Felietony

Powrót do klasycznego zegarka jest trudniejszy niż myślałem. Nie porzucę smartwatcha

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

71

Na słowo smartwatch sporo osób reaguje dziś wielkimi oczami. To ty nadal tego używasz? - pytają. Ja też jestem tym faktem zdziwiony, bo kilka miesięcy temu - zaraz Wam powiem dlaczego - mój smartwatch zaczął zbierać kurz leżąc na półce. Po powrocie nie potrafię jednak z niego zrezygnować.

Gdy tylko poznaliśmy pierwsze urządzenia i systemy operacyjne, byłem zachwycony. Cieszyłem się, że ten pęd technologiczny dosięgnął kolejnego gadżetu, którego używamy każdego dnia. Wydawało się, że to właśnie zegarki będą kolejną wielką rzeczą w świecie technologii i niektórzy wierzyli, że rewolucja nabierze rozmiarów bardzo szybko i błyskawicznie wymienimy klasyczne czasomierze na te z dodatkowymi funkcjami. Ci, którzy tak myśleli mylili się. Smartwatche trafiły na ręce garstki użytkowników smartfonów, służą przede wszystkim jako urządzenia do śledzenia aktywności i przekazywania powiadomień, czasem może do wygodnych płatności zbliżeniowych i słuchania muzyki w czasie treningów.

O wadach smartwatchy napisano już (zbyt) wiele artykułów. Do pewnego momentu były mało wydajne, irytowały użytkowników. Cena większości smart zegarków też nie była zbyt atrakcyjna. Niektóre (większość?) odstraszały wyglądem, a o akumulatorkach wymagających ładowania każdego dnia wspomnę tylko z kronikarskiego obowiązku, bo wiemy, że powinienem wymienić tę kwestię jako pierwszą. I właśnie przez ten ostatni problem pożegnałem się ze smartwatchami na jakiś czas. Uwielbiałem pojawiające się powiadomienia z wybranych aplikacji na nadgarstku, ale wystarczyło raz zapomnieć, by zostawić smartwatcha na ładowarce na noc, by rano był on kompletnie bezużyteczny. Jasne, naładowanie takiego akumulatora nie wymaga zbyt wiele czasu, ale dopisanie kolejnej czynności do porannych obowiązków nie jest niczym przyjemnym.

Cześć, jestem Konrad i odczytuję SMS-y na zegarku

czyli tekst z 2014 roku pt. Smartwatch – zegarek, który odmierza czas do przyszłości

Na jakiś czas wymieniłem smartwatcha na zegarki klasyczne i hybrydy. Te drugie to ciekawe połączenie tradycyjnego zegarka z nowoczesnością - o powiadomieniach informują nas jedynie wibracje i wędrujące po tarczy wskazówki. Do pewnego stopnia to wystarczy, bo po zapamiętaniu 12 kombinacji mogę szybko zorientować się kto do mnie dzwoni lub pisze, ale brak treści ewentualnej wiadomości jest sporym ograniczeniem. Czasami otrzymujemy krótkie komunikaty lub potwierdzenia od współpracowników czy znajomych i zerknięcie na zegarek załatwia sprawę. Przy hybrydzie sprawa nie jest taka prosta, choć kilka miesięcy pomiędzy wymianą zwykłej baterii, tradycyjny wygląd i pomiar aktywności to zalety nie do pobicia.

Ale każdy z nas nabiera różnych nawyków i przyzwyczaja się do wygodnych rozwiązań. Jednym z nich są na przykład inteligentne głośniki Google Home, które raz dwa informują mnie o prognozie pogody, najważniejszych wydarzeniach, wyniku meczu i repertuarze kina czy czasie trwania filmu. Zupełnie tak samo jest ze smartwatchem - odruch podnoszenia nadgarstka i spoglądania na niewielki ekran, gdy zabrzmi dźwięk powiadomienia na smartfonie, wszedł mi w nawyk i robiłem to nawet wtedy, gdy nosiłem zwykły zegarek. Naturalnie po jakimś czasie można się tego wyzbyć, ale taka odmiana spowodowała, że dotarło do mnie jak niezwykle wygodne jest to rozwiązanie. Niezależnie od tego, czy pracuję przy komputerze, jadę autobusem/tramwajem/metrem, spaceruję czy wykonuję inne czynności - bardzo szybko mogę oddzielić to, co jest dla mnie teraz ważne od zalewu pozostałych powiadomień.

Co musi się stać, żebyście zmienili złą opinię na temat smartwatcha?

Jeśli Wasza codzienność nie jest tak dynamiczna, nie pracujecie przy komputerze/przez Internet, nie otrzymujecie tak dużo powiadomień, to oczywiście różnica po założeniu lub zdjęciu smartwatcha z ręki nie będzie tak odczuwalna. Nie twierdzę, że każdy powinien jeszcze dzisiaj powędrować do sklepu albo zamówić jeden ze smart zegarków online. W żadnym razie. Piszę to wszystko po to, bo zorientowałem się, że smartwatch jest jednak urządzeniem , który zmienił moją codzienność. W dużym stopniu ją ułatwił i uprościł. Nie jest urządzeniem dla każdego, to jasne, ale trudno docenić jego walory, jeśli damy mu szansy się wykazać, a później z niego nie zrezygnujemy, żeby faktycznie odczuć różnicę.

Apple Watch 4. generacji oraz nowsze modele smartwatchy z Wear OS od wielu, wielu producentów są już urządzeniami, którymi warto się zainteresować. Co ciekawe, ja wciąż paruję LG G Watch R z Wear OS na pokładzie z moim iPhone'em, gdyż wciąż nie potrafię przekonać się do smartwatcha Apple - jego wyglądu i braku trybu ambient, dzięki któremu wskazywałby godzinę bez żadnych przerw i bez oczekiwani na tapnięcie w ekran/uniesienie nadgarstka. To przecież w końcu zegarek, do cholery, drogie Apple! Nadal liczę też na pojawienie się wsparcia dla modelu z LTE w Polsce, skoro Orange i T-Mobile są niejako gotowi na obsługę kart eSIM.

Nie wiem, jaki smartwatch kupię jako następny, ale jestem przekonany, że będzie to właśnie smart zegarek, a nie zegarek.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu