Motoryzacja

Subaru przegrywa w starciu z bugami - 293 auta do zezłomowania

Albert Lewandowski
Subaru przegrywa w starciu z bugami - 293 auta do zezłomowania
Reklama

Subaru właśnie pokazało, że postępująca informatyzacja samochodów to nie tylko same zalety, a i sam proces nie należy do najłatwiejszych. Teraz firma podjęła decyzję, że łatwiej jej zezłomować samochody niż je naprawiać.

Niepokorne bugi

Błędy w oprogramowaniu zdarzają się od początków istnienia sektora IT. Zresztą pomyłki są rzeczą ludzką i same w sobie nie stanowią nic zaskakującego, pozostając wręcz nieodłączną częścią. Te jednak powinny zostać wyeliminowane w fazie testów. Podobno testuje się wszystko, ale patrząc na niektóre aplikacje czy systemy można mieć co do tego poważne wątpliwości. Teraz Subaru pokazało, że pewne niedoróbki potrafią być bardzo kosztowne.

Reklama

Ostatnia sprawa dotyczy Subaru Ascent z bieżącego roku modelowego. Dotychczas w przypadku błędów w oprogramowaniu dotyczyły one bezpośrednio samochodów, ale tym razem chodzi o problemy już na etapie produkcyjnym. W dodatku osobny raport przygotował amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego (NHTSA), w którym wskazała poważne niedopatrzenia. Japończycy sami też poinformowali ich.


Na czym jednak polegała wrodzona wada? Otóż partia tych pojazdów nie miała wystarczającej liczby spawów przy słupkach B, podtrzymujących zawiasy. W sytuacji wypadku auto nie zapewniłoby należytej ochrony pasażerom. Nic zatem dziwnego, że sprawa jest bardzo ważna i producent postarał się o możliwie jak najlepsze wyjście z całej sytuacji.

Subaru Ascent tylko na złom

Problem dotyczy 293 samochodów na rynku amerykańskim. Na szczęście tylko 9 z nich trafiło do rąk klientów, ale skontaktowali się z nimi przedstawiciele firmy i naturalnie zostaną dostarczone nowe samochody, już pozbawione jakichkolwiek bolączek.

Nieszczęsna partia zostanie zniszczona. Niestety, taka wada fabryczna jest prawie nierealne do usunięcia, a przede wszystkim nieopłacalna z perspektywy Subaru, zatem Japończycy podjęli taką, a nie inną decyzję. W dodatku nic dziwnego, bo mimo wszystko jakieś poprawki wciąż mogłyby wiązać się z niewystarczającym bezpieczeństwem, a na nie kładzie się obecnie bardzo duży nacisk.

Zastanawia mnie tylko, dlaczego wcześniej nie wykryto takiego błędu. Nie jest to drobny błąd programisty, a mógł on kosztować naprawdę sporo. Zresztą to nic nowego w przypadku motoryzacji. Skomplikowany proces produkcji oraz same zaawansowane systemy w samochodach wiążą się z takimi problemami i najważniejsze je szybko rozwiązywać, a przede wszystkim wykrywać, zanim coś złego się wydarzy.


Reklama

W samym 2017 roku w USA wzywano 8 milionów samochodów, aby naprawić błędy związane z oprogramowaniem. W tym miesiącu natomiast popisało się General Motors. Ten koncern natomiast musiał aktualizować sterownik układu wspomagania kierownicy w ponad milionie samochodów, ale cała sprawa należy raczej do tych spokojniejszych.

Niestety, widać po wszystkich ogłoszeniach akcji serwisowych oraz wypadkach, że postępująca cyfryzacja samochodów wcale nie wychodzi tak na dobre i powoduje to jedynie spore problemy do producentów. Pod tym względem same firmy muszą się sporo nauczyć i przede wszystkim zrozumieć wagę testów. Szczególnie w przypadku autonomicznych samochodów może mieć to decydujące znaczenie.

Reklama

źródło: The Next Web

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama