym miłym akcentem chciałbym skończyć recenzję tego zegarka. Nazywając go ładnym wizualnie, doskonałym dla sportowca narzędziem ze wspaniałą baterią...ale nie mogę.
Suunto 9: działanie
Dlaczego nie mogę zakończyć na samych pochwałach? Bo producent - poniekąd słusznie ze względu na presję tłumu - stwierdził, że trzeba do tego zegarka dodać funkcje smart. Problem w tym, że to nie do końca zegarek, który powinien być w nie wyposażony, a tym bardziej kiedy są tak słabo zaimplementowane.
O ile aspekt łączenia się z telefonem i aplikacją Suunto jest dopracowany i nie sprawia żadnego problemu o tyle reszta leży i kwiczy. Funkcje smart powodują, że istnieje grupa odbiorców - takich jak ja - która uzna, że to sensowny zakup dla nich. Tak nie jest. Jest to świetny zegarek, ale nie dla mnie i nie ma w tym nic złego. Z tego samego powodu nie jeżdżę 500-konnymi potworami mimo, że je uwielbiam. Po prostu brakuje mi umiejętności pozwalających wykorzystać tę moc.
Tym właśnie jest Suunto 9. Ti 500-konna sportowa bestia, która została stworzona do pokonywania torów w jak najkrótszym czasie. Jednak ktoś postanowił dodać do niego bajery, które po prostu nie działają i są tam zbędne.
Dramat interfejsu
Interfejs jest absurdalnie toporny. Do wszystkiego "daleko", trzeba się nawciskać żeby cokolwiek znaleźć czy ustawić. Opcji treningowych jest masa, ale nie wszystkie są zapamiętywane przez co przed każdym treningiem trzeba je na nowo ustawiać.
Animacje są tragiczne, nie ma w nich nawet odrobiny płynności. Przypominają bardziej pokaz slajdów niż płynny ruch. To wszystko dlatego, że Suunto 9 jest przekombinowany. On tego po prostu nie potrzebuje. Po co tam dotyk? Niespecjalnie pomaga, a tylko przeszkadza.
Teoretycznie nie byłoby z tym problemu, w końcu to zegarek sportowy, ale tak nie jest. Ktoś postanowił ubrać go w szaty codziennego zegarka, gadżetu który będzie z nami wszędzie. Właśnie to sprawia, że te "drobiazgi" zaczynają rzucać się w oczy i bardzo przeszkadzać.
Suunto 9: Kup go tylko wtedy, gdy go potrzebujesz
Na rynku jest cała masa smartwatchy, które spełnią sportowe i cywilne potrzeby przeciętnego Kowalskiego, do tego są ładne i funkcjonalne. Suunto 9 należy kupić tylko wtedy, gdy rozumie się do czego został stworzony. Świadomość jego roli w Twoim życiu sprawi, że problemy o których pisze nie będą dla Ciebie udręką.
Suunto 9 nie jest zegarkiem dla każdego, nieświadomy, nieprzemyślany wybór będzie jedynie wyrzuceniem pieniędzy w błoto i powodem do wielkiego niezadowolenia. Suunto 9 to doskonały sportowy zegarek. Zbyt doskonały żeby był traktowany jak zwymły smartwatch.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu