Facebook to jedna z firm, do których trudno mi pałać jakąkolwiek sympatią. Co gorsza: zamiast poprawiać swój wizerunek, to właściwie z każdym kwartałem jest coraz gorzej. Ale chyba trudno mi się specjalnie dziwić, w końcu opowiadający ze sceny o prywatności Mark Zuckerberg z głupkowatym, przyklejonym, uśmieszkiem jest doskonałym dowodem na to, że powodów by ufać gigantowi serwisów społecznościowych jest mniej niż zero. A kiedy przyłapani zostają na gorącym uczynku w sprawach które nigdy nie powinny mieć miejsca — nagle się nawracają i... próbują zrobić rzeczy jak należy. Może i jestem zbyt ostry w swoich osądach, ale uważam że w ich przypadku — trochę na to za późno. Mieli już za dużo dużo szans w przeszłości.
Przyłapany na gorącym uczynku Facebook w końcu będzie zbierać dane o użytkowników jak należy
Study from Facebook: nowa aplikacja która zapłaci użytkownikom za to, że będzie ich śledzić
Na początku roku zrobiło się głośno o Facebook Research -- programie w ramach którego użytkownicy platformy liczący sobie od trzynastu do dwudziestu pięciu lat pozwalali śledzić swoją aktywność w smartfonie za opłatą rzędu 20 dolarów miesięcznie. Pisaliśmy o tym kiedy świat obiegły wieści na temat tej sprawy:
(...) zajmowała się monitorowaniem ich urządzeń oraz aktywności w sieci — a wszystkie dane przekazywała natychmiast gigantowi. Wspomniany program wymaga od użytkowników instalacji customowego certyfikatu roota, który pozwala aplikacji na… dosłownie wszystko. Ma ona dostęp do prywatnych wiadomości, treści poczty elektronicznej, wyszukiwań w sieci oraz całej tamtejszej aktywności. Co więcej: jest na tyle bezczelna, że prosi nawet użytkowników o robienie zrzutów z historii zamówień z Amazona i wysyłania ich do administracji.
I kiedy Facebook znalazł się pod ostrzałem, rakiem wycofał się z tego projektu. Po pierwsze: ludziom nie spodobało się, że zbierane są w ten sposób dane od osób niepełnoletnich. Po drugie: w przypadku sprzętów naginali tamtejsze certyfikaty, co skończyło się lawiną problemów Facebooka i... wielu innych programów. Ale kilka miesięcy później, przyłapani i nauczeni na błędach — zadbali o nowy program w podobnym stylu. Study from Facebook który, dla odmiany, dostępny jest wyłącznie na urządzeniach z Androidem.
Poza tym uczestnicy programu chcący do niego dołączyć muszą mieć ukończone 18 lat — i na tę chwilę dostępny jest do wąskiego grona ze Stanów Zjednoczonych oraz Indii, które otrzyma stosowne reklamy zachęcające do dołączenia do zabawy. Każda z osób decydująca się na skorzystanie z oferty będzie wyraźnie ostrzegana na temat tego, że program będzie gromadził informacje na temat aplikacji w ich telefonach, jak wiele czasu z nimi spędzają, z których aktywności i opcji w nich korzystają — no i, oczywiście, nie zabraknie informacji o sieciach i lokalizacji. Gigant obiecuje jednak nie podglądać haseł, ani żadnych treści typu zdjęcia, wideo czy wiadomości. Deklaruje też, że nie będzie sprzedawał zgromadzonych informacji firmom trzecim, na ich podstawie nie będzie też targetować reklam.
Ile w ten sposób będą mogli zarobić uczestnicy Study from Facebook? Mimo zasady wszędobylskiej transparentności, taka informacja się nie pojawia — a zapytani o nią wprost... odmawiają odpowiedzi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu